O budowie ogrodzenia o wysokości 2,5 metra wzdłuż całej granicy polsko-białoruskiej mówił w Kuźnicy na Podlasiu premier Mateusz Morawiecki. Przekazał, że prace rozpoczną się w najbliższych dniach. - Nie pozwolimy na to, żeby na terytorium Polski przedostawały się fale osób, które są do tego nieuprawnione - powiedział szef rządu.
Premier Mateusz Morawiecki przebywa we wtorek z wizytą w województwie podlaskim. Spotkał się przedstawicielami Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Policji w Kuźnicy. Po spotkaniu na konferencji prasowej odniósł się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Premier przekonywał, że działania Białorusi, która kieruje migrantów na granicę z Polską, są "w pełni świadome". - Trafiliśmy na ogłoszenia biur turystycznych, które prowadzą zorganizowaną akcję ściągania obywateli Iraku na terytorium Białorusi. Z Białorusi są transportowani specjalnym transportem nad granicę z Polską. Tutaj są wypychani, zmuszani przez funkcjonariuszy białoruskich do przechodzenia przez granicę białorusko-polską - mówił.
Jak dodał, Polska stawia temu "zdecydowaną tamę" i robi to "bardzo skutecznie". Premier zapewnił, że jest w stałym kontakcie z przedstawicielami Unii Europejskiej oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Przypomniał, że o tym, jak powstrzymać "próbę destabilizacji wschodniej granicy" Polski, ale też państw nadbałtyckich, rozmawiał w sobotę z szefami rządów: Litwy, Łotwy i Estonii.
Szef rządu zwrócił uwagę, że nasza wschodnia granica jest jednocześnie granicą UE. - Dlatego mamy pełne poparcie Komisji Europejskiej i podziękowania za działania, które ograniczają nielegalną migrację na teren Rzeczypospolitej - oświadczył premier.
Dodał, że działania Białorusi są powstrzymywane przez "dobrze zorganizowaną akcję" polskiej Służby Granicznej oraz żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.
Premier poinformował, że w najbliższych dniach będzie rozmawiać z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Dodał, że "ten temat będzie na pewno bardzo wnikliwie przedyskutowany z panią przewodniczącą".
Płot wzdłuż granicy polsko-białoruskiej
- Mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją ze strony reżimu Łukaszenki i musimy jej dać bardzo zdecydowany odpór – powiedział. Dlatego, jak mówi, "wzdłuż całej granicy polsko-białoruskiej stanie ogrodzenie, instalacja zabezpieczająca". Dodał, że będzie miało co najmniej 2,5 metra wysokości.
Pytany, kiedy powstanie ogrodzenie, odparł, że prace rozpoczną się w najbliższych dniach. - Potrwają na pewno kilka tygodni, może nawet kilkanaście tygodni, ale będziemy zabezpieczali na samym początku ten odcinek, który jest najłatwiejszy do nielegalnego przejścia, trudniejszy do nadzorowania, czyli odcinek lądowy. To jest około 180-190 kilometrów – dodał.
- Nie pozwolimy na to, żeby na terytorium Polski przedostawały się fale osób, które są do tego nieuprawnione – przekonywał Morawiecki.
Dodał, że te osoby dostały za pośrednictwem białoruskich biur turystycznych wizy na Białoruś i według prawa międzynarodowego mają prawo przebywać na terytorium Białorusi. - W Mińsku znajduje się biuro Wysokiego Komisarza do spraw Uchodźstwa ONZ. Jeśli ktoś chce po stronie białoruskiej aplikować o status uchodźcy, proszę to zrobić w Mińsku - powiedział premier.
Mateusz Morawiecki: Białoruś jest odpowiedzialna za tę sytuację
Szef rządu pytany był na konferencji prasowej o pismo Rzecznika Praw Obywatelskich, który uważa, że nieprzyjmowanie wniosków o ochronę międzynarodową od osób koczujących po białoruskiej stronie granicy z Polską jest bezprawne oraz o to, czy na reżim na Białorusi powinny być nałożone nowe sankcje w związku z tą sytuacją.
- Jestem w kontakcie z premierami Unii Europejskiej, z Komisji Europejskej, aby nasza odpowiedź była jak najbardziej solidarna – odparł premier. Przypomniał przy tym, że w wielu mediach pojawia się termin "pas ziemi niczyjej", co jest nieuzasadnione.
- Otóż nie ma czegoś takiego jak pas ziemi niczyjej - powiedział premier, dodając, że we wtorek przejeżdżał wzdłuż sporego odcinka granicy polsko-białoruskiej. - Jest to granica bardzo ściśle określona. Grupy, które są wypychane przez reżim Łukaszenki, znajdują się po stronie białoruskiej – dodał. - Białoruś jest za te grupy odpowiedzialna - mówił. - Także za te setki Irakijczyków, które są specjalnie w tym celu przyciągane na terytorium Białorusi. Oni są w nieludzki sposób instrumentalizowani przez reżim białoruski – ocenił.
Przypomniał również, że została wysłana nota dyplomatyczna w sprawie wsparcia ze strony Polski specjalnymi transportami humanitarnymi. - Oczekujemy odpowiedzi – powiedział Morawiecki.
Mówił, że jeden taki transport od godziny 2 jest na granicy polsko-białoruskiej w Bobrownikach. - Apelujemy o wpuszczenie tego transportu, wówczas pomoc humanitarna dla osób znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej zostanie udzielona przez Polskę – dodał.
Mateusz Morawiecki: reżim Łukaszenki wybrał niewłaściwą granicę
Wcześniej mówił, że "sytuacja, z którą się mierzymy, jest bez precedensu". - Reżim Łukaszenki wybrał granicę polsko-białoruską do dokonania prowokacji. Ta prowokacja polega na tym, że popychani w kierunku polskiej granicy mają być Irakijczycy - ludzie, którzy mają stanowić instrument w polityce zagranicznej Łukaszenki - powiedział Morawiecki. Jak ocenił, "to właśnie próba wywołania wielkiego, ogólnoeuropejskiego kryzysu migracyjnego".
- Polska stawia tamę tego typu prowokacjom, tego typu zachowaniom. Reżim Łukaszenki wybrał niewłaściwą granicę, bo granica Polski jest i będzie dobrze strzeżona – powiedział premier. Dodał, że "dla nas bezpieczeństwo jest priorytetem, bezpieczeństwo na granicach, tak jak tutaj, granicy polsko-białoruskiej, bezpieczeństwo na ulicach".
Szef rządu mówił, że "musimy być przygotowani na wszelkiego typu prowokacje, na działania bez precedensu, działania niestandardowe po stronie reżimu białoruskiego".
- Zrobimy wszystko, żeby Polska była krajem bezpiecznym, żeby Polacy mogli spokojnie żyć, spokojnie pracować bez ryzyka wielkich migracji, które chcą wywołać nasi przeciwnicy ze Wschodu – dodał.
Morawiecki przypomniał, że na miejscu jest 1,5 tysiąca żołnierzy, a za parę dni ma być łącznie około dwóch tysięcy. - Będą oni pomagać Straży Granicznej w patrolowaniu granicy z Białorusią - powiedział.
Komendant Straży Granicznej: zawsze będziemy stać za wami murem
Podczas konferencji głos zabrał także komendant Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasz Praga. - W tym roku obchodzimy 30-lecie Straży Granicznej i w tym roku przyszło nam zmierzyć się z falą nielegalnej imigracji ze strony Łukaszenki, z kierunku Białorusi - powiedział generał.
Podziękował funkcjonariuszom za ich postawę i zaangażowanie. - I za to, że jesteście wierni rocie złożonego ślubowania: "strzec granicy Rzeczypospolitej Polskiej nawet z narażeniem życia". Każdego dnia udowadniacie, że służba naszej najjaśniejszej Rzeczypospolitej jest naszym prawdziwym powołaniem - dodał.
Przekazał podziękowania od ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, do których się dołączył. - Zawsze będziemy stać za wami murem, za to, co robicie. Pamiętajcie, wykonujecie wszystko zgodnie z prawem i na podstawie prawa. Chronicie granicy Rzeczypospolitej Polskiej, ale również chronicie zewnętrzną granicę Unii Europejskiej. Jesteście do tego zobowiązani - powiedział.
- Polacy będą wam za to wdzięczni, chociaż dzisiaj jesteśmy różnie oceniani. Jest to dla mnie zaszczyt i honor, że mogę tutaj stać przed wami i wam za to dziękować - dodał.
Sytuacja na granicy z Białorusią
Polska oraz kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa, Estonia - zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy państw: Polski, Litwy, Łotwy i Estonii stwierdzili, że bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć.
W poniedziałek po południu szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że jeszcze w tym tygodniu rozpocznie się budowa płotu na granicy polsko-białoruskiej.
Migranci koczują w Usnarzu Górnym
W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów. Osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci koczujący po białoruskiej stronie nie chcą wracać na Białoruś. Według informacji Straży Granicznej grupa liczy obecnie 24 osoby.
Źródło: PAP, TVN24