- To jest chyba jasne dla każdego obywatela i też dla tego rządu, że działania związane z Pegasusem były w latach, kiedy władzę sprawowało PiS. To nie jest pierwsza taka sprawa w trybunale, gdzie obecny rząd odpowiada, w sensie formalnym, za działania poprzedniego - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram. Odniosła się do kwestii pytań do polskich władz, jakie sformułował Europejski Trybunał Praw Człowieka, który zbada stosowanie Pegasusa w Polsce.
Europejski Trybunał Praw Człowieka zbada sprawę dziewięciu osób, które złożyły skargi dotyczące stosowania oprogramowania Pegasus przez polskie służby w latach 2015-2023. Skargi złożyli politycy Koalicji Obywatelskiej: Jacek Karnowski, Krzysztof Brejza, Ryszard Brejza, Hanna Zdanowska, Zygmunt Frankiewicz, Małgorzata Kidawa-Błońska, Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski oraz prawniczka Dorota Brejza.
ETPCz sformułował w tej sprawie pytania, na które najpierw odpowiedzieć będą musiały polskie władze, następnie zaś - pełnomocnicy osób skarżących. Dotyczą one ustosunkowania się do podniesionych przez skarżących zarzutów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skargi dziewięciu osób, w tym Trzaskowskiego i Brejzów. Europejski Trybunał Praw Człowieka zbada stosowanie Pegasusa w Polsce
Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram (Inicjatywa "Wolne Sądy"), która reprezentuje skarżących, odniosła się do sprawy w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Na uwagę, że obecny rząd będzie musiał przygotować odpowiedź w sprawie swoich poprzedników, odpowiedziała, że pytania kierowane są do rządu, który jest obecnie i to "Ministerstwo Spraw Zagranicznych, pewnie z Ministerstwem Sprawiedliwości, będzie taką odpowiedź przygotowywało".
- Ma tutaj różne bardzo opcje, ale może też przyznać się na przykład do naruszenia i położyć odpowiednie dowody na stole - dodała. Doprecyzowała, że chodzi o naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
- To jest sprawa bardzo ważna, bo dotyczy nie tylko inwigilacji poszczególnych osób, ale też wpływu działania Pegasusa na wybory. To jest pierwsza taka sprawa w historii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, że trybunał komunikuje to w ten sposób i bada, czy aby na pewno wybory w 2019 roku były wolne z uwagi na tak silny atak wobec polityków partii opozycyjnej systemem Pegasus - zaznaczyła Gregorczyk-Abram.
Pytana, czy gdyby polski rząd przygotował odpowiedź, w której napisałby, że wszystko wskazuje na to, że były w Polsce łamane prawa człowieka, to kończy to temat postępowania przed trybunałem, mecenas odpowiedziała, że jest "pytanie, co rząd tutaj wskaże, czy będzie chciał zawrzeć ugodę".
- Pytanie, czy moi klienci zgodzą się w ogóle na zawarcie ugody, czy będą dążyli jednak do wydania wyroku w tej sprawie - dodała.
Zaznaczyła, że to rząd może zaproponować ugodę. - Nasi klienci nie mają takiej możliwości - dodała.
- Być może rząd skorzysta z takiej opcji i będzie występował z propozycją ugodową albo wejdzie w tryb rozprawy. Zobaczymy, co w tej sprawie zdecyduje - mówiła.
Gregorczyk-Abram o rebusie dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Gregorczyk-Abram podkreślała, że "sprawa powinna być dokładnie wyjaśniona przez niezależne sądy".
- Jest to pewnego rodzaju rebus dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, bo to ono odpowiada za odpowiedź na tę komunikację, ale wierzę, że sobie z nim w odpowiedni sposób poradzi. To jest chyba jasne dla każdego obywatela i też dla tego rządu, że działania związane z Pegasusem były w latach, kiedy władzę sprawowało Prawo i Sprawiedliwość - powiedziała.
- To nie jest pierwsza taka sprawa w trybunale, gdzie obecny rząd odpowiada, w sensie formalnym oczywiście, za działania poprzedniego rządu. Sprawy w trybunale trwają co do zasady długo - dodała.
Gregorczyk-Abram: to może być wyrok kierunkowy
Pytana, czy jest jakakolwiek szansa na to, żeby ci, którzy wydawali decyzje dotyczące Pegasusa, ponieśli za to odpowiedzialność, jeżeli Europejski Trybunał Praw Człowieka uzna, że prawa człowieka zostały złamane, mecenas odpowiedziała, że jeżeli ETPC wyda taki wyrok, "z całą pewnością powinien być on wzięty pod uwagę przy ocenianiu odpowiedzialności na gruncie krajowym".
- Natomiast nie może sam Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydować o odpowiedzialności osób indywidualnych. Taki wyrok może być wyrokiem kierunkowym, że dochodziło do konsekwentnego naruszania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jako tło tych wszystkich postępowań karnych, które jak rozumiem się pewnie toczą, będzie on miał istotne znaczenie - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24