O możliwości zablokowania unijnych środków dla Polski z Funduszu Spójności rozmawiali goście "Kropki nad i". Według posła Pawła Kowala (KO) "niedługo naprawdę Polacy będą w domach klepać biedę", a rząd nie będzie robił nic "w sprawie, która do niego należy". Jak mówił poseł Krzysztof Śmiszek (Lewica), działania polskich władz "to jest pierwszy krok do wyprowadzania Polski z Unii Europejskiej". - Ten rząd tych pieniędzy już nie dowiezie - ocenił.
Poseł Paweł Kowal z Platformy Obywatelskiej (klub Koalicji Obywatelskiej) oraz poseł Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek (klub Lewica) rozmawiali w "Kropce nad i" w TVN24 o ryzyku zamrożenia unijnych środków na pomoc regionalną dla Polski w związku z obawami Komisji Europejskiej o niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości. Chodzi o 75 mld euro z Funduszu Spójności.
- Niedługo naprawdę Polacy będą w domach klepać biedę, nie będą za co mieli kupić węgla. Rząd będzie coś bajdurzył o tym, że zagrożenie przychodzi do nas z Zachodu i nie robił nic w sprawie, która do niego należy - komentował Kowal.
- My po wyborach będziemy to robili, tylko że nawet inflacja zeżre te pieniądze, które się dzisiaj, teraz należą Polakom - dodał.
Śmiszek: ten rząd tych pieniędzy już nie dowiezie
Zdaniem Śmiszka, działania polskich władz "to jest pierwszy krok do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej". - Najpierw zaczyna się proces zohydzania, potem jest strategia robienia z siebie ofiary, że a to lewactwo, Unia Europejska, urzędnicy brukselscy prześladują Polskę - mówił.
- Ale ten rząd tych pieniędzy już nie dowiezie. Nie dowiezie pieniędzy z KPO, nie dowiezie pieniędzy z tego normalnego, podstawowego budżetu. Co więcej, jeszcze płacimy karę - wyliczał. Jak ocenił poseł Lewicy, "jeszcze chwila, to Polacy nie będą żądali reparacji od Niemiec, tylko Polacy będą żądali reparacji od PiS-u za to, że tak poniewiera Polską".
Powrót tematu afery taśmowej. "Ten wątek powinien zostać odosobniony"
Politycy mówili również o nowym wątki afery taśmowej, o którym napisał "Newsweek". Według tygodnika, wspólnik Marka Falenty - skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie - zeznał, że zanim taśmy z restauracji Sowa i Przyjaciele wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Sensacyjne zeznania" i nowy wątek afery podsłuchowej >>>
Kowal przekonywał, że Rosjanie "wpływali na większość państw Europy Środkowej, podobne afery były w kilku państwach". Zauważył przy tym, że "ten rząd nie doprowadził do wyjaśnienia".
Jego zdaniem afera taśmowa "powinna być badana przez odpowiednie służby państwa, potem przez prokuraturę, powinna być osądzona, to się nie stało".
W ocenie Śmiszka "w każdym normalnym demokratycznym państwie sekundę, minutę po tym, jak ukazują się tego typu doniesienia prasowe, prokuratura wszczyna śledztwo". - My mamy poniedziałek, godzina 20 i prokuratura milczy, służby specjalne milczą - dodał. Poseł mówił, że "ten wątek powinien zostać odosobniony i powinno być prowadzone śledztwo w tej konkretnej sprawie".
>> "Rosyjski wątek" w aferze podsłuchowej. "Czego tak bardzo obawia się PiS, Ziobro i Kaczyński?" <<
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24