Są pewne standardy w pracy samorządowca - mówił w "Tak jest" marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski, pytany o powody odejścia z Prawa i Sprawiedliwości. Decyzja jego i innych trzech radnych pozwoliła opozycji przejąć władzę w sejmiku. Chełstowski przekonywał, że informował władze partii o problemach w regionie. - Ale mój głos nie trafiał na właściwy grunt. Usłyszałem, że kadencja musi trwać, że to jest cel nadrzędny. Dla mnie taka reguła jest nie do zniesienia - powiedział.
Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę w sejmiku województwa śląskiego. Na stronę opozycji przeszło czterech radnych, w tym marszałek regionu Jakub Chełstowski. W poniedziałkowym głosowaniu radni ci głosowali razem z opozycją, umożliwiając między innym odwołanie dotychczasowego przewodniczącego sejmiku Jana Kawuloka z PiS.
Chełstowski mówił w czwartek w "Tak jest" w TVN24 o tym, co skłoniło go do tej decyzji. - Są pewne standardy w pracy samorządowca - powiedział marszałek województwa.
- Myślę, że radni, którzy poszli razem ze mną, byli też traktowani w sposób niepoważny w swoich macierzystych, można powiedzieć, miastach, tam, gdzie działali w Prawie i Sprawiedliwości - dodał. Ocenił też, że "widzieli, co się dzieje, jeżeli chodzi o przekaz partyjny, a potrzeby rzeczywistości".
Chełstowski: informował o problemach, usłyszałem, że kadencja musi trwać
Gość TVN24 mówił, że "te czynniki partyjne, najważniejsze, informował o problemach z członkami zarządu, o pewnego rodzaju nieprawidłowościach w projektach". - Ale mój głos nie trafiał na właściwy grunt. Usłyszałem, że kadencja musi trwać, że to jest cel nadrzędny. Dla mnie taka reguła jest nie do zniesienia i postanowiłem, że w takim układzie opuszczę ten pokład - wyjaśniał samorządowiec.
- Moje apele trafiały chyba w pustkę, nie było rekcji. Nie wydaje mi się, że należy uprawiać w życiu sztukę dla sztuki, bo są zasady i ja nie chciałem swoim nazwiskiem firmować tych spraw, które uważam, (że) są fatalne - dodał.
Z kim polityczne konsultacje? "Rozmawiałem z samorządowcami"
Chełstowski zaprzeczył, by rozmawiał z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim przed ogłoszeniem swojej decyzji. - W czerwcu zabiegałem o spotkanie, niestety zostałem wpisany na listę oczekujących. Potem było spotkanie w Częstochowie. (...). Nie było chyba woli rozmowy ze mną. Nie wiem, z jakiej przyczyny - przekazał.
- Więc mówiąc wprost, postanowiłem wziąć prawy w swoje ręce - dodał marszałek.
Zapewniał, że przed przejściem na stronę opozycji nie rozmawiał także z liderem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. - Rozmawiałem z samorządowcami, rozmawiałem z osobami, z którymi na Śląsku dobrze się znam, czyli z prezydentem Tychów, prezydentem Sosnowca, potem z innymi działaczami, którzy pracują na poziomie sejmiku - oświadczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24