Na wodach północnej części bałtyckiej cieśniny Sund zakończono bezowocną akcję poszukiwania polskiego marynarza, zatrudnionego na norweskim statku.
Akcję tę mieszcząca się w Goeteborgu centrala alarmowa szwedzkiej morskiej służby ratowniczej - MRCC, rozpoczęła w sobotę przed południem.
Jak powiedział w niedzielę dyżurny centrali Jonas Malmstedt, kapitan norweskiego statku "Linda" płynącego z Bałtyku w kierunku Morza Północnego powiadomił służbę ratowniczą, że ze statku zniknął 49-letni polski marynarz.
Ponieważ nie było dokładnie wiadomo, w jakim momencie to nastąpiło (znano jedynie czas, kiedy po raz ostatni widziano marynarza na pokładzie) ogłoszony natychmiast alarm obejmował spory rejon morza. Do poszukiwań wezwano na pomoc wszystkie znajdujące się w granicach tego obszaru statki oraz skierowano tam ratownicze jednostki szwedzkie i duńskie.
Zaginionego, który najprawdopodobniej poślizgnął się na oblodzonym pokładzie i wypadł do morza, poszukiwał również szwedzki helikopter.
Po kilku godzinach bezskutecznych poszukiwań zmniejszono ich intensywność. Decyzję podjęto tłumacząc, że przy takiej temperaturze wody człowiek może przeżyć w niej nie dłużej niż pół godziny.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24