Senacka komisja do spraw Pegasusa przesłuchała prokurator Ewę Wrzosek. Prokurator stwierdziła, że wszczęcie przez nią śledztwa ws. organizacji wyborów prezydenckich i działalność w Lex Super Omnia mogły być inspiracją do jej nielegalnej inwigilacji Pegasusem. Jej zdaniem użycie tego oprogramowania jest niezgodne z polskim prawem, bo sąd może wydać zgodę na kontrolę operacyjną wobec jednej osoby, ale Pegasus śledzi wszystkie, nawet przypadkowe osoby znajdujące się w otoczeniu tej, wobec której używa się oprogramowania.
Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów udzielała w czwartek informacji senackiej komisji nadzwyczajnej, która bada przypadki nielegalnej inwigilacji przy użyciu izraelskiego systemu Pegasus. Według ekspertów kanadyjskiej grupy Citizen Lab, Wrzosek miała być jedną z osób inwigilowanych tym systemem.
Jeszcze przed rozpoczęciem zadawania pytań, przewodniczący komisji senator KO Marcin Bosacki stwierdził nieobecność na posiedzeniu szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i posła PiS Marka Suskiego, którzy zostali zaproszeni do stawienia się przed komisję. Według Bosackiego postawa ministra Kamińskiego nosi znamiona deliktu konstytucyjnego. Jego zdaniem Kamiński złamał m.in. konstytucyjną zasadę współdziałania władz i przepisy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Przewodniczący komisji wyraził oburzenie postawą ministra Kamińskiego i wyraził nadzieję, że w przyszłości polityk ten trafi przed Trybunał Stanu. - Polacy chcą znać prawdę o aferze Pegasausa i Polacy poznają tę prawdę, także dzięki działaniom tej komisji - dodał Bosacki.
Wrzosek: używanie Pegasusa jest niezgodne z polskim prawem
Prok. Wrzosek odpowiadając na pytania komisji podpierała się prezentacją multimedialną. Jak mówiła, informację o ewentualnych cyberatakach na swój telefon otrzymała w nocy z 23 na 24 listopada ubiegłego roku od firmy Apple. Relacjonowała, że opublikowała następnie tę informację w mediach społecznościowych jako ostrzeżenie dla innych. Po publikacji postu skontaktował się z nią ekspert z Citizen Lab, oferując możliwość zdalnego zbadania jej telefonu. Według Wrzosek, kanadyjski ośrodek ostatecznie zbadał jej urządzenie. Z przeprowadzonych analiz ośrodka wynika, że jej telefon był sześciokrotnie atakowany przy użyciu Pegasusa od czerwca do września 2021 roku.
Zdaniem prok. Wrzosek, używanie Pegasusa jest niezgodne z polskim prawem. - W moim najgłębszym przekonaniu używanie tego rodzaju systemu nie jest zgodne z polskim porządkiem prawnym. Wszelkiego rodzaju tłumaczenia i przekazy ze strony szefów służb są nieprawdziwe, że stosowanie tego rodzaju masywnego narzędzia ma podstawę prawną, gdyż dysponują one stosownymi zgodami sądu na tego rodzaju działania - powiedziała.
- Pegasus całkowicie pozbawia prywatności i swobody komunikowania się, a zatem jest to narzędzie tak totalnej inwigilacji, które powoduje, że obiektem kontroli operacyjnej przy użyciu tego systemu nie jest tylko osoba, wobec której sąd wydał zgodę na tego rodzaju działania, ale każda osoba z jej otoczenia, każde miejsce, w którym ona się znajduje, każda chociażby przypadkowa sytuacja rozmowy na ulicy, w sklepie, w kościele, podczas spowiedzi - wymieniała Wrzosek. - Używanie tego programu jest jak najbardziej niezgodne z przepisami prawa i może stanowić o odpowiedzialności karnej z artykule 267 Kodeksu karnego - dodała.
Prokurator oceniła, że stoi to w sprzeczności z artykułem ustawy o CBA, który mówi o niemożliwości rejestracji dźwięku i obrazu w czasie kontroli operacyjnej w miejscach publicznych. Wyjaśniała, że inwigilacja w miejscach publicznych jest możliwa, ale tylko, kiedy jest ukierunkowana na osobę, wobec której jest zgoda sądu.
Stwierdziła, że nie ma pewności, że została objęta kontrolą przeprowadzoną zgodnie z przepisami, czyli za zgodą sądu. - Jest wysoce prawdopodobne, że w ogóle, nie tylko w przypadku moim, ale również być może innych osób, nie ma w ogóle udokumentowanego faktu kontroli operacyjnej prowadzonej za zgodą sądu - dodała.
- Kontrola operacyjna to jest środek ostateczny. To jest środek, który powinien być stosowany zgodnie z zasadą pewnej proporcjonalności i subsydiarności - przypomniała. - To nie jest tak, że po narzędzie kontroli operacyjnej, nawet legalnej, przy użyciu narzędzi innych niż Pegasus, można wystąpić w każdej sprawie, bez wcześniejszego udokumentowania, że inne czynności operacyjno-rozpoznawcze były bezskuteczne - wyjaśniła prokurator. Dodała, że można jej użyć tylko w ramach przestępstw określonych w specjalnym katalogu.
Wrzosek: jest to uczucie, którego nie życzę najgorszemu wrogowi
Podkreśliła, że dobrze pamięta chwilę, w której eksperci Citizen Lab poinformowali ją o inwigilacji jej telefonu. - Po tej rozmowie uzyskałam pewność - i jest to uczucie, którego nie życzę najgorszemu wrogowi - że każdy, nawet najbardziej intymny aspekt mojego życia, każda osoba, z którą się kontaktowałam i miejsce, w którym byłam, było inwigilowane przy użyciu Pegasusa - powiedziała Wrzosek.
Prokurator pytana, dlaczego zaatakowano ją Pegasusem odparła, że trudno jej znaleźć uzasadnienie do użycia wobec niej tego systemu. - Na przestrzeni ostatniego czasu bardzo staram się zracjonalizować tę sytuację i znaleźć powód tego rodzaju działań podjętych wobec mojej osoby. Jeżeli znalazłabym tego rodzaju "uzasadnienie", bo nie jest to uzasadnienie faktyczne ani prawne, to jedynie właśnie sytuacja, która dotyczyła wszczęcia śledztwa niewygodnego dla aktualnie rządzących i moja aktywność w stowarzyszeniu Lex Super Omnia mogły stanowić tego rodzaju inspirację do podjęcia nielegalnych działań wobec mojej osoby - stwierdziła.
Stwierdziła również, że program Pegasus jest "potężny". - Ten program daje dostęp do wszelkiego rodzaju informacji, dokumentów, maili, treści z komunikatorów, kalendarza. Dotyczy to również informacji wstecznych, aktualnych, jak i przyszłych - wymieniała. - Osoby inwigilujące uzyskały również dostęp do informacji, które nie są informacjami tajnymi, ale są jednakowoż informacjami poufnymi, dotyczącymi funkcjonowania stowarzyszenia (Lex Super Omnia - red.) - powiedziała Wrzosek.
- Liczne dowody na przestrzeni ostatnich już prawie siedmiu lat funkcjonowania prokuratury, dowody w postaci postępowań, które są wszczynane na polityczne zapotrzebowanie, czy też wręcz przeciwnie - nie są wszczynane, bądź tak jak to moje śledztwo bardzo szybko kończone, bez próby jakiejkolwiek wyjaśnienia tej sprawy - te wszystkie sytuacje świadczą o tym, że prokuratura jest instrumentalnie wykorzystywana w celach politycznych w tych sytuacjach, w których Prokurator Generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro widzi swój interes polityczny - mówiła Wrzosek.
- Mamy do czynienia z tak ogromną skalą łamania praworządności, że w zasadzie ja mam wrażenie, że niektórzy z nas zaczęli się już przyzwyczajać do pewnych sytuacji, co oczywiście nie powinno w żaden sposób mieć miejsca - dodała.
Działalność prokurator Wrzosek
Prokurator Ewa Wrzosek jest członkiem stowarzyszenia prokuratorskiego Lex Super Omnia podkreślającego od lat kwestie łamania praworządności przez polskie władze w konsekwencji przeprowadzenia szerokich zmian w całym systemie sądownictwa. W kwietniu 2020 r. po zawiadomieniu osoby prywatnej wszczęła śledztwo ws. organizacji wyborów prezydenckich w okresie pandemii. Jeszcze tego samego dnia przełożona odebrała Wrzosek tę sprawę i umorzyła śledztwo, a prokurator krajowy nakazał wszczęcie wobec Wrzosek postępowania dyscyplinarnego. Okazało się jednak, że śledczy wszczęli wobec stołecznej prokurator postępowanie karne dotyczące nadużycia władzy.
Według Prokuratury Krajowej, prokurator wszczęła śledztwo ws. wyborów w sposób nieuzasadniony i z rażącym naruszeniem przepisów, a jej decyzja miała polityczny kontekst i charakter. W styczniu 2021 r. prok. Wrzosek znalazła się wśród kilkunastu prokuratorów oddelegowanych przez przełożonych do pracy w odległych jednostkach. Warszawska prokurator została wysłana do pracy w Śremie oddalonym o 310 km od stolicy. Prokuratura Krajowa uzasadniała decyzję o odległych delegacjach problemami kadrowymi wynikającymi z pandemii.
Decyzja PK wywołała sprzeciw dużej części środowiska prawniczego. Według stowarzyszeń sędziowskich i prokuratorskich, delegacje miały wywołać efekt mrożący i miały charakter represji. Zdaniem prok. Wrzosek wysłanie jej do odległej prokuratury było próbą uciszenia i szykaną związaną ze wszczęciem śledztwa ws. organizacji wyborów korespondencyjnych.
Prace senackiej komisji, która nie ma uprawnień śledczych, rozpoczęły się przed dwoma tygodniami. Senatorowie wysłuchali m.in. ekspertów z kanadyjskiej grupy Citizen Lab, b. szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, obecnego prezesa Izby Mariana Banasia, senatora Krzysztofa Brejzę oraz mec. Romana Giertycha.
Źródło: PAP, TVN24