Politycy prześcigają się w pomysłach na pomoc dla powodzian. Andrzej Olechowski proponuje stworzenie specjalnej fundacji. PiS wraca do pomysłu powołania Funduszy Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych, co proponował już Lech Kaczyński. Rząd zapewnia, że i bez ekstra-rozwiązań pieniędzy dla powodzian nie zabraknie.
W środę Andrzej Olechowski zwrócił się do szefów sztabów wyborczych swoich konkurentów z pytaniem, czy nie chcieliby wraz z nim powołać fundacji mającej pomagać powodzianom. Miałaby ona za zadanie "odpowiadać na realne potrzeby poszkodowanych w wyniku powodzi". Pomoc miałaby być długoterminowa, a nie udzielana jednorazowo.
Jednak konkurentom Olechowskiego pomysł specjalnie nie przypadł do gustu. Małgorzata Kidawa-Błońska ze sztabu Bronisława Komorowskiego ocenia, że pomysł powołania fundacji jedynie po to, żeby pomagać w sprawach dotyczących tylko tej jednej powodzi nie jest dobrym rozwiązaniem. - To nie jest problem w tej chwili, żebyśmy myśleli wyłącznie o pomocy dla powodzian, ale o tym, żeby w przyszłości takie sytuacje nie miały miejsca - mówi. Inni sztabowcy oceniają, że pomysł Olechowskiego to inicjatywa polityczna. - To próba zaistnienia w mediach w sytuacji gdy powódź jest głównym ich tematem - uważa pełnomocnik komitetu Waldemara Pawlaka, Józef Szczepańczyk.
Elżbieta Jakubiak z PiS, o inicjatywie Olechowskiego nie chce się wypowiadać. - Nie znam szczegółów propozycji, ale z całą pewnością nie jest tak, że osoby pełniące funkcje publiczne mogą stać z boku i się przyglądać - mówi tylko.
Fundusz Lecha Kaczyńskiego
Prawo i Sprawiedliwość na pomoc powodzianom ma inny pomysł: wraca do projektu ustawy o Funduszu Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych, który w 2008 roku wysuwał prezydent Lech Kaczyński.
Projekt przewidywał objęcie pomocą osób poszkodowanych w katastrofie naturalnej, wskutek awarii technicznej, klęski żywiołowej lub sytuacji kryzysowej. FPOKŻ miał być funduszem celowym, zasilanym z budżetu państwa, darowizn, spadków, zapisów oraz środków ze zbiórek publicznych. Jego dysponentem miał być szef Kancelarii Prezydenta, któremu doradzać miał Komitet Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych (z udziałem dwóch przedstawicieli prezydenta, przedstawicielem premiera i po jednym reprezentancie MSWiA, MF, MZ i MPiPS).
Problem w tym, że projekt ustawy o Funduszu przepadł w Sejmie w lipcu 2008 r. już w pierwszym czytaniu. Przeciwko kontynuowaniu prac nad ustawą byli parlamentarzyści PO i PSL, zarzucający projektowi brak spójności z innymi ustawami, a dodatkowo rząd zgłosił do projektu kilkadziesiąt uwag i zastrzeżenia natury konstytucyjnej.
Głównym argumentem przeciw był fakt, że część środków z budżetu miałaby być rozdysponowywana przez Kancelarię Prezydenta. - Powierzenie szefowi Kancelarii Prezydenta RP roli dysponenta środków funduszu jest rozwiązaniem raczej niespotykanym i budzi wątpliwości z zakresu podziału władzy. Właściwymi bowiem organami władzy publicznej, jeśli chodzi o zapobieganie i likwidację skutków klęsk żywiołowych, są rząd i organy samorządu terytorialnego - mówił z trybuny sejmowej poseł PO Henryk Siedlaczek.
- Chociaż intencja powołania funduszu jest nader szczytna i godna najwyższego uznania, to czy wobec zadań nałożonych na administrację rządową, zadań Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, dysponentem środków zgromadzonych na koncie funduszu nie powinien być jednak organ rządowy - wtórował mu poseł ludowców - i wicepremier rządu - Mirosław Pawlak.
Posłom nie podobał się też fakt, że projekt nie zawierał szczegółowych kryteriów przyznawania pomocy poszkodowanym. Organizację i szczegółowy zakres działania Komitetu miał - zgodnie z projektem - określić regulamin szefa Kancelarii Prezydenta, a wielkość pomocy przyznawanej z Funduszu - ustawa budżetowa.
Powrót Funduszu
PiS oskarżał koalicjantów, że odrzucili ustawę jedynie dlatego, że jej autorem był prezydent. Pomysł powołania Funduszu wrócił co prawda jeszcze w tym samym roku, kiedy Polskę nawiedziły potężne wichury, ale konkretnego projektu już nie było.
Teraz Prawo i Sprawiedliwość do pomysłu powraca. Jeszcze we wtorek poseł Jarosław Zieliński mówił, że partia przedstawi zmodyfikowany projekt Lech Kaczyński sprzed dwóch lat. Tym razem PiS nie upiera się by dysponentem środków z Funduszu była Kancelaria Prezydenta. - Jest to kwestia do dyskusji - mówią przedstawiciele PiS.
O finansowa pomoc dla powodzian apeluje także SLD. Grzegorz Napieralski wezwał w środę rząd do pilnej nowelizacji budżetu po to, by zabezpieczyć w nim środki na pomoc poszkodowanym. - Wszystkie rodziny, które dotknęła tragedia czekają dzisiaj na pomoc. Wiemy, że zagrożone są kolejne tereny Polski. Musi być pilna nowelizacja budżetu, potrzeba dzisiaj pomocy w osuszaniu budynków, wypompowywaniu wody, aby ludzie otrzymali pilnie tak potrzebne rzeczy jak nowe ubrania, żywność, woda pitna - mówił lider Sojuszu.
600 milionów w budżecie
Rząd do propozycji opozycji odnosi się na razie sceptycznie i zapewnia, że nawet bez tego typu inicjatyw na finansową pomoc mogą liczyć wszyscy poszkodowani. Resort Finansów poinformował, że państwo dysponuje rezerwą celową na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych w wysokości ponad 540 mln zł. Do tego dochodzi tzw. rezerwa ogólna w kwocie ok. 47 mln zł.
Do ministerstwa już wpłynął wniosek MSWiA o uruchomienie kwoty 43,5 mln zł z rezerwy celowej, który podlega ocenie. Kwota została wyliczona na podstawie zgłoszeń poszczególnych wojewodów, którzy przesyłali swoje wyliczenia do ministerstwa spraw wewnętrznych.
O najwyższą pomoc poprosił wojewoda śląski - 12,2 mln zł. Kolejni na liście są wojwewodowie: podkarpacki (11,6 mln zł), małopolski (11,2 mln zł), świętokrzyski (3 mln zł), opolski (3 mln zł), dolnośląski (1,6 mln zł) i lubelski (0,9 mln zł). Z tych pieniędzy samorządy sfinansują najpilniejsze działania przeciwpowodziowe, m.in. zakup paliwa do pomp i pojazdów, środków dezynfekcyjnych, czy wynajem autobusów do przewozu ewakuowanych osób. Powodzianie mogą też liczyć na środki z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Premier Donald Tusk zapowiedział również, że będzie rozmawiał z największymi firmami ubezpieczeniowymi o przyspieszonym trybie wypłacania ubezpieczeń. Zadeklarował również, że państwo weźmie na siebie obowiązek zaliczkowego wsparcia tych osób, które będą potrzebowały pieniędzy od razu.
Pomoc z Unii
Na finansowe wsparcie możemy też liczyć ze strony Unii Europejskiej. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego sprawdza możliwości otrzymania pomocy w ramach tzw. Funduszu Solidarności - Rozmiar nieszczęścia jest tak wielki, że Polska powinna szybko skalkulować straty i jak najszybciej zasygnalizować Komisji Europejskiej, że chcemy wystąpić o pomoc - mówiła we wtorek europosłanka Danuta Huebner.
- Można przyjąć, że miała miejsce katastrofa naturalna, która dotyczy regionu. Aby Polska skorzystała z funduszu wystarczy, że katastrofa dotyczy większości ludzi w regionie i że destabilizuje go gospodarczo. Wydaje się, że sytuacja w Małopolsce i Śląsku tak wygląda - oceniła. Od momentu, kiedy wystąpi katastrofa rząd ma 10 tygodni na wystąpienie do KE o pomoc.
Fundusz nie rekompensuje strat prywatnych - pochodzące z niego środki mogą być przeznaczone na odbudowę infrastruktury drogowej, technicznej, energetycznej czy edukacyjnej, a także na oczyszczanie obszarów dotkniętych katastrofą.
W środę nad ranem Polska aktywowała już inny unijny fundusz pomocowy - Europejski Mechanizm Obrony Cywilnej. W jego ramach zostanie nam użyczonych kilkanaście pomp dużej wydajności, które mogą wypompowywać tysiące litrów wody na minutę z terenów zalanych wodą. 4 takie pompy przekaże Polsce Francja, 12 - Niemcy. Razem z tym sprzętem do Polski przyjadą też obsługujące go osoby.
Źródło: tvn24.pl, PAP