Cieszę, że nową szefową CBA została właśnie ta funkcjonariuszka, bo wiemy, że ona była jedną z niewielu, która w pewnym momencie wycofała się z tych działań i powiedziała: nie, to jest sprawa polityczna, a nie kryminalna - powiedział w "Jeden na jeden" wiceprzewodniczący sejmowej komisji do sprawy Pegasusa Marcin Bosacki (KO). Polityk odniósł się do nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy TVN24 i "Superwizjera" TVN, że kierująca CBA Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak potwierdziła zastosowanie szpiegowskiego programu wobec Krzysztofa Brejzy.
Sejm powołał w piątek członków komisji do sprawy Pegasusa. Jeszcze tego samego dnia rozpoczęły się jej obrady. Szefową komisji została Magdalena Sroka z klubu PSL-TD.
Z kolei Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak, pełniąca obowiązki szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, została przesłuchana w śledztwie w sprawie włamania Pegasusem do telefonu Krzysztofa Brejzy.
Wcześniej była jedną z prowadzących postępowanie CBA wymierzone w rodzinę Brejzów. Dziennikarze TVN24 i "Superwizjera" TVN nieoficjalnie ustalili, że kierująca CBA potwierdziła zastosowanie szpiegowskiego programu wobec polityka.
Bosacki: była jedną z niewielu, która wycofała się z tych działań
W sobotnim wydaniu "Jeden na jeden" do tej kwestii odniósł się wiceprzewodniczący sejmowej komisji do sprawy Pegasusa Marcin Bosacki (KO). - Ja się cieszę, że nową szefową CBA została właśnie ta funkcjonariuszka, bo wiemy, że ona była jedną z niewielu, która w pewnym momencie, widząc, jak jest szyta sprawa na Krzysztofa Brejzę w czasie, kiedy on był szefem kampanii wyborczej, największej siły opozycyjnej, wycofała się z tych działań i powiedziała: nie, to jest sprawa polityczna, a nie sprawa kryminalna - mówił.
Jak podkreślał, "Krzysztofa Brejzę inwigilowano przez równo sześć miesięcy". - Co najmniej 33 tak zwane strzały, zainstalowania na jego dwóch telefonach systemu Pegasus od kwietnia do października 2019 roku, czyli końcówka kampanii europarlamentarnej oraz cała kampania parlamentarna. Wie pan, kiedy był ostatni strzał Pegasusem w telefony Brejzy? Dwa dni po zakończonych wyborach. Nie ma takich przypadków, żeby to miało cokolwiek wspólnego z jakąkolwiek korupcją - podkreślał.
Zapytany o potencjalny udział pełniącej obowiązki szefa CBA w tej operacji, Bosacki odparł, że "jeśli miała, to tylko początkowo i ona dość szybko powiedziała 'nie'". - Rozmawiałem oczywiście z Krzysztofem Brejzą, byliśmy cztery lata ze sobą prawie ława w ławę w Senacie. Ona zachowała się tak, kiedy zobaczyła, że jest to sprawa polityczna szyta po to, żeby podsłuchiwać i inwigilować Brejzę, i się wycofała - mówił.
Dopytywany, co oznacza słowo "wycofała się", Bosacki powtórzył, że "ona z całą pewnością powiedziała w pewnym momencie, że to nie jest sprawa korupcyjna, a sprawa po to, żeby nielegalnie inwigilować Krzysztofa Brejzę".
Czy Jarosław Kaczyński stanie przed komisją? "Trzeba przedtem mieć zeznania i materiały, które powiedzą nam więcej"
Bosacki został zapytany, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński zostanie wezwany przed komisję. - Nie wiem, czy na samym początku, bo najpierw trzeba zebrać materiał dowodowy, wystąpić do nowo kierowanych już służb, koordynatora do spraw służb specjalnych, do prokuratury, pewnie do sądów o materiały. I pewnie przesłuchać tych, którzy z całą pewnością wiedzieli o inwigilacji opozycji tym śmiercionośnym, najbardziej groźnym na świecie systemie szpiegowskim, jakim jest Pegasus - mówił Bosacki.
- Natomiast ja uważam, że oczywiście on powinien trafić przed oblicze komisji. Żeby rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim, trzeba przedtem mieć zeznania i materiały, które powiedzą nam więcej, niż w tej chwili wiemy o tym, jak zapadał proces decyzyjny dotyczący zakupu i używania w Polsce Pegasusa - dodał.
Bosacki: w mojej ocenie jest bardzo prawdopodobne, że Kaczyński, Szydło czy Morawiecki wiedzieli o używaniu Pegasusa
Gość TVN24 był dopytywany również, czy byli szefowie resortu spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mogli podjąć decyzję o zakupie Pegasusa bez wiedzy i zgody szefa rządu. - Wydaje mi się to mało prawdopodobne - ocenił.
- Z całą pewnością konstytucyjnie Kamiński i Wąsik jako koordynatorzy służb specjalnych musieli wiedzieć, wobec kogo podległa im służba CBA, które zostało za czasów PiS-u zmienione w mojej ocenie w prywatną służbę partii rządzącej, używała Pegasusa. Oni musieli to wiedzieć. Jeśli nie wiedzieli, to się nie nadawali na to stanowisko czysto kompetencyjnie, bo do ich kompetencji należy to, żeby wiedzieć, co w takich sprawach służby robią - mówił Bosacki.
- Natomiast to, czy wiedział wicepremier do spraw bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński, czy o zakupie i wobec kogo to stosowano wiedzieli kolejni premierzy PiS-u, czyli pani Beata Szydło oraz pan Mateusz Morawiecki, to jest do ustalenia. W mojej ocenie jest to bardzo prawdopodobne, że te osoby również wiedziały o używaniu wobec przeciwników PiS-u systemu Pegasus - dodał.
Zapytany, komu może być postawiony zarzut przekazywania danych obcym służbom, Bosacki odparł, że "koordynatorom służb, szefom tych służb, które to robiły oraz osobom, które ten system zakupiły".
- To jest kluczowa rzecz. Pegasus z całą pewnością był w Polsce używany nielegalnie. Między innymi dlatego, że ABW, służba, która jest zobowiązana do certyfikacji, czyli do zgody na używanie technik operacyjnych, zwłaszcza tak zaawansowanych, nie dała na to zgody - dodał.
Sroka przewodniczącą komisji ds. Pegasusa. "Myślę, że będziemy się dobrze dogadywać"
Marcin Bosacki został zapytany też, czy nie widzi konfliktu interesu w tym, że wybrana na przewodniczącą sejmowej komisji do sprawy Pegasusa Magdalena Sroka w przeszłości zasiadała w klubie Prawa i Sprawiedliwości.
- Nie. Nikt, kto tylko jest w jednej formacji politycznej, a zwłaszcza był dawno temu w tej formacji politycznej, nie może być automatycznie wykluczony z prac komisji - stwierdził.
Jak powiedział, "to są ustalenia koalicyjne". - Nasi koalicjanci zapewniają, że praca pani posłanki Sroki będzie taka, jaka powinna być. Z pierwszych kontaktów, które z nią mam, już po powołaniu komisji, mogę to potwierdzić - przekazał.
Dopytywany, czy nie byłoby bardziej naturalne, gdyby to on, jako ten, który w przeszłości przewodniczył komisji ds. Pegasusa w Senacie, kierował śledztwem również w Sejmie, Bosacki zapewnił, że jako "szeregowy poseł" będzie "robił wszystko, żeby ta komisja pracowała dobrze". - Z całą moją wiedzą, którą powziąłem podczas prac komisji senackiej, myślę, że będziemy się dobrze w tej komisji z panią przewodniczącą Sroką dogadywać - dodał.
Komisja śledcza do spraw Pegasusa
W prezydium komisji śledczej do spraw Pegasusa poza Sroką i Bosackim są też Paweł Śliz (Polska 2050-TD), Tomasz Trela (Lewica) i Przemysław Wipler (Konfederacja).
W komisji zasiadają też Joanna Kluzik-Rostkowska i Witold Zembaczyński z klubu Koalicji Obywatelskiej, a także Mariusz Gosek, Marcin Przydacz, Jacek Ozdoba i Sebastian Łukaszewicz z PiS.
Komisja śledcza ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 roku do dnia 20 listopada 2023 roku.
Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Będzie również badała, czy działania operacyjno-rozpoznawcze prowadzone z wykorzystanie Pegasusa wobec polskich obywateli były legalne, prawidłowe i celowe.
Źródło: TVN24