Waga sprawy jest tak duża, że przedstawię ją na forum Sejmu - powiedział o inwigilacji Pegasusem minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Gość "Kropki nad i" mówił, że 578 osób, które według zebranych przez służby danych były szpiegowane tym oprogramowaniem, to "lista zamknięta" i się nie poszerzy. Jak przekazał, istnieje podejrzenie, iż godzący się przez lata na stosowanie inwigilacji wobec obywateli sędziowie "nie mieli świadomości, że będzie stosowany system, który nie miał certyfikacji polskich władz".
Jak wynika z informacji prokuratora generalnego przesłanej do Sejmu i Senatu, w latach 2017-2022 kontrola operacyjna przy użyciu Pegasusa objęła 578 osób. Najwięcej osób było objętych taką kontrolą w 2021 roku - 162.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar mówił, że w wtorek została ujawniona ogólna liczba osób, które były przedmiotem inwigilacji, natomiast jeśli chodzi o konkretne osoby, przypomniał, że "poszła pierwsza partia listów - 31 - do osób wezwanych w charakterze świadka przez zespół śledczy do spraw Pegasusa i to te osoby same będą decydowały o tym, czy ujawniają, czy były objęte tym Pegasusem, czy też nie".
Bodnar: mówiłem, że liczba nas zaskoczy
Więcej o inwigilacji Pegasusem Bodnar mówił w "Kropce nad i" w TVN24.
- Mówiłem wcześniej, że liczba nas zaskoczy i podtrzymuję opinię. Do tej pory w zasadzie myśleliśmy, że to jest jakieś grono kilkunastu osób - tych, które były w debacie publicznej, które się wypowiadały na ten temat, które były przesłuchiwane przez komisję senacką. Natomiast okazuje się, że tych osób było znacznie więcej i że ten system był stosowany dość regularnie przez służby specjalne - powiedział.
- Wśród tych osób duża grupa to mogły być osoby, które mogły być podejrzewane o działalność szpiegowską czy o jakieś zaangażowanie w zorganizowane grupy przestępcze, dlatego też nie decydujemy się na to, aby ujawniać całą listę tych osób, tylko dokonywać swoistej weryfikacji (tego - red.), które osoby można poinformować bez jakiejś większej szkody dla interesu publicznego - mówił dalej Bodnar.
- Jeżeli chodzi o te 578 osób, to są to dane zgromadzone w wyniku kwerendy przeprowadzonej przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Te kompletne listy zostały przekazane Prokuraturze Krajowej, one są w dyspozycji Prokuratury Krajowej, natomiast, o ile wiem, nie ma już jakichś dalszych kolejnych list czy osób - dodał.
Bodnar o Pegasusie: ze względu na wagę przedstawię sprawę na forum Sejmu
Minister sprawiedliwości był pytany, czy już dziś można stwierdzić, że wobec inwigilacji 31 osób wezwanych przez prokuraturę w charakterze świadka, zostało złamane prawo. Odpowiedział, że tego nie można jeszcze "przesądzić w sposób jednoznaczny i ostateczny, natomiast jest duże prawdopodobieństwo, że tak się stało". - Te osoby będą wezwane w charakterze świadka i być może duża część z nich uzyska status osób pokrzywdzonych w postępowaniu - dodał.
Bodnar mówił także o tym, że rozmawiał już z marszałkiem Sejmu o tym, iż wystąpi na forum Sejmu z informacją na temat stosowania Pegasusa.
- Już dzisiaj, rozmawiając z panem marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią, ustaliliśmy, że ze względu na wagę sprawy, ze względu na zainteresowanie opinii publicznej na forum Sejmu przedstawię informację statystyczną o tej kontroli operacyjnej, w tym także o stosowaniu Pegasusa - przekazał.
Bodnar: mamy podejrzenie, że zgoda sądu została po prostu wyłudzona
Minister sprawiedliwości odpowiadał też na argument podnoszony przez niektórych przedstawicieli poprzedniego obozu rządowego, że to sąd wydawał zgody na inwigilację konkretnych osób. - My raczej mamy podejrzenie, że ta zgoda sądu została po prostu wyłudzona, że sędziowie nie mieli świadomości, że będzie stosowany system, który nie miał certyfikacji polskich władz, że te dane będą mogły być przekazywane do operatora, który znajduje się poza granicami kraju - powiedział Bodnar.
Bodnar mówił, że ten system "głęboko ingerował w prywatność obywateli, był wykorzystywany do celów ściśle politycznych, był wykorzystywany do inwigilowania osób, które gdzieś politycznie stanowiły przedmiot zainteresowania ze strony Prawa i Sprawiedliwości, do inwigilowania adwokatów czy niezależnych prokuratorów".
Bodnar: jestem przekonany, że wszystko było robione zgodnie z prawem
Bodnar był też pytany o działania prokuratury związane z Funduszem Sprawiedliwości. Pod koniec marca na polecenie prokuratorów badających wykorzystanie środków z tego funduszu w różnych miejscach kraju odbyły się przeszukania, m.in. domu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Ziobro potem mówił, że działania zostały przeprowadzone z naruszeniem prawa.
Odparł, że "cała akcja i to całe działanie było zaplanowane przez prokuraturę". - Cała idea polegała na tym, żeby przeprowadzić te czynności w sposób równoległy w tym samym czasie. Wiem, że się pojawiają w mediach, w wypowiedziach pełnomocników różne zastrzeżenia. Natomiast o ile wiem, zostały złożone zażalenia na sposób dokonywania tych przeszukań, na samą czynność przeszukań. Myślę, że sądy odpowiednio do tego podejdą. Jestem przekonany, że wszystko było tutaj zrobione zgodnie z prawem - powiedział. - Zostawmy sprawę sądowi - zaapelował. - Wiem, że prokuratura przygotowała odpowiednie pisma, odpowiedzi na te zażalenia i myślę, że sąd do tego podejdzie - dodał.
Bodnar: nie wyobrażam sobie, żeby w moim domu znajdowały się akta jakiejkolwiek sprawy
Bodnar odniósł się też o tego, że podczas przeszukania w domu Ziobru znaleziono oryginał teczki nadzoru akt postępowania przygotowawczego, dotyczącego sprawy śmierci jego ojca.
- To jest też jeden z wątków tej sprawy. Też pełnię funkcję prokuratora generalnego. Nie wyobrażam sobie, żeby w moim domu znajdowały się akta jakiejkolwiek sprawy, a zwłaszcza akta oryginalne. To jest niezgodne z jakimikolwiek zasadami sztuki i ta sprawa też musi być zbadana, skoro te akta zostały ujawnione w domu Zbigniewa Ziobro. W tym zakresie musi być przeprowadzone odpowiednie postępowanie - dodał.
- Tutaj mamy jeszcze dodatkowy kontekst - i też były na ten temat reportaże - a mianowicie nadmiernego, ponadstandardowego zaangażowania Zbigniewa Ziobro w okoliczności wyjaśniania tej operacji w stosunku do jego ojca. Proszę zauważyć, że tutaj też się toczyła sprawa przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, (...), i były też reportaże Marty Gordziewicz, które właśnie mówiły o tym, że Ministerstwo Sprawiedliwości wręcz próbowało wpływać na to, jak rząd polski jest reprezentowany w tej sprawie, jakie stanowiska są przedstawiane - przypominał Adam Bodnar.
Minister sprawiedliwości mówił, że "ta sprawa budzi wiele różnych wątpliwości, zarówno w kontekście relacji w stosunku do lekarzy krakowskich, jak i postępowania ze sprawą śmierci ojca Zbigniewa Ziobro".
Bodnar o ustawie o KRS: myślę, że jest przestrzeń do przekonania prezydenta
Gość TVN24 komentował także płynące z Pałacu Prezydenckiego sygnały, że prezydent może zawetować ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa.
- Myślę, że jednak jest jeszcze przestrzeń do przekonania pana prezydenta do podpisania tej ustawy. To, co jest istotne, to to, że w tym tygodniu swoją opinię na temat ustawy wydało Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE. To jest bardzo ważna instytucja (...). To Biuro wskazało, że takie wyjątkowe rozwiązanie dotyczące naprawienia sytuacji w Krajowej Radzie Sądownictwa jest dopuszczalne z punktu widzenia standardów międzynarodowych - powiedział.
- 25 kwietnia w Polsce będzie Komisja Wenecka i zobaczymy, jaką opinię Komisja Wenecka wyda. Mam nadzieję, że będzie to opinia pozytywna, może jakaś opinia sugerująca jakieś modyfikacje. Może to wszystko przekona pana prezydenta jednak do podpisania ustawy - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24