Trwa walka o bilet w jedną stronę na Marsa. Do projektu Mars One zgłosiło się 200 tysięcy osób z całego świata. Organizatorzy wyselekcjonowali stu najlepszych kandydatów. Na tej krótkiej liście potencjalnych przyszłych mieszkańców Marsa znalazło się trzech Polaków. Jeden z nich rozmawiał z reporterem programu „Polska i Świat”.
Jednym z wybrańców jest Maciej Józefowicz, który do tej pory najdalej był w Irlandii. Dla 30-letniego marketingowca z Warszawy „zieloną wyspą” jest jednak czerwona planeta. Tam chce spędzić resztę życia, bo bilet o który walczy, przewiduje tylko lot w jedna stronę. - Ktoś oglądając nas teraz mógłby powiedzieć: no wariat. Poleci gdzieś na Marsa i nie wróci. Ale o takich wariatach się pamięta - mówi Józefowicz. Mężczyzna mówi, że lecąc na Marsa chciałby zapisać się na kartach historii w pozytywny sposób. Drugi Polak zakwalifikowany do najlepszej setki ma bardzo nietypową opowieść o sobie. Według mężczyzny przedstawiającego się jako „M1, K0”, dla niego nie będzie to lot w nieznane, ale powrót do domu. Polak utrzymuje, że na Marsie się urodził. - Podoba mi się Wasza dociekliwość w poznawaniu Marsa i chciałbym Wam pomóc w zakładaniu pierwszej kolonii na mojej ojczystej planecie - mówi. Trzecim przedstawicielem Polski jest Joanna z Sopotu. Ona twierdzi, że ma dowody, iż na Marsie jest trochę wody. Chce ją znaleźć. - Jestem kreatywną osobą. Przydam się do budowania kolonii - mówi w nagraniu promującym swoją kandydaturę. Według planów organizatorów projektu Mars One lot ma się rozpocząć za siedem lat. Do tego czasu musi zostać wyselekcjonowanych czterech szczęśliwców, którzy dostaną bilet. Inna sprawa to kwestia tego, czy lot w ogóle się odbędzie. Skala wyzwań finansowych i technicznych jest olbrzymia.
Autor: mk/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24