Rada Unii Europejskiej zatwierdziła ostatecznie pakt migracyjny. Nowe regulacje mają obowiązywać od 2026 roku. Co zakładają? Jakie jest stanowisko polskiego rządu oraz opozycji w tej kwestii? Wyjaśniamy.
Ministrowie finansów państw unijnych 14 maja ostatecznie zatwierdzili pakt migracyjny, którego celem jest szeroka reforma europejskiej polityki imigracyjnej. Jak informował korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski przeciwko wszystkim 10 aktom prawnym składającym się na pakt zagłosowały Polska i Węgry. Słowacja, Czechy i Malta z reguły wstrzymywały się we wtorek od głosu, a w jednym przypadku Austria, Malta i Słowacja też były przeciwne. Zdecydowana większość krajów poparła jednak rozwiązania i pakt przeszedł w całości.
Wcześniej, 9 kwietnia, pakt został zaakceptowany przez Parlament Europejski, a więc na politycznym, partyjnym, a nie narodowym poziomie.
Co zakłada pakt migracyjny?
Pakt migracyjny ma kompleksowo regulować sprawy migracji w Unii Europejskiej, w tym kwestie związane z pomocą udzielaną krajom pod presją migracyjną.
Pakt określa zasady postępowania z osobami próbującymi wjechać do UE bez zezwolenia, począwszy od sposobu sprawdzania ich w celu ustalenia, czy kwalifikują się do ochrony, po deportację, jeśli nie pozwolono im na pobyt.
Nowe przepisy mają też rozłożyć odpowiedzialność za zarządzanie migracją w Unii pomiędzy wszystkie kraje członkowskie. Ma temu służyć mechanizm obowiązkowej solidarności, który zakłada rozlokowanie co roku co najmniej 30 tysięcy osób. Ma on polegać na udzielaniu wsparcia krajom znajdującym się pod presją migracyjną przez pozostałe państwa członkowskie. Alternatywnie państwa unijne będą mogły zapłacić 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę lub wziąć udział w operacjach na granicach zewnętrznych UE.
O stopniu zaangażowania państw w mechanizm solidarności będzie decydowała Komisja Europejska, biorąc pod uwagę między innymi liczbę mieszkańców i PKB krajów członkowskich. Państwa będą mogły również wnioskować do KE o zwolnienie z udziału w mechanizmie, jako przesłankę wskazując presję migracyjną u siebie.
Komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson we wcześniejszych wypowiedziach podkreślała, że biorąc pod uwagę, iż Polska przyjęła Ukraińców, zostałaby częściowo lub całkowicie zwolniona z udziału.
Korespondent TVN24 w Brukseli relacjonował, że pakt migracyjny krytykowany jest z lewej strony sceny politycznej za niehumanitarne traktowanie migrantów, przetrzymywanie ich w zamknięciu i deportację, z kolei z prawej strony sceny słychać głosy, że przepisy są zbyty łagodne i zachęcają do przybywania do Europy.
Kiedy pakt migracyjny ma wejść w życie?
Przepisy mają obowiązywać od 2026 roku. Maciej Sokołowski wyjaśnił, że zapisy paktu trzeba zamienić na praktyczne działania - zbudować ośrodki na granicach Unii i stworzyć akty wykonawcze. Dodał, że na tym etapie polski rząd widzi szanse na poprawienie projektu.
Jak mówiła w TVN24 Jolanta Szymańska z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zajmująca się kwestiami unijnej polityki, dopiero w czerwcu Komisja Europejska ma przedstawić plan wdrożenia paktu, co potrwa dwa lata.
- To będzie wymagało nakładów finansowych, ale też zatrudnienia prawdopodobnie personelu w państwach członkowskich do rozpatrywania wniosków azylowych - zaznaczyła.
Znak zapytania
- Nie we wszystkich państwach te zasoby są odpowiednio duże, żeby sprostać tym nowym wymogom. Na pewno również utworzenie centrów migracyjnych na granicach, z których odsyłani de facto mają być migranci jest też wyzwaniem, więc państwa będą musiały włożyć wiele wysiłku, żeby ten pakt wdrożyć - wskazała. - Czy go będą chciały wdrożyć, czy go wdrożą, to jest już inne pytanie - zaznaczyła.
Szymańska przypomniała głosowanie nad programami relokacji z 2015 roku. Jak mówiła, one zostały przyjęte, ale "ostatecznie skończyło się tym, że państwa po prostu nie implementowały decyzji". - Te państwa, które głosowały przeciwko, zaczęły nie implementować, a te, które głosowały za, również poszły tym tropem - wyjaśniła. Dodała, że tamte przepisy pozostały wyłącznie na papierze.
- Tak oczywiście też się może zdarzyć tym razem, jeżeli państwa nie będą chciały tworzyć u siebie tych ośrodków - powiedziała.
Szymańska podkreśliła, że plan wdrażania KE jest fundamentalnym dokumentem, na który czekamy. - Dopiero mając te szczegóły, państwa będą mogły się odnieść do tego, czy faktycznie są w stanie to wdrożyć u siebie - mówiła.
- Jest duży znak zapytania, dlatego że też nie wiemy, co czeka nas w nowym Parlamencie Europejskim. Czy nie będzie prób podważania tego paktu, rozpakowania tego paktu i renegocjowania poszczególnych dokumentów raz jeszcze. Ja bym jeszcze tutaj nie przesądzała o sukcesie bądź porażce tego paktu - zaznaczyła.
Stanowisko rządu
Minister finansów Andrzej Domański - zapowiadając, że Polska zagłosuje przeciwko paktowi - podkreślił, że "stanowisko rządu jest konsekwentne i jednoznaczne". Mówił, że w ocenie polskiego rządu "nie uwzględnia on specyfiki państw graniczących chociażby z Białorusią, państw, które mierzą się z rosnącą presją tak zwanej wojny hybrydowej". - Nie uwzględniają zapisy paktu migracyjnego w odpowiedni sposób relacji pomiędzy odpowiedzialnością i solidarnością - dodał.
Ocenił, że "rząd PiS-u zepsuł w tych negocjacjach praktycznie wszystko, co było do zepsucia, i nie wypełnił swojego obowiązku zadbania o interesy Polski".
Premier Donald Tusk na wtorkowej konferencji prasowej poinformował, że jego rządowi udało się uzyskać takie zapisy w pakcie migracyjnym, które czynią go "dużo mniej groźnym w konsekwencji niż na początku". - Po drugie, my twardo domagaliśmy się zablokowania paktu migracyjnego. Byliśmy w mniejszości, ale Polski rząd głosował przeciwko paktowi migracyjnemu - mówił.
Pakt migracyjny - co oznacza dla Polski?
Donald Tusk podkreślił, że pakt migracyjny "przyjęty w tym kształcie, jak dzisiaj, daje Polsce możliwości unikania jakichkolwiek negatywnych konsekwencji". - Polska nie przyjmie z tego tytułu żadnych migrantów. Polska przyjęła setki tysięcy migrantów w związku z wojną rosyjsko-ukraińską. Mamy dziesiątki tysięcy migrantów także z Białorusi - oświadczył.
- To jest moje zadanie i ja się wywiążę z tego zadania. Polska będzie beneficjentem paktu migracyjnego. Nie będziemy za nic płacić, nie będziemy musieli przyjmować żadnych migrantów z innych kierunków, Unia Europejska nie narzuci nam żadnych kwot migrantów. Natomiast Polska będzie skutecznie egzekwowała wsparcie finansowe ze strony Unii w związku z tym, że stała się państwem goszczącym steki tysięcy migrantów głównie z Ukrainy - powiedział Tusk.
- My, inaczej niż nasi poprzednicy, bez wojny z Unią Europejską, w przyjaznym, ale w twardym dialogu, wyegzekwujemy wszystko to, co Polsce się należy - dodał.
Komentarz PiS-u
Lider klubu PiS i były szef MON Mariusz Błaszczak ocenił, że pakt migracyjny to szkodliwe rozwiązanie, "koń trojański wprowadzony do Europy". - To sytuacja, która z cała pewnością będzie skutkowała spadkiem poziomu bezpieczeństwa w Unii Europejskiej - ocenił. Jego zdaniem przyjęcie paktu migracyjnego uderzy przede wszystkim w Polskę.
Były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński mówił, że sam pakt niezgodny jest z prawem unijnym. Polityk przywołał konkluzje szczytu Rady Europejskiej z października 2018 roku, w których zapisano, że wszelkie decyzje odnośnie osób, które trafiły na teren UE w niekontrolowany sposób, mają być podejmowane z uwzględnieniem zasady dobrowolności. Jego zdaniem, stanowi to podstawę do zaskarżenia paktu migracyjnego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. - Oczekujemy, że rząd Donalda Tuska rozpoczyna dzisiaj przygotowania do złożenia tej skargi, będziemy im w tej sprawie patrzeć na ręce - powiedział.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock