Nawet w formule kabaretowej nie powinniśmy życzyć nikomu śmierci, ani nie wypatraszać - stwierdził w "Faktach po Faktach" Janusz Palikot, szef RP. Przyznał jednocześnie, że jego słowa o "patroszeniu prezesa PiS" były nie na miejscu.
Palikot zaznaczył, że nie powinien był tak mówić, mimo że, jak zastrzegł, miało to formę żartu.
W 2010 r. Palikot - jeszcze jako polityk Platformy Obywatelskiej - powiedział: "Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie".
- Nawet w formule kabaretowej nie powinniśmy życzyć nikomu śmierci, nie wypatraszać, nie szukać gałęzi do powieszenia, jak Adam Hofman, nie mówić, że "jest pani na krótkiej liście do wykończenia", jak Lech Kaczyński zwrócił się do Moniki Olejnik, ani hiperbolicznie, literacko czy żartem - stwierdził Palikot.
Dodał, że to, co chciał powiedzieć poprzez użycie słowa "patroszenie", można było powiedzieć inaczej, np. że Kaczyński i tak będzie pokonany przez Komorowskiego (w wyborach prezydenckich).
W jego opinii, w polityce dominują słowa i emocje, brak jest natomiast chęci, żeby zrobić coś pozytywnego.
"7 przykazań Palikota"
O to, by zmienić język polityki, Palikot apelował już w niedzielę, w 90. rocznicę zabójstwa Gabriela Narutowicza pod Zachętą. Przedstawił wtedy "septalog, czyli 7 zasad przeciwko mowie nienawiści".
Przekonywał m.in., by nie życzyć nikomu śmierci, nie mówić o wypatroszeniu, nie szukać gałęzi, na której powiesi się przeciwnika, nie podpuszczać ludzi przeciwko sobie, "nie udawać, że kogoś nie ma", nie wykluczać nikogo i nie stygmatyzować, nie wyśmiewać czyichś emocji oraz "nie pomniejszać".
"PO gra taką samą kartą, co PiS"
Palikot w "Faktach po Faktach" skrytykował też szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który poprosił szefową dyplomacji UE Catherine Ashton, aby poruszyć na szczycie UE-Rosja sprawę zwrotu do Polski wraku Tu-154M ze Smoleńska.
- Ośmieszył polską dyplomację tym zagraniem. Tak się nie postępuje - skwitował Palikot.
Jego zdaniem, Polska powinna uprzedzić Rosję.
- Mówi się, że się występuje do kogoś trzeciego, bo Rosjanie to zaakceptowali, nie chcą oddać na prośbę Polski, oddadzą na prośbę UE. Nie jest to dla nas komfortowa sytuacja, bo nie dajemy sobie rady, ale liczy się efekt, bo potem w konsekwencji odzyskujemy to, co byśmy chcieli - powiedział Palikot.
Dodał, że w dyplomacji nie robi się takiego zagrania bez uzgodnienia.
- Na dziś wygląda to tak, że ta akcja została nieprzygotowana i że to był poker - powiedział Palikot.
W jego opinii, Sikorski pogorszył sytuację w stosunku do tego, co było jeszcze kilka dni temu. - Zupełnie bez sensu - ocenił Palikot.
W jego opinii, sprawa wraku to kolejny dowód na to, że zarówno Tusk, jak i Sikorski zaczęli rozgrywać pewne sprawy związane z Rosją z pozycji dawnego PiS-u, z lat 2005-2007. Chodzi, jak wyjaśnił, zarówno o wypowiedź premiera na temat Rosji, o jej aroganckiej postawie, jak i o kilka innych wypowiedzi dotyczących m.in. relacji z Kościołem.
- Prawdopodobnie wyszło to im (Platformie - red.) z jakichś badań, że Polakom podoba się w PiS-ie pewna stanowczość i antyrosyjskość i postanowili zagrać tą samą kartą - powiedział Palikot. I dodał, że to bardzo niedobre.
- Wydawało się, że Platforma ma w sprawach międzynarodowych kręgosłup i substancję racji stanu, i że nie gra nimi tylko na potrzeby rynku wewnętrznego - powiedział Palikot.
- Okazało się jednak, że Platforma gra tą sprawą (wraku - red.) na potrzeby wewnętrznej polaryzacji, przejęcia części elektoratu PiS - dodał.
Autor: MAC//mat / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24