Pomimo optymistycznych sondażowych wyników wyborów, PO liczy się z tym, że nie wystarczy jej głosów, by rządzić tylko z PSL. Jako plan B zakłada "wyciąganie" pojedynczych posłów z innych klubów, przede wszystkim z SLD. Pod uwagę bierze też współpracę z Sojuszem, ale pod warunkiem, że dojdzie w nim do zmiany przywództwa. Silny wydaje się Janusz Palikot, którego głosy mogą przydać się PO. PiS koalicję z Ruchem Palikota wykluczył jeszcze przed wyborami. Języczkiem u wagi znowu jest PSL.
Sondażowe wyniki wzmacniają pozycję Donalda Tuska. Według źródeł zbliżonych do kierownictwa PO, Tusk chciałby powrotu do rządu Grzegorza Schetyny jako wicepremiera i ministra transportu. Ten jednak woli zostać w Sejmie jako marszałek Izby. Politycy Platformy zapewniają, że chcą kontynuować współpracę z PSL. W nieoficjalnych rozmowach przyznają jednak, że mandaty PO i PSL mogą im nie wystarczyć, by rządzić samodzielnie.
Jak wynika z sondażu TNS OBOP dla TVN24, PO wraz z PSL mógłby liczyć na 239 mandatów. Wystarczyłoby to do stworzenia większościowego rządu.
Bez trzeciego
Ze źródeł w partii wynika, że Platforma nie chce jednak szukać trzeciego koalicjanta. W razie potrzeby będzie natomiast próbować wyciągać pojedynczych posłów ze wszystkich klubów, a zwłaszcza z SLD. Ma jej to ułatwić słaby wynik odnotowany przez Sojusz i rozczarowanie, jakie już dzisiaj głośno wyrażają politycy tej partii. SLD mogłoby być także w ostateczności partnerem koalicyjnym dla PO, ale pod warunkiem, że stery w partii przejąłby "tandem Ryszard Kalisz i Leszek Miller, sterowani z tylnego siedzenia przez Aleksandra Kwaśniewskiego".
Według informacji płynących z PO, nie będzie ona na razie prowadzić żadnych rozmów z Januszem Palikotem i jego partią. Politycy PO przyznają, że współpracy z Palikotem nie wyobraża sobie przede wszystkim Grzegorz Schetyna. Jeśli chodzi o współpracę z PSL, to w przypadku gdy ostateczne wyniki wyborów potwierdzą te sondażowe, to ludowcy nie mają co liczyć na wzmocnienie swojej dotychczasowej pozycji w rządzie.
PSL na tak
O współpracy z PO ciepło wypowiada się PSL. Zaraz po ogłoszeniu sondażowych wyników minister rolnictwa Marek Sawicki stwierdził, że ponowna współpraca z Platformą byłaby dobra dla Polski. - To stabilna koalicja na trudne czasy - podkreślił minister. O nowej-starej koalicji wypowiedział się też lider ludowców Waldemar Pawlak. Jeżeli będziemy kontynuowali koalicję, to PSL te trzy resorty, w których do tej pory był obecny, a więc ministrowie Jolanta Fedak (resort pracy), Marek Sawicki (rolnictwo) mogą liczyć na kontynuację - powiedział dziennikarzom w niedzielę Pawlak.
Zaznaczył, że teraz potrzebna jest spokojna rozmowa na temat tego, jak ma wyglądać następna kadencja. Pytany kto może z jego ugrupowania wejść do rządu, odparł, że nie ma zastrzeżeń do osób, które z rekomendacji PSL piastowały dotychczas funkcje ministerialne.
PiS w opozycji
Wydaje się, że najmniejszą zdolność koalicyjną ma dziś Prawo i Sprawiedliwość. Według sondażowych wyników dla TVN24 PiS zająłby w Sejmie 158 miejsc i jeśli chciałby stworzyć większościowy rząd, potrzebowałby koalicji z PSL, SLD i dużą częścią Ruchu Palikota. Jeszcze przed wyborami posłowie tej partii sugerowali, że jedynym możliwym partnerem dla PiS może być PSL. Koalicję z SLD i Ruchem Palikota wykluczył sam prezes Jarosław Kaczyński przekonując, że "nie ma takiej sprawy w Polsce, którą PiS mógłby załatwić razem z SLD", a "Palikot to współpracownik Donalda Tuska".
Raczej wykluczone jest "przeciąganie" do PiS części posłów partii Donalda Tuska.
Współpracą z PiS nie jest też zainteresowany Ruch Palikota, który jednak deklaruje poparcie dla rządu fachowców i zachęca premiera Tuska do rozmów koalicyjnych. - Koalicja nie ma żadnego znaczenia, Ruch Palikota może bez obejmowania jakichkolwiek stanowisk poprzeć rząd fachowców - mówił w niedzielę Palikot po ogłoszeniu wyników sondażu TNS OBOP dla TVN24. Jednocześnie stwierdził, że premier powinien rozpocząć rozmowy koalicyjne właśnie od Ruchu Palikota, ale jak dodał - "to on wygrał te wybory i on musi wziąć na siebie odpowiedzialność".
Wyniki
Podane wyniki to pierwsze, sondażowe rezultaty, przeprowadzone metodą exit poll w losowo wybranych 900 lokalach na terenie całego kraju przez ankieterów TNS OBOP dla TVN24. Ankieterzy przez cały czas trwania głosowania, od godziny 7 do 21, przepytali około 100 tysięcy osób, które oddały już głos. Zazwyczaj margines błędu w sondażach exit poll wynosi mniej niż 2 procent.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24