Państwowa Komisja Wyborcza powinna być apolityczna, obecnie jednak większość jej członków wskazywana jest przez Sejm. Jak ustalili autorzy reportażu "Do spółki z PiS. (Nie)zależni", to jednak nie koniec jej upolitycznienia - kilku z obecnych członków komisji jednocześnie pracuje w kontrolowanych przez państwo spółkach. Co więcej, jeden z nich, Dariusz Lasocki, w czasie poprzedniej kampanii wyborczej najpierw wpłacał pieniądze na kampanię PiS, a później uczestniczył w kontroli kampanijnych wydatków tej partii. - Państwowa Komisja Wyborcza jako instytucja została przejęta przez PiS. Jej decyzje już nie są w pełni obiektywne - sytuację w PKW komentuje Katarzyna Lubnauer (KO).
Członkowie Państwowej Komisji Wyborczej pilnują prawidłowości i uczciwości wyborów. Z definicji powinni być niezależni od władzy, jednak obecnie większość z nich wskazywana jest przez Sejm. Co więcej, jak ustalili autorzy reportażu "Do spółki z PiS. (Nie)zależni", czterech jej członków zasiadało, a część cały czas zasiada w radach nadzorczych państwowych firm i instytucji. Władzę nad tymi firmami i instytucjami mają ministrowie, którzy jednocześnie są kandydatami PiS w wyborach.
Ponadto jeden z członków PKW, Dariusz Lasocki, w czasie poprzedniej kampanii wyborczej najpierw wpłacał pieniądze na kampanię PiS, a później uczestniczył w kontroli kampanijnych wydatków tej partii.
Śmiszek: PKW powinno być jak żona Cezara
Politycy opozycji przepowiadali takie zagrożenie już przed laty, gdy Prawo i Sprawiedliwość wprowadzało zmiany w sposobie wybierania składu PKW. We wtorek polityczne komentarze zbierała w tym temacie reporterka TVN24 Katarzyna Gozdawa-Litwińska.
- Państwowa Komisja Wyborcza powinna być jak żona Cezara, poza jakimikolwiek podejrzeniami - podkreśla Krzysztof Śmiszek z Lewicy. - Ale jeśli mamy tam ludzi, którzy mieli coś wspólnego w przeszłości, albo ciągle czerpią korzyści od obecnej władzy, to pojawia się wielki znak zapytania nad niezależnością Państwowej Komisji Wyborczej. Mamy ludzi, którzy powinni strzec święta demokracji, wyborów. Raz na kilka lat mają jedno zadanie: być obiektywnym, niezależnym, niezawisłym, autonomicznym, niepodlegającym żadnym wpływom - mówi.
- Jak można mówić o ludziach, którzy pobierają pieniądze, którzy obsługują spółki skarbu państwa, którzy pracują dla wielkich podmiotów w gestii państwa, czyli tak naprawdę Prawa i Sprawiedliwości, a potem oczekiwać, że będą poza podejrzeniami, jeśli chodzi o stronniczość - pyta Śmiszek.
Horała: to daje największą gwarancję niezależności tego rodzaju organu
Przedstawiciele władzy nie widzą problemu. - Państwowa Komisja Wyborcza, tak jak Obwodowe Komisje Wyborcze, każda składa się z przedstawicieli nominowanych przez poszczególne komitety, poszczególne ugrupowania. Każdy z nich niejako reprezentuje to ugrupowanie i nie jest tajemnicą, że pewnie z tym ugrupowaniem sympatyzuje. PKW i każda inna komisja wyborcza jest tak skonstruowana, że są tam przedstawiciele różnych ugrupowań i siebie nawzajem pilnują. To daje największą gwarancję niezależności tego rodzaju organu - przekonuje Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, pełnomocnik rządu ds. CPK.
Przed zmianami wprowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość w Państwowej Komisji Wyborczej zasiadali tylko sędziowie, którzy nie mogli już, na przykład, zasiadać w spółkach Skarbu Państwa. Obecnie osoby, które są w PKW z nadania partii politycznych, mogą jednak łączyć te funkcje.
- Nikt nie ma wątpliwości, że uczciwiej było wtedy, kiedy w PKW byli sędziowie, którzy stanowią władzę niezależną od władzy wykonawczej czy ustawodawczej - podkreśla Katarzyna Lubnauer (KO). - Teraz, kiedy PiS zmienił formułę funkcjonowania PKW i mogą być tam ludzie, którzy są zatrudnieni w spółkach Skarbu Państwa, (...) ludzie, którzy wpłacali na PiS, świadczy (to) o jednym. Nie mamy już niezależnej Państwowej Komisji Wyborczej. Mamy Państwową Komisję Wyborczą, która jako instytucja została znowu przejęta przez PiS. Jej wszelkie decyzje już nie są w pełni obiektywne - zaznaczyła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24