- Nikt się nie zwracał do mnie o wsparcie. Pójdę na wybory i po raz pierwszy będę głosował, tak jak chcę - mówił w "Faktach po Faktach" Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent nie chciał jednak zdradzić kogo poprze w nadchodzących wyborach. Nie wykluczył, że Bronisław Komorowski nie wygra w pierwszej turze i wówczas będziemy mieli do czynienia z "dramatyczną" kampanią przed drugim głosowaniem.
Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że 10 maja pójdzie na wybory. - Korzystam po raz pierwszy od wielu, wielu wyborów z wolności, czyli będę głosował bez jakichkolwiek próśb i nacisków, czyli tak jak chcę - oświadczył.
Wyjaśnił, że żaden z kandydatów nie zwrócił się do niego o wsparcie i pomoc. Zaznaczył, że gdyby taka prośba się pojawiła, to jego odpowiedź zależałaby od programu i poglądów, jakie prezentuje dany kandydat.
Były prezydent nie chciał zdradzić, kogo poprze 10 maja.
Przesadne przekonanie o wygranej zgubi Komorowskiego?
Kwaśniewski uważa, że zwycięstwo Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze wyborów nie jest już tak pewne, jak jeszcze kilka miesięcy temu. - Pół roku temu było przesadne przekonanie, że wielka popularność w sposób bezdyskusyjny przekłada się na dobry wynik wyborczy. Jednak wybory to jest coś innego, niż sondaże dotyczące popularności - podkreślił.
Wspominał, że on sam w 2000 r., gdy po raz drugi ubiegał się o urząd prezydenta, przyjął od początku zasadę, że nic nie jest rozstrzygnięte i mimo dużej popularności zakasał rękawy. - Mieliśmy świetny sztab wyborczy, przejechałem całą Polskę i to dało efekt w postaci blisko 54 proc. głosów w pierwszej turze - tłumaczył.
Możliwe scenariusze
Zdaniem Kwaśniewskiego w nadchodzących wyborach możliwe są trzy scenariusze. Pierwszy zakłada, że Bronisław Komorowski wygra już w pierwszej turze.
Drugi - że obecny prezydent zdobędzie przewagę w pierwszej turze, ale do wygranej zabraknie mu 2-3 punktów. Nie będzie mu jednak trudno zdobyć brakujących głosów, gdyż "w sposób naturalny" przekażą mu je wyborcy kandydatów, którzy odpadną z tej rywalizacji.
- To by oznaczało, ze jego kampania w sumie nie była najgorsza - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Wreszcie, trzeci scenariusz, który - jak mówił Kwaśniewski - jest najbardziej niebezpieczny. Zakłada, że Komorowski zdobywa ok. 42 proc. głosów.
- Wtedy musiałby znaleźć 9-10 proc. głosów i mamy do czynienia z pełnowymiarową, bardzo dramatyczną kampanią - uważa Kwaśniewski. Dodał, że przed drugą turą będziemy mieli do czynienia z kampanią japońską, trwającą 12 dni.
Zdaniem Kwaśniewskiego, Komorowskiemu będzie znacznie trudniej zdobyć w drugiej turze ok. 10 proc. głosów niż Andrzejowi Dudzie. Wynika to z faktu, że w wyborach startuje więcej kandydatów prawicowych niż lewicowych, którzy przekażą swoje poparcie kandydatowi PiS.
Komorowski może zaś liczyć na poparcie elektoratu Magdaleny Ogórek i Palikota, ale nie będzie ono duże.
- Każdy z tych trzech scenariuszy wydaje mi się prawdopodobny. Również ten, że Komorowski wygra w pierwszej turze. Taki, że przegra wybory, wydaje się najmniej prawdopodobny, ale też bym go nie odrzucał - stwierdził były prezydent.
Kwaśniewski ocenił, że Komorowski ma argumenty, by przekonać do siebie wyborców. Stwierdził, że jego aktywność w sprawach ukraińskich, wschodnich była godna szacunku. - Nie można mówić, że Komorowskiego obwiniamy za to, że nie przewidział Krymu - dodał.
"Zdrowa" demokracja
Kwaśniewski przewiduje, że najbliższe lata będą dla Polski czasem ogromnych wyzwań. - Daj Boże, żeby kandydaci byli na miarę tych wyzwań - powiedział.
Stwierdził, że to dobrze, iż w demokracji są tacy kandydaci jak Janusz Korwin-Mikke i Paweł Kukiz. - To jest zdrowe - wyjaśnił.
Tłumaczył, że Korwin-Mikke to kandydat przekorny, a Kukiz korzysta z tego samego atutu - pewnej nowości.
W ocenie Kwaśniewskiego sporo osób - wyborców lewicy - nie pójdzie głosować na kandydatkę SLD Magdalenę Ogórek. - W drugiej turze będą gotowi głosować na Bronisława Komorowskiego. Ich głosy mogą być ważne, ale nie rozstrzygające - uważa były prezydent. Gość "Faktów po Faktach" podkreślił, że podczas wtorkowej debaty telewizyjnej najbardziej rozczarował go kandydat PiS na prezydenta, Andrzej Duda. - Był jak dobry uczeń, dobrze przygotowany, ale zabrakło emocji - ocenił. - Ciekawe będzie dla mnie to, ile głosów zdobędzie i co będzie z nim po wyborach. Jeśli dołączy do kierownictwa PiS, nie będzie to złe dla Polski - dodał.
Były prezydent zaapelował do wyborców, by 10 maja poszli do urn. - Demokracja potrzebuje udziału. Ona bez partycypacji więdnie, więc mam nadzieję, że tradycyjnie wybory prezydenckie będą miały stosunkowo, jak na polskie warunki, bardzo wysoką frekwencję. Bardzo bym tego chciał - zaznaczył.
Autor: db/tr/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24