- Przyczyną śmierci 37-letniego biegacza, który zmarł podczas imprezy "Biegnij Warszawo", była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa - powiedział portalowi tvn24.pl Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodał, że zlecono dalsze badania.
Jak poinformował tvn24.pl Krzysztof Ćwirta, wiceszef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, w sekcji, która zakończyła się w środę przed południem, uczestniczył m.in. prokurator.
Ćwirta nie chciał ujawnić jej wstępnych wyników.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował natomiast, że przyczyną śmierci biegacza, była ostra niewydolność krążeniowo - oddechowa.
- Nie jest to informacja przełomowa, można się było tego spodziewać - powiedział Nowak.
Przyznał jednocześnie, że na razie nie można wykluczyć ukrytej wady serca.
- Nie stwierdzono natomiast obrażeń, które wskazywałby, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie - zaznaczył rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Nowak wyjaśnił, że ostateczne wyniki wszystkich badań będą znane za kilka tygodni. Dodatkowo pobrano materiał do dalszych badań.
Wyniki sekcji posłużą też m.in. do przesłuchania żony biegacza, śledczy mają m. in. pytać o zdrowie jej zmarłego męża.
- Jeśli chodzi o ewentualną odpowiedzialność osób związaną z nieudzieleniem pomocy, czy też błędy organizacyjne (biegu - red.), to w tym zakresie również jest prowadzone postępowanie, które zostało wszczęte - powiedział Nowak.
Dodał, że policja przesłuchuje obecnie świadków, w tym osoby, które zgłaszają się z własnej woli. - Na tej podstawie ustalamy przebieg zdarzeń - powiedział Nowak.
Prokuratorskie śledztwo
37-letni mężczyzna, który zasłabł na mecie 10-kilometrowej trasy imprezy "Biegnij Warszawo", zmarł po przewiezieniu do szpitala. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście. Roboczo w kierunku art. 155 Kodeksu karnego, który przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 za nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka.
Autor: Maciej Duda, mac/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | PAP/Jakub Kamiński