Nastał maj, cudny i kapryśny jednocześnie. Wiele mu wybaczamy, bo kochamy go w Polsce od wieków. Uwielbienie dla maja znalazło swoje odbicie w śpiewanej do dziś dziewiętnastowiecznej pieśni kościelnej "Chwalcie łąki umajone".
- Maj kojarzy się nam ze zmienną pogodą - zimnymi porankami, ciepłymi południami, a także przelotnym deszczem i burzami.
- Nad Europą doszło do dużej przebudowy pola barycznego. Zrobiło się chłodno. Jak długo potrwa ten stan w pogodzie?
- Wyliczenia modeli meteorologicznych światowych ośrodków prognostycznych na maj analizuje synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek.
Jak zauważył kolega z redakcji tvnnmeteo.pl, "zaczyna się przesiadywanie kobiet wieczorami pod kapliczkami, śpiewanie litanii do Matki Bożej". W wielu miejscach Polski wraca ta majowa pieśń, symbol mieszania się wiary, zwyczajów ludowych i pogody. Bo tak samo jak dawniej wiosna wybucha w "umajonych górach i dolinach, cienistych gaikach i krętych strumykach". Pomimo postępu ostały się jeszcze na wsiach nabożeństwa majowe, jako relikt wiary dawnej i szczerej. Chwalmy więc poczciwą urodę naszego krajobrazu, doceńmy piękno przyrody i siłę, która ją stworzyła. A siła ta kreuje właśnie maj, który w tym roku również będzie taki jak dawniej - z pogodą zmienną, zimnymi porankami i ciepłymi południami, przelotnym deszczem i burzami.
Temperatura powietrza w maju
Tegoroczny maj zanosi się termicznie na taki, jakie bywały w przeszłości. Wprawdzie nie przewidujemy opadów śniegu, jak w dzieciństwie naszych dziadków bywało, ale będzie długo chłodny. Widoczny w ostatnich dekadach trend wzrostowy temperatury średniej maja robi w tym roku wyjątkowo "w tył zwrot". Według amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanu i Atmosfery (NOAA) nastąpi znaczne odchylenie poniżej normy temperatury średniej miesiąca o około jednego stopnia Celsjusza, a na wschodzie nawet o dwa stopnie. Zahamowany zostaje w tej chwili napływ ciepłych, zwrotnikowych mas powietrza z południa, a zastępują go masy z sektora północnego. I potrwa to dość długo.
Wiry niżowe będą trzymane w ryzach. Jak długo
Nastąpiła przebudowa pola barycznego nad Europą, umożliwiająca nieskrępowany spływ chłodu. Wyż Riccarda, ulokowany w rejonie Wysp Brytyjskich, buduje właśnie blokadę dla atlantyckich wirów niżowych. Suchy wyż, jak góra w atmosferze, ulokuje się nad Skandynawią co najmniej do 13-14 maja, wpływając na pogodę w dużej części Europy. Pochmurne niże trzymane mają być na dystans od Polski, nad południową i wschodnią Europą. Wprawdzie muskać mają opadami wschodnie i południowe regiony kraju, ale na ogół niewielkimi. Tylko na krańcach południowo-wschodnich Polski, na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie do 16 maja spaść ma w sumie około 15-20 litrów deszczu na metr kwadratowy. O reszcie kraju nie ma co mówić.
Dopiero około 18 maja przełamana ma zostać blokada wyżowa. Tym samym średnie ciśnienie atmosferyczne w maju ostatecznie ma wznieść się ponad normy z wielolecia, co jest nietypowe. W końcu maj to miesiąc nie tylko wyżowych przymrozków, ale i niżowych burz, deszczy, które są szalenie naturze potrzebne. Tymczasem niże kształtować mają pogodę na południu i wschodzie Europy, a Polska długo trwać ma w klinie wyżowym.
"Czerwone" mapy to zły znak
Trwający nad Skandynawią wyż oraz niże znajdujące się nad wschodnimi kresami Europy umożliwią trwanie zatoki chłodu od Arktyki po Alpy, Karpaty i Morze Czarne. Układy usankcjonują na dłużej w naszej części kontynentu cyrkulację północno-wschodnią, przez co fale chłodu obmywać będą Polskę aż przez dwie dekady maja.
Dopiero po 20 maja sytuacja ma się zmienić, gdy do głosu dojdą niże atlantyckie. Jak pompy zaczną ponownie wtłaczać w nasz rejon ciepło z południa, a razem z nią wilgoć zarówno z rejonu Morza Śródziemnego, jak i znad Atlantyku. Niże te jednak nie wyrównają niedoboru opadów. Poza tym utrzymujący się wyż odbije się w odchyleniu sumy miesięcznej opadów poniżej normy z wielolecia, co obrazuje prognoza NOAA na maj. Tak "czerwone", tak suche mapy w pełni wiosny to zły znak naszych czasów. Sam chłód w maju jest mniej lub bardziej do zniesienia - zarówno przez ludzi, jak i naturę, ale brak opadów już nie. Nakładający się na chłód długi brak opadów może się odbić zarówno w urodzie, jak i obfitości ogrodów, sadów i pól.
Fala zimna w pierwszej dekadzie
W pierwszej dekadzie maja trwająca fala zimna sięga nie tylko środkowej Europy, ale wnika aż po winnice na południu Francji i w Hiszpanii. Stamtąd jednak dość szybko ma się wycofać, bo około 9-10 maja. Dziś jednak imponująco wygląda siła wyżu Riccarda, tłoczącego wraz z niżami chłód. Prognozowane w europejskim centrum modelowania pogody ECMWF odchylenie temperatury średniej na minus od normy w okresie od 5 do 11 maja wynieść ma od 1 do 5 st. C w pasie od Finlandii po Gibraltar.
Polska, podobnie jak kraje bałtyckie i Białoruś, niestety należy do tych obszarów w Europie, w których anomalia zimna będzie ostatecznie najsilniejsza. Stąd możemy jeszcze w najbliższych dniach spodziewać się u nas w suchej pogodzie, przy nocnych rozpogodzeniach, spadku temperatury do -5/-3 st. C na wysokości dwóch metrów, a przy gruncie do -8/-5 st. C. I to co najmniej do 12-13 maja. Popołudniami w wielu regionach temperatura nie przekroczy 10 st. C. Dawno już nie było tak długiego okresu zimnych ogrodników.
Ciepło będzie wracać stopniowo
Po ostatnich opadach deszczu gleba w wielu regionach kraju zdołała nieco nasycić się wodą, a młode rośliny nabrzmieć sokami. Utrzymująca się teraz fala zimna może więc roślinom bardzo zaszkodzić. Chłód ma się utrzymać jeszcze w drugiej dekadzie miesiąca, choć już nie tak silny. Według ECMWF średnia temperatura ma utrzymać się poniżej norm o jakieś 1-3 st. C do 18 maja, szczególnie na południu Polski. Do 15 maja temperatura nocami na wschodzie i południu kraju oraz w centrum może spadać poniżej 0 st. C, lokalnie do -4/-2 st. C. Najważniejsze jednak, że od 11 maja temperatura popołudniami wzrastać ma na zachodzie powyżej 15 st. C, a po 15 maja już w całym kraju. Ciepło wracać będzie jednak stopniowo.
Wielki klin gorąca
Pierwszą, łagodną falę ciepła widać w prognozach około 18-19 maja. Średnioterminowy model amerykański GFS wylicza na te dni wzrost temperatury powyżej 20 st. C na przeważającym obszarze kraju. W centrum i na południu może ona wzrosnąć do 24 st. C.
Około 22 maja rozbudowywać się ma wielki klin gorąca od Maroka i Algierii w stronę Włoch, co oznacza, że na drodze ciepła wypychanego znad Afryki w kierunku Arktyki znajdzie się Polska. Tym samym pod koniec maja skończy się kapryśna wiosna i zaczniemy wchodzić powoli w termiczne lato. Cyrkulacja północna powietrza ma ustępować miejsca cyrkulacji południowej z całą gamą zjawisk typowych dla niej. Temperatura będzie stopniowo wzrastać powyżej 25 st. C, ale pojawiać się mają również burze i grad wraz z wbijającymi się w klin ciepła chłodnymi atlantyckimi frontami. Duży przełom w polu temperatury nastąpić ma na przełomie maja i czerwca, gdy rozpocznie się meteorologiczne lato.
A lato w tym roku zapowiada się bardzo ciekawie. Ale to już inna opowieść. Teraz wkraczamy w ostatnią fazę wiosny, a "przyroda w żadnej porze roku nie bywa tak piękną i pociągającą jak w maju, w żadnej nie odsłania przed nami tyle cudów" - jak stwierdził Bohdan Dyakowski w początkach XX wieku. Nikt tak jak on nie potrafił pisać o polskiej przyrodzie, o realiach gospodarstwa wiejskiego. Pomimo lat i zmian maj nadal jest najpiękniejszy i nadal sprzyja odnalezieniu siły i prawdy w pięknie natury lub prostocie wiary.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock