W Polsce znajduje się ponad 400 nielegalnych składowisk, na których przestępcy porzucili odpady zagrażające życiu i zdrowiu - ustalili dziennikarze TVN24 Olga Orzechowska, Filip Folczak i Wojciech Bojanowski. Wśród odpadów są tak zwane wody czerwone, powstające podczas produkcji trotylu. Trotyl w Polsce produkuje jedna fabryka: Nitro-Chem z Bydgoszczy. Rafał Mendlik, pełniący obowiązki prezesa spółki, zadeklarował, że - po otrzymaniu i potwierdzeniu informacji o tym, że zbiorniki z odpadami są ich - spółka usunie te pojemniki, choć nie ona je tam pozostawiła.
W Polsce znajduje się ponad 400 nielegalnych składowisk, na których przestępcy porzucili odpady zagrażające życiu i zdrowiu. Mechanizm jest powtarzalny: na słupa wynajmowana jest działka lub hala, zwozi się tam odpady, a potem - jak informuje prokurator Konrad Rogowski - "po prostu się znika". Z problemem zostaje właściciel działki lub hali, którego zazwyczaj nie stać na wywiezienie odpadów i utylizację.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Nielegalne składowiska, a na nich tysiące pojemników z chemikaliami. Dziennikarze TVN24 prześwietlili proceder obrotu nielegalnymi odpadami >>>
Jeden z autorów reportażu "Wody czerwone" Wojciech Bojanowski mówił we wtorek na antenie TVN24, że jest "przerażony tym obrazem", który odkryli. - Bo tak wygląda nasza Polska. Nasza Polska jest usiana takimi nielegalnymi składowiskami - zaznaczył.
Ruszą z utylizacją w tym tygodniu? Prezes deklaruje
Jak ustalili dziennikarze TVN24 Olga Orzechowska, Filip Folczak i Wojciech Bojanowski, wśród odpadów są tak zwane wody czerwone, powstające podczas produkcji trotylu. Ich obecność potwierdzono bezsprzecznie na przynajmniej pięciu składowiskach.
W Chabielicach - znajdujących się 17 kilometrów od największego składowiska - znaleziono odpady z produkcji trotylu zaledwie kilkadziesiąt metrów od domu, w którym mieszkają dzieci. Tu na sto zbadanych pojemników typu mauser, w 13 znajdowały się odpady tego typu.
Czytaj też: Brakuje pieniędzy, skuteczności i komunikacji. Najwyższa Izba Kontroli o bezradności wobec dzikich wysypisk
Trotyl w Polsce produkuje jedna fabryka: spółka Nitro-Chem z Bydgoszczy. O odkrytych niebezpiecznych odpadach z Rafałem Mendlikiem, pełniącym obowiązki prezesa spółki Nitro-Chem, rozmawiał reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz. - Całe postępowanie, które jest prowadzone w związku z tymi pojemnikami bezpośrednio nie dotyczy nas. To postępowanie toczy się przeciwko podmiotom, z którymi współpracowaliśmy - podkreślił Mendlik. I dodał, że spółka jest w tej sprawie podmiotem poszkodowanym.
Dodał też, że spółka "zasad etycznych i moralnych przestrzega w pełni". Jak powiedział, są "świadomi tej sytuacji, która zaistniała". - Będziemy uczestniczyć w procesie dochodzenia czy utylizacji. Jesteśmy podmiotem w pełni odpowiedzialnym i ponosimy pełną odpowiedzialność od wytworzenia aż do utylizacji. Nie chcemy wyłączyć swojej odpowiedzialności - zapowiedział Mendlik.
Na pytanie, kiedy należy spodziewać się w tej kwestii działań ze strony ich spółki, odpowiedział: - Jeśli otrzymamy informację i potwierdzi się, że to są nasze mausery, bezzwłocznie będziemy uczestniczyć w takim procesie.
Reporter TVN24 zwrócił mu uwagę, że mogą już zaczynać, gdyż prokuratura i dziennikarskie śledztwo TVN24 potwierdziły, że w mauserach znajdują się odpady z Nitro-Chemu. - Czyli rozumiem, zaczynamy w tym tygodniu? - dopytał go Sidorkiewicz.
- Oczywiście - odpowiedział Mendlik.
Oświadczenie spółki Nitro-Chem
Wcześniej, bo już we wtorek wieczorem, kiedy na antenie TVN24 odbyła się emisja reportażu, spółka Nitro-Chem wydała oświadczenie.
Napisano w nim, że "stawiane w reportażu zarzuty w zakresie gospodarki odpadami leżą po stronie firmy zewnętrznej i spółka Nitro-Chem nie miała wpływu na ich wystąpienie". Dodano, że "spółka jest poszkodowana, a próby obarczania jej skutkami nielegalnego procederu są nieuprawnione, podobnie jak zrzucanie na zakład współodpowiedzialności za zaistniałą sytuację".
"Spółka przestrzega przepisów regulujących kwestie gospodarki odpadami i substancjami niebezpiecznymi. Blisko 99,9 proc. odpadów powstających w trakcie produkcji jest utylizowane przy pomocy instalacji działających na terenie zakładów. Z chwilą powzięcia informacji o możliwości wystąpienia nieprawidłowości w zakresie prowadzenia gospodarki odpadami przez zewnętrznych podwykonawców Nitro-Chem podjął współpracę z organami ścigania" - czytamy w oświadczeniu.
"Sugerowanie, że Nitro-Chem jest współodpowiedzialny za zaistniałą sytuację poprzez wskazanie tylko tej firmy w reportażu TVN24 może być odbierane jako próba uderzenia w działalność spółki. To tym groźniejsze, że aktualnie toczą się międzynarodowe negocjacje w ramach koalicji amunicyjnej, a Nitro-Chem jako jeden z kluczowych producentów środków bojowych, odgrywa w nich istotną rolę" - napisano w dalszej części oświadczenia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24