- Przy takich przeciekach do żadnych poważnych rzeczy polscy dygnitarze nie będą dopuszczani - ocenił w Magazynie 24 Godziny Marek Ostrowski, publicysta "Polityki". - Przypomina to wszystko zardzewiałe sito - wtórował mu Adam Łaszyn, specjalista od marketingu politycznego.
W artykule "Wojna polsko-polska" "Dziennik" przedstawił w piątek kulisy konfliktu pomiędzy kancelarią Lecha Kaczyńskiego i otoczeniem Donalda Tuska na tle amerykańskiego systemu antyrakietowego. Gazeta przytacza - jak twierdzi - zrekonstruowane fragmenty rozmowy między prezydentem a szefem polskiej dyplomacji z 4 lipca w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. CZYTAJ WIĘCEJ
Od czego są służby specjalne?
- Nie wiem po co płacimy na służby specjalne, których celem jest ochrona tajemnicy – zażartował w Magazynie TVN24 Marek Ostrowski, publicysta „Polityki”. Prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista stwierdził jednak, że służby specjalne nie odpowiadają za ten wyciek, bo "nie wyciekło nic w sensie dokumentu". I dodał, że ta sprawa nie ma wpływu na tarczę. - Ma tylko wpływ na to, ze pokazujemy światu, że nie trzymamy reguł gry - stwierdził amerykanista.
Goście programu byli zgodni, że obecnie trudniej będzie o zaufanie rozmówców do siebie, raczej zawsze będzie pojawiać się podejrzenie, że treść rozmowy może zostać ujawniona.
Polscy dygnitarze nigdzie nie będą dopuszczani
Według Adama Łaszyna, to że wyciekają informacje, to częsta rzecz. - W kręgach władzy przypomina to wszystko zardzewiałe sito, informacje wyciekają co kilka dni - ocenił specjalista od marketingu. Według Łaszyna, stajemy się coraz mniej wiarygodnymi partnerami.
- W takich warunkach przecieków, do żadnych poważnych rzeczy polscy dygnitarze nie będą dopuszczani - wtórował mi Marek Ostrowski, publicysta "Polityki".
Dojście czy wrzutka?
- Te przecieki nie są przypadkowe. Media są używane jako narzędzie pracy politycznej. Pogoń za newsem może być na tyle kusząca, że dziennikarze mogą stać się marionetkami - ocenił Łaszyn.
Zbigniew Lewicki stwierdził, że dziennikarz śledczy dociera do informacji, nie zaś wykorzystuje informację podrzucona mu przez zainteresowaną stronę. - Pytanie czy to było dojście, czy była to wrzutka - podsumował rozmowę amerykanista.
Źródło: tvn24