Pani Joanna wciąż walczy o męża. Ale poza systemem

1212N303XR PIS DNZ BALUC REHABILITACJA-0001
Jego serce nagle stanęło. "Od samego początku wiedziałam, że będę walczyła o męża"
Źródło: TVN24
Miesięcznie kilkadziesiąt tysięcy złotych - to wielka kwota i jeszcze większa nadzieja nawet na drobną poprawę zdrowia pana Dominika. Jego żona robi, co może, by był otoczony opieką specjalistów, by przechodził niezbędną regularną rehabilitację, a pozytywne zmiany widać. To opieka prywatna, gdyby został w systemie publicznym, nie mógłby na to liczyć. Materiał Karoliny Bałuc z redakcji "Polski i Świata".

Pan Dominik przeszedł operację i miał wrócić do domu, jednak po trzech dniach jego serce nagle stanęło. - Mąż był resuscytowany natychmiast, natomiast niestety po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej okazało się, że jest zupełnie sparaliżowany i bez świadomości - mówi w rozmowie z TVN24 jego żona Joanna Bużak, która od roku walczy o zdrowie i życie męża. Poza systemem.

Oglądaj najnowsze wydania programu "Polska i Świat"

Pan Dominik ma 53 lata. - Usłyszałyśmy z moją teściową, że w takich przypadkach, jak u męża lepiej, żeby po prostu pacjent odszedł. Ja od samego początku wiedziałam, że będę walczyła o męża, że zrobię wszystko, co się tylko da. No i po dziś dzień prowadzę tę walkę - mówi pani Joanna.

Trudna i kosztowna walka

Miesięczny koszt pobytu i rehabilitacji w ośrodku prywatnym to 30 tysięcy złotych. A jedyne miejsce finansowane przez NFZ, do którego mógł trafić pan Dominik i pacjenci w podobnym stanie klinicznym to zakład leczniczo-opiekuńczy lub szpital paliatywny.

Bez szans na regularną i intensywną rehabilitację.

- To na pewno nie są wyspecjalizowane jednostki, które powinny się zajmować tego typu pacjentami. Ci pacjenci powinni mieć dużo fizjoterapii, dużo rehabilitacji - zaznacza dr n. zdr. Rafał Trąbka, małopolski konsultant w dziedzinie fizjoterapii.

Co też opisuje w korespondencji z naszą redakcją Ministerstwo Zdrowia:

"Hospicja stacjonarne lub oddziały medycyny paliatywnej oraz zakłady opiekuńczo-lecznicze mają priorytet w opiece i utrzymaniu funkcji zdrowotnych, a nie w szerokim programie intensywnej rehabilitacji."

Jak czytamy dalej, w zakładach opiekuńczo-leczniczych przypada dwóch rehabilitantów na 35 pacjentów. A brak ćwiczeń, brak specjalistycznej pomocy to regres i przede wszystkim ból.

Szansa na postępy

- Nigdy nie wiemy, ile pacjent rozumie, ale na pewno odczuwa. Także tacy pacjenci, tak jak my, odczuwają świąd, odczuwają ból, mają skurcze - mówi neurolog Ewelina Zarucka z Kliniki Budzik w Olsztynie.

Kiedy pacjent trafił do ośrodka pół roku temu był w stanie ciężkim, wegetatywnym, z odleżynami i silną spastyką.

- Dzięki rehabilitacjom mąż ma szansę na postępy, które zresztą widać, jak również na godne funkcjonowanie, bo to również jest ważne przy takich pacjentach - podkreśla żona pana Dominika.

Gdyby został w domu, przysługiwałoby mu 80 jednostek rehabilitacji rocznie. W ośrodku prywatnym codziennie spędza z rehabilitantami nawet pięć godzin. Podobną opiekę otrzymują pacjenci w ramach programu leczenia dorosłych ze śpiączką w klinice Budzik, ale z tej opieki pana Dominika wykluczył respirator.

Pani Joanna opiekuje się mężem
Pani Joanna opiekuje się mężem
Źródło: TVN24

- Tam trzeba spełnić odpowiednie kryteria. W przypadku pana Dominika niemożliwe było zakwalifikowanie go do kliniki Budzik, ponieważ był cały czas podłączony do respiratora - doktor Zarucka.

Miesiące rehabilitacji pozwoliły mu jednak na poprawę, w którą system nie wierzył. - Poprzez aktywację mięśni posturalnych pan Dominik już jest w stanie dłużej siedzieć i oddychać bez respiratora - mówi Jerzy Tyszkiewicz, dyrektor Zespołu Fizjoterapii w Instytucie Neurorehabilitacji Animus w Olsztynie. - Saturację trzyma, co jest niezwykłym sukcesem dla pacjenta z takim uszkodzeniem mózgu - zauważa doktor Zarucka.

Pacjent odzyskuje też świadomość. - Prowadzimy ćwiczenia na cyber oku, czyli na urządzeniu, które wychwytuje ruchy gałek ocznych pacjenta i umożliwia ćwiczenia wodzenia wzrokiem - mówi neurologopeda Katarzyna Balcerzak-Strąk z Instytutu Animus w Olsztynie.

Nadzieja

Dlatego pani Joanna nieustannie zbiera środki na rehabilitację, organizuje zbiórki wydarzenia, bo kiedy mąż jest pod dobrą opieką, pozostaje nadzieja. - To jest najgorsze. Ta utrata szansy, i dla tych pacjentów, którzy może są nieświadomi, ale też dla rodzin. Oni potrzebują też tego - podkreśla doktor Trąbka.

Ale ta rodzina nie może liczyć na żadną pomoc ze strony państwa. Nawet na świadczenie wspierające na 4000 złotych, które przysługują pacjentom z niepełnosprawnością, gdy przebywają w domu. Jak informuje ministerstwo, obecne przepisy nie pozwalają na przyznanie świadczenia w sytuacji, gdy osoba z niepełnosprawnością przebywa w placówce zapewniającej całodobową opiekę. Nawet jeśli jest to placówka prywatna, pan Dominik wpada w lukę prawną.

I choć resort pisze, że przygotował przegląd przepisów, który został przyjęty przez Radę Ministrów, na razie szczegółów brak, a środki potrzebne są już.

- Może nie będzie już tym samym człowiekiem, który był wcześniej, ale wierzę, że wróci kiedyś do domu, do nas - mówi żona.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: