To nie była okrutna zbrodnia w ciemnej uliczce. To była zbrodnia dokonywana na raty przez najbliższe osoby. To była zbrodnia publiczna - powiedział w "Tak jest" w TVN24 pedagog resocjalizacyjny profesor Marek Konopczyński, komentując śmierć ośmioletniego Kamila z Częstochowy. - Kiedy dowiedziałem się o tej strasznej tragedii, to zapłakałem. To chyba my, specjaliści, dorośli zawiedliśmy - ocenił Tomasz Bilicki, nauczyciel i psychoterapeuta.
Ośmioletni Kamil zmarł 8 maja, po 35 dniach pobytu na szpitalnym oddziale intensywnej opieki medycznej. Nad chłopcem znęcał się jego ojczym, jednak według dotychczasowych ustaleń różne instytucje oraz osoby lekceważyły wcześniej ślady pobicia i inne niepokojące sygnały.
"To była zbrodnia publiczna"
- To nie była okrutna zbrodnia w ciemnej uliczce. To była zbrodnia dokonywana na raty przez najbliższe osoby. To była zbrodnia publiczna - powiedział w programie "Tak jest" w TVN24 prof. Marek Konopczyński, pedagog resocjalizacyjny z Polskiej Akademii Nauk.
W jego ocenie "w sytuacji, kiedy tyle osób jest włączonych w proces niszczenia młodego człowieka, można tylko powiedzieć, że zawiodło państwo na całej linii". - Zawiodły instytucje państwowe, poczynając od sąsiadów, przez dalszą rodzinę, szkołę, pomoc społeczną, policję, sąd i prokuraturę. To jest ewidentny przykład nieudolności instytucji publicznych - tłumaczył.
Dodał, że "my potrafimy znakomicie karać, natomiast kompletnie nie potrafimy zapobiegać". - To jest ewidentny przykład braku jakiejkolwiek profilaktyki, prewencji społecznej, prewencji psychologicznej czy pedagogicznej - zaznaczył profesor.
"To my, specjaliści, dorośli zawiedliśmy"
Tomasz Bilicki, nauczyciel i psychoterapeuta, zwrócił uwagę, że ośmioletni Kamil nie komunikował się "tak sprawnie, jak inne dzieci". - Tym bardziej my dorośli powinniśmy być bardziej czujni - podkreślił. Jak mówił, w takiej sytuacji "analizuje się bardzo wiele rzeczy, zmiany nastroju, to czy dziecko chce czy nie chce wracać do domu, jak wyglądają jego relacje z rodzicem czy opiekunem".
- Policzyłem to. Wydaje mi się, że to kilkadziesiąt osób - i to wykształconych specjalistycznie - wiedziało o tej tragedii. I to jest dla mnie przerażające - powiedział Bilicki.
Przyznał, że czasem ciężko rozpoznać przemoc. - Tutaj wydaje się, że było tyle przesłanek, połamane ręce, popękane wargi, sposób zachowania dziecka, że to było dość czytelne - ocenił.
Zaznaczył, że "instytucje to nie są przede wszystkim mury i komputery, ale ludzie". - Kiedy dowiedziałem się o tej strasznej tragedii, to zapłakałem. To chyba my, specjaliści, dorośli, zawiedliśmy - uznał terapeuta.
Dodał, że "życzy nam wszystkim większej odwagi". - Życzę sędziom większej odwagi w umieszczaniu pieczy zastępczej. Życzę nam jako dorosłym odwagi w zakładaniu rodzin zastępczych, gdzie te dzieci będą mogły trafiać. Życzę pracownikom socjalnym odwagi w wykorzystaniu artykułu 12a Ustawy o pomocy społecznej, która pozwala pracownikowi socjalnemu wezwać policję i zabezpieczyć dziecko. W sytuacji zagrożenia życia wcale nie jest potrzebny wyrok sądu. Życzę policji tego, żeby angażowali się w pracę grup roboczych w ramach Niebieskiej Karty, a politykom życzyłbym, żeby mieli w sobie taką siłę, by stworzyć narodowy program przeciwdziałania przemocy wobec dzieci czy specjalną agencję, zajmującą się przeciwdziałaniem przemocy wobec dzieci - powiedział Bilicki.
- Jednocześnie - kontynuował - chciałbym przeprosić wszystkie dzieci, które doświadczają teraz przemocy. Przykład Kamila jest bardzo okrutny. Ale bardzo dużo dzieci dzisiaj doświadczyło przemocy domowej i chciałbym, żeby te dzieci wiedziały, że nie są temu winne i chciałbym prosić dorosłych, którzy wiedzą o tym, by nie zwlekali i żeby dzisiaj albo jutro podjęli interwencję - zaapelował.
Instrukcja działania dla ofiar przemocy
Bilicki poinstruował również, co ma zrobić dziecko, które doświadcza przemocy domowej.
- Znajdź dorosłego, któremu ufasz, to może być twój nauczyciel, wychowawca, pedagog, psycholog, sąsiad i powiedz o tym, że jesteś krzywdzony. A my jako dorośli pamiętajmy, że wtedy nas nie obowiązuje żadna tajemnica, żadna lojalność i obiecywanie, że to zostanie między nami - tłumaczył nauczyciel i terapeuta.
Dodał, że dziecko, które jest ofiarą przemocy, może również zadzwonić na telefon zaufania i tam opowiedzieć o swojej sytuacji. - A jeżeli masz taką trudność, że rodzic próbuje cię odcinać od osób, które mogą ci pomóc, to idź pod jakimkolwiek innym pozorem do pedagoga/psychologa szkolnego i opowiedz, jaka dzieje ci się krzywda - polecił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24