- W sobotę po południu gościliśmy jakieś 30 osób. Największe zainteresowanie było w niedzielę. Mieliśmy na polu jakieś 150 osób. A w poniedziałek może z 70 – mówi Anna Sagan Niewirkowa w gminie Miączyn.
Ma razem z mężem Tomaszem siedmiohektarowe pole pomidorów. W tym roku wiosna przyszła nieco później, a teraz można przypuszczać, że niedługo już będą przymrozki. Pomidorów jest tyle, że zakład przetwórstwa, z którym małżeństwo ma podpisaną umowę nie jest w stanie odebrać ich wszystkich.
Można zbierać ile się chce, za "co łaska"
Żeby warzywa nie zmarzły, co oznaczałoby że się zmarnują, państwo Saganowie wpadli na pomysł, że udostępnią swoje pole każdemu, kto chciałby przyjechać i wziąć pomidory. Za przysłowiowe "co łaska" z przeznaczeniem na ratowanie zabytkowego kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w pobliskim Dubie, który przechodzi właśnie remont.
- To parafia moja i mojego męża. W tym kościele się chrzciliśmy i braliśmy ślub, tutaj nasze dzieci szły do komunii - mówi pani Anna.
Przyjeżdżają z Rzeszowa czy też z Warszawy
Akcja ruszyła w piątek (4 października), a na dobre rozkręciła się w sobotę, kiedy informacja pojawiła się na profilu facebookowym parafii.
- Na pole przyjeżdżają ludzie z różnych części Polski. Chociażby z Rzeszowa, Warszawy, Bydgoszczy. Zbierają przez cały dzień. Wczoraj była pani, która przyjechała po pracy i gdy zaczęła zbierać, powoli robiła się już szarówka, ale jeszcze zdołała nazbierać cały koszyk – opowiada Anna Sagan.
Niektórzy proszą o wysłanie im pomidorów pocztą
Aby ustalić termin przyjazdu na pole trzeba do niej zadzwonić (na numer 513 121 597) i się umówić. Do zebrania jest jeszcze sporo pomidorów.
- Zapełnione zostały już dwie puszki z datkami, a trzecia jest w trakcie zapełniania. Zainteresowanie nie maleje. Szacujemy, że być może zebrano już ponad pięć ton pomidorów. Jest pani, która jedzie do nas z Sosnowca. Powiedziała, że ma w okolicy rodzinę i przy okazji zbierze warzywa. Są też telefony od osób, które chciałyby aby wysłać im pomidory paczką. Ostatnio prosiła o to pani z Gdańska. Nigdy nie wysyłałam takich paczek, więc jeszcze zastanawiam się jak to zrobić. Muszę też zorientować się jakie są to koszty – uśmiecha się pani Anna.
Na polu był też proboszcz
Pomidory zbierał też, razem z parafianami, ksiądz proboszcz Witold Mikulski.
"Kiedyś gęsi Rzym uratowały (390 r. p.n.e.), to może teraz pomidory uratują kościół? Przykład musi iść z góry. Cztery nazbierane pudła czekają do odbioru w garażu na plebanii" – napisał później na profilu facebookowym parafii.
- Już większość pomidorów z pudeł została przez chętnych zabrana. Dzisiaj parafianie mają dowieźć kolejne – mówi nam duchowny.
Organizują też inne akcje
Przyznaje, że zainteresowanie przerosło najśmielsze oczekiwania.
- To zresztą nie jest pierwsza tego typu akcja. Na ratowanie kościoła jeden z parafian sprzedaje miód ze swojej pasieki, a panie z koła gospodyń wiejskich organizują różnego rodzaju kiermasze. Na sprzedaż wystawiane są też oryginalne XVIII-wieczne gwoździe czy też deski pozyskane w ramach remontu naszego kościoła – zaznacza ks. Mikulski.
Potrzebują jeszcze pół miliona złotych
Parafia uzyskała w zeszłym roku ponad 5,3 mln zł na remont. Potrzebne jest jednak ponad milion złotych wkładu własnego.
- Musimy zdobyć te pieniądze do końca października przyszłego roku. Dla nas to wręcz "kosmiczna" suma – mówi proboszcz.
Remont można też wspierać w ramach internetowej zbiórki.
– Na razie uzbieraliśmy połowę potrzebnej sumy. Mamy nadzieję, że uda się zebrać całość. Większość prac została już wykonana. Kościół został wzniesiony w 1778-79 roku. Jest w bardzo złym stanie, remont musi być przeprowadzony - zaznacza ks. Mikulski.
Autorka/Autor: Tomasz Mikulicz/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Parafia Niepokalanego Poczęcia NMP w Dubie