Waldemar Gontarski, ekspert komisji hazardowej, zrezygnował z pracy. Jak mówi w rozmowie z tvn24.pl, "komisja zamieniła się w zbiegowisko ludowe pod tytułem sąd kapturowy". Zdaniem wiceprzewodniczącego komisji Bartosza Arłukowicza, Gontarski pokazał znany gest nie komisji, a Polakom i demokracji.
Owym sądem miała być dyskusja o przeszłości zawodowej eksperta prowadzona bez jego udziału.
Robił ekspertyzy dla sektora hazardowego
- Komisja zamieniła się w zbiegowisko ludowe pod tytułem sąd kapturowy, czego nie cierpi cywilizacja łacińska, która uznaje zasadę audiatur et altera pars (niechaj druga strona zostanie wysłuchana - red.) - mówi Gontarski. Prawnik odniósł się w ten sposób do zastrzeżeń, jakie do jego osoby mieli niektórzy członkowie komisji hazardowej. Waldemar Gontarski od wielu miesięcy współpracuje z Izbą Gospodarczą Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, która zrzesza m.in. producentów i operatorów automatów do gry. W zeszłym roku Gontarski sporządził jedną, korzystną dla sektora hazardowego, ekspertyzę. W tym roku dwie.
Ponadto w latach 2003-2006 współpracował z Totalizatorem Sportowym, a tytuł magistra prawa uzyskał dopiero w 2007 roku. Członkowie komisji chcieli usłyszeć od prawnika wyjaśnienia na ten temat. Wszystkie pytania od komisji miał spisać i zadać Gontarskiemu wiceprzewodniczący Bartosz Arłukowicz.
Arłukowicz nie dał mu mówić
Gontarski wyprzedził ruch komisji i złożył rezygnację. Narzekał, że na wtorkowym posiedzeniu prezydium komisji wiceprzewodniczący Bartosz Arłukowicz (SLD) przez godzinę nie dał mu dojść do głosu. W reakcji na to ekspert zapowiedział, że jeśli bez jego udziału będzie się dyskutować o jego życiorysie "to będzie to zbiegowisko ludowe". - Mówiłem, że nie mogą tego zrobić. Ale zrobili. Dlatego zrezygnowałem - mówi Gontarski.
Oni nic nie chcą wyjaśnić. Bo jakby chcieli wyjaśnić, to by mnie na prezydium wysłuchali, albo by mnie dzisiaj zaprosili
Prawnik uważa, że komisja i tak nic nie wyjaśni, bo posłowie "chcą się tylko pokazać". - Oni nic nie chcą wyjaśnić. Bo jakby chcieli wyjaśnić, to by mnie na prezydium wysłuchali, albo by mnie dzisiaj zaprosili - twierdzi Gontarski. Dodaje, że o doradców jest ciężej, niż o sejmowych śledczych, "bo trzeba coś umieć, a nie tylko krzyczeć".
- Pokazałem im "gest Kozakiewicza". I tyle - podsumowuje swoją rezygnację Gontarski.
Gest? Przeciw Polakom i demokracji
Zdaniem wiceprzewodniczącego komisji, Bartosza Arłukowicza, obraźliwy gest Gontarski faktycznie pokazał, ale nie komisji, tylko Polakom. - Same te słowa, w jaki sposób dr Waldemar Gontarski skomentował to, co się stało, świadczą o tym, że tak naprawdę pokazał "gest Kozakiewicza" polskiej demokracji, dobrym standardom i zwyczajom politycznym - ocenia w programie "24 Godziny" Arłukowicz.
Polityk SLD był zawiedziony decyzją Gontarskiego. - Miał możliwość odpowiedzieć na pytania i wytłumaczenia niejasności, jakie zrodziły się wokół jego osoby - komentuje decyzję eksperta Arłukowicz. - Czy miał coś wspólnego z branżą hazardową, czy pisał ekspertyzy dla podmiotów lobbujących w sprawie ustawy hazardowej, czy współpracował z Totalizatorem Sportowym - wymienia Arłukowicz. - Nie zechciał odpowiedzieć na te pytania. On uciekł i gest pokazał Polakom - podsumowuje..
CV wyglądało świetnie...
Z wiceprzewodniczącym zgodził się członek komisji z ramienia PO, Jarosław Urbaniak. - Sytuacja była cokolwiek dziwna, jeśli on zrezygnował tylko dlatego, że zaczęliśmy zadawać mu pewne pytania - mówi.
- Przede wszystkim, każdy odpowiada za własny życiorys. Pan Gontarski do końca nie chciał o nim opowiedzieć - dodaje. - Z CV wyglądało, że jest świetnym kandydatem (jego kandydaturę do komisji złożyło PO-red.). To, że zajmował się kiedyś prawem hazardowym nie jest problemem. Kontrowersje budzi fakt, że doktor Gontarski jest prawnikiem od półtora roku, a pisze ekspertyzy dla Sejmu od lat - podsumowuje Urbaniak.
Tymczasem Biuro Analiz Sejmowych przesłało posłom opinię, w której czytamy, że mogą oni przesłuchiwać świadków w niepełnym składzie. Czytaj więcej na blogu Brygidy Grysiak
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24