Dyrektor departamentu prywatyzacji u ministra Wiesława Kaczmarka prawdopodobnie usłyszałby zarzuty - mówią śledczy. Nie usłyszy, bo nie żyje. Innych osób zamieszanych w korupcję przy prywatyzacji spółek wciąż szukają prokuratorzy. Podobnie jak pieniędzy z łapówek za prywatyzację warszawskiego Stoenu i PLL LOT. Tropy wiodą do spółek zarejestrowanych w Hongkongu oraz na wyspie Jersey.
Jeszcze tydzień temu prokurator Jacek Więckowski, który wydał nakaz aresztowania, był w Szwajcarii. Od śledczych z Berna odbierał ostatnie dokumenty wskazujące przez konta jakich spółek wędrowały łapówki za prywatyzację Stoenu i LOT-u. To były ostatnie szlify przed wydaniem decyzji o zatrzymaniu we wtorek wieczorem Gromosława C. i pozostałych czterech osób. - Prokurator osobiście wyjeżdżał do Szwajcarii, gdzie realizował wnioski o pomoc prawną. Została zebrana rzeczywiście gigantyczna dokumentacja, dotycząca stanów kont, rachunków, spółek i wszystkich przelewów, jakie były realizowane – mówi Leszek Goławski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Prokurator osobiście wyjeżdżał do Szwajcarii, gdzie realizował wnioski o pomoc prawną. Została zebrana rzeczywiście gigantyczna dokumentacja, dotycząca stanów kont, rachunków, spółek i wszystkich przelewów, jakie były realizowane. Leszek Goławski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach
Pieniądze wędrowały przez konta sieci międzynarodowych spółek, z którymi - według prokuratury - w różny sposób powiązani byli podejrzani. Śledczym udało się też zebrać informacje z kont w Liechtensteinie i spółek zarejestrowanych na Cyprze.
Nieżyjący dyrektor też brał łapówki?
Prokuratura wraz z Centralnym Biurem Śledczym i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym szuka pozostałych pieniędzy z łapówek za obie prywatyzacje. Śledczy podejrzewają, że skorumpowanych zostało więcej osób. Tropy prowadzą m.in. do nieżyjącego już Jana S. - dyrektora departamentu prywatyzacji Ministerstwa Skarbu, gdy resortem kierował Wiesław Kaczmarek.
S. był także przewodniczącym Rady Nadzorczej LOT. Prokuratorzy weryfikowali nawet hipotezę o sfingowaniu w 2003 roku śmierci byłego dyrektora. Śledczy nieoficjalnie mówią, że gdyby Jan S. żył, to w czwartek usłyszałby zarzuty.
Kto jeszcze?
Prokuratorzy w rozmowie z tvn24.pl twierdzą, że łapówki za prywatyzację PLL LOT i Stoenu wzięło więcej osób. Nie wiedzą jednak jeszcze kto. Twierdzą, że pieniądze z łapówek zostały wyprane przez sieć spółek m.in. consultingowych, które są zarejestrowane w Hongkongu, a także na brytyjskiej wyspie Jersey.
Wytropienie dokąd ostatecznie trafiły te sumy pomoże ustalić, kto jeszcze wziął łapówki. - Postępowaniem objęte są też inne osoby – potwierdza informacje tvn24.pl prokurator Goławski. Nie chce zdradzić o kogo chodzi.
Prokuratorzy w rozmowie z tvn24.pl twierdzą, że łapówki za prywatyzację PLL LOT i Stoenu wzięło więcej osób. Nie wiedzą jednak jeszcze kto. Twierdzą, że pieniądze z łapówek zostały wyprane przez sieć spółek m.in. consultingowych, które są zarejestrowane w Hong–Kongu, a także na brytyjskiej wyspie Jersey. tvn24.pl
Doradca najbardziej podejrzany
Według treści prokuratorskich zarzutów, Gromosław C. wspólnie i w porozumieniu z Andrzejem P. i Piotrem D. przyjął 1 mln 400 tys. euro. Z tej sumy C. - według prokuratury – wyprał 600 tys. euro. Zdaniem śledczych Piotr D. (były doradca Leszka Balcerowicza, gdy był ministrem finansów) i Andrzej P. (były doradca i członek gabinetu politycznego ministra Kaczmarka w rządach SLD) byli współudziałowcami firm doradczych, zamieszanych w tę sprawę. Prowadzili też wspólne interesy z Gromosławem C.
Suma 1 mln 400 tys. euro jest związana z łapówkami za przeprowadzenie prywatyzacji warszawskiego Stoenu. Wszystko to działo się za rządów Leszka Millera. Kaczmarek w czwartek mówił, że ma "wysoką ocenę co do rzetelności" Andrzeja P. - Ten były funkcjonariusz publiczny usłyszał najwięcej zarzutów – powiedział nam prokurator Goławski. Grupa śledcza ustaliła, że do pomocy w przeprowadzeniu prywatyzacji Stoenu C. został wynajęty przez firmę doradczą Business Management & Finance S.A. z Warszawy. Ta spółka pracowała zaś na zlecenie niemieckiej RWE Plus AG.
Za LOT w dolarach
BMF to znana spółka doradcza. Na początku wieku wygrywała m.in. przetargi na doradzanie ministrowi skarbu przy prywatyzacjach m.in. Uzdrowiska Lądek-Długopole S.A. i Zakładach Azotowych Kędzierzyn. Doradzała także spółce PLL LOT.
Zdaniem katowickich prokuratorów, za przeprowadzenie prywatyzacji PLL LOT podejrzani wzięli 1 mln dolarów. Tutaj jednak nie pojawia się nazwisko Gromosława C., który zdaniem śledczych nie był w tę sprawę zaangażowany. Zarzuty w tym wątku usłyszeli mecenas Michał T. i Piotr P., którzy razem prowadzili firmę consultingową. Adwokat T. - to były rzecznik dyscypliny PZPN.
Geneza afery korupcyjnej
Wbrew temu, co wcześniej podawały media sprawa nie ma bezpośredniego związku z zeznaniami Petera V., byłego szwajcarskiego bankiera polskiego pochodzenia. "Kasjer lewicy" ujawnił jedynie, że Gromosław C. miał konto w szwajcarskim Coutts Banku. Śledztwo w tej sprawie prowadzi warszawska prokuratura, ale nie jest ono związane ze sprawą korupcji.
Afera korupcyjna, której bohaterem jest dziś były szef UOP ma swój początek w 2004 roku. Wtedy aresztowano lobbystę, Marka D. W 2005 roku D. zaczął obciążać m.in. Władysława B., bliskiego współpracownika ministra Wiesława Kaczmarka
B. jest do tej pory poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Powstało ogromne śledztwo, w którym Prokuratura Apelacyjna w Katowicach zaczęła sprawdzać podejrzenia korupcji przy wielu prywatyzacjach, o których mówił lobbysta.
Na tropie firm doradczych
Marek D. opowiadał także o Gromosławie C. - To, co opowiadał nieszczególnie udało nam się potwierdzić. Ale zwróciliśmy uwagę na na role firm doradczych, które w niektórych prywatyzacjach doradzały ministrowi skarbu, i jednocześnie inwestorom zainteresowanym konkretną prywatyzacją - wspomina jeden z prokuratorów.
Już wtedy śledczy byli na tropie m.in. C. i mecenasa Michała T. Śledztwo zaczęło ewoluować. W sprawie zaczęto wymieniać prywatyzację PLL LOT.Wcześniej badała to warszawska prokuratura, ale umorzyła swoje śledztwo. Katowiccy oskarżyciele przejęli to postępowanie.
Najważniejsza dla śledczych była współpraca ze szwajcarską prokuraturą i tamtejszymi bankami. Po kilku latach szwajcarskim i polskim śledczym udało się zebrać informacje o kontach spółek, przez które prano pieniądze z łapówek.
Źródło: tvn24.pl