Jestem nadal prezesem, ale nie będę przychodził do spółki - mówi Ireneusz Jaki, prywatnie ojciec europosła Solidarnej Polski Patryka Jakiego, który jest obwiniany o mobbing. W poniedziałek został odwołany z funkcji prezesa zarządu spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu. Jak poinformowała przewodnicząca Rady Nadzorczej miejskiego przedsiębiorstwa, zwolniono także dwoje wiceprezesów. Jak podkreślano, decyzja miała na celu "uspokojenie sytuacji w Spółce".
Informację o decyzji rady nadzorczej WiK w Opolu przekazała mediom w poniedziałek Anna Habzda, przewodnicząca rady. "W dniu 7 listopada 2022 roku Rada Nadzorcza Spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu Sp. z o.o. podjęła uchwałę o odwołaniu z Zarządu Spółki Członków Zarządu: Pana Ireneusza Jakiego - Prezesa Zarządu, Pani Agnieszki Maślak oraz Pana Sebastiana Paronia – Wiceprezesów Zarządu" - poinformowała Habzda.
Zaznaczyła, że "każda z tych osób została odwołana z innych powodów, ale zasadniczo odwołanie członków zarządu ma na celu uregulowanie i uspokojenie sytuacji w Spółce".
Decyzja nie była jednogłośna
Decyzja - czytamy w komunikacie - podjęta została niejednogłośnie w głosowaniu tajnym.
"Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka Rady Nadzorczej. Tym samym Rada nie może być ograniczana w podjęciu właściwej decyzji, mając na względzie okoliczności, z którymi mamy do czynienia w niniejszej sprawie, w szczególności ciążący na Spółce obowiązek przeciwdziałania mobbingowi" - podkreśliła przewodnicząca rady.
Dodała, że "Rada Nadzorcza podjęła uchwałę w sprawie powierzenia Członkowi Zarządu Panu Pawłowi Kaweckiemu funkcji Prezesa Zarządu".
Chcą więcej spokoju
- Mamy dwie strony. My jako zarząd staramy się wszystko zrobić, żeby nie było stron - tłumaczy decyzję władz spółki Stanisław Janik, członek zarządu. - Firma ma funkcjonować sprawnie, załoga ma być jednolita, na ile się da. Mają spokojnie wykonywać swoje obowiązki - przekonuje. I dodaje: - To jest nienormalna sytuacja, żeby pracownik przychodząc do firmy zastanawiał się czy w danym dniu zostanie zdegradowany lub nie. Staramy się uspokoić sytuację.
Paweł Kawecki - któremu w poniedziałek rada nadzorcza powierzyła szefowanie spółce - przyznał, że ich decyzja "jest przemyślana, choć trochę desperacka". - Natomiast pozwalająca na wprowadzenie normalnego funkcjonowania działania spółki - zauważył.
- Myślę, że docelowo ta decyzja zostanie podtrzymana. Oczywiście spodziewamy się zaskarżenia, ale myślę, że będzie to krok we właściwą stronę, bo sąd będzie musiał pochylić się nad niektórymi zapisami, które rodzą poważne wątpliwości co do zasadności ich utrzymywania - przekonuje Kawecki.
Jaki: jestem nadal prezesem, ale nie będę przychodził do spółki
- Jestem nadal prezesem, ale nie będę przychodził do spółki, ponieważ ostatnim razem chciano mnie pobić - powiedział we wtorek (8 listopada) Ireneusz Jaki podczas spotkania z dziennikarzami. Poinformował też, że otrzymał postanowienie Sądu Okręgowego w Opolu w sprawie jego zawieszenia przez radę nadzorczą 20 października. Z dokumentów, jakie przekazał, wynika, że sąd - decyzją z 4 listopada - unieważnił uchwałę rady nadzorczej spółki o jego zawieszeniu. W poniedziałek (7 listopada) decyzja sądu została doręczona władzom WiK.
Jaki podkreślał, w umowie spółki (pkt 9, ust. 14) jest mowa, że odwołanie członków zarządu z pełnionej funkcji musi się odbyć za zgodą członka Polskiego Funduszu Rozwoju wchodzącego w skład Rady Nadzorczej. Tej - jak wskazywał - w poniedziałek nie było.
- Wczoraj zostałem odwołany. Jeśli przez sześć miesięcy próbowano mnie bezskutecznie zawiesić, to prezydent musiał dowiedzieć się o postanowieniu z 4 listopada i postanowił mnie odwołać głosami swoich przedstawicieli w radzie. Odwołanie było przy głosie przeciwnym przedstawiciela Polskiego Funduszu Rozwoju i jednym głosie wstrzymującym się - mówił Jaki.
Zaznaczył też, że poniedziałkową uchwałę zaskarży, jak wszystkie wcześniejsze. - Będę podejmował kroki prawne dotyczące szykanowania mojego wizerunku i doświadczenia. Minęło właśnie 40 lat mojej pracy zawodowej. Nigdy nie miałem przez ten czas takich sytuacji, spraw w sądzie czy wizyt inspekcji pracy. Sądy są po mojej stronie - skwitował.
Wzajemne zarzuty
O skomplikowanej sytuacji spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu piszemy od kilkunastu tygodni.
Ireneusz Jaki, prywatnie ojciec europosła Solidarnej Polski Patryka Jakiego, jest oskarżany przez część pracowników o mobbing i łamanie praw pracowniczych. Twierdzi, że zarzuty są kłamstwem i zemstą za ujawnienie nieprawidłowości w przetargu na energię elektryczną. W tej sprawie ówczesny prezes złożył zawiadomienie do prokuratury, która przedstawiła zarzuty dwojgu wiceprezesom: Sebastianowi Paroniowi i Agnieszce Maślak.
Wiceprezesi ci wcześniej w imieniu pracowników złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia mobbingu ze strony prezesa. Zarzuty pracowników i kulisy sprawy związanej z przetargiem opisywaliśmy w lipcu w artykule: "Pracownicy oskarżają prezesa Wodociągów o mobbing. Ojca broni Patryk Jaki".
Pracownicy odmówili wykonywania obowiązków
Sprawę mobbingu badała Państwowa Inspekcja Pracy. Większość pracowników milczała w ankietach, jednak ci, którzy zabrali głos, wydali opinie niekorzystne dla prezesa. W spółce podjęta została dodatkowa kontrola, nadzorowana przez Główny Inspektorat Pracy.
Prezes Jaki był zawieszony w obowiązkach od 26 maja na trzy miesiące, po upływie tego terminu rada nadzorcza zdecydowała o kolejnym zawieszeniu.
Na początku października decyzją sądu w Opolu prezes Jaki został przywrócony do pracy. Dziesięcioro pracowników tego samego dnia odmówiło wykonywania swoich obowiązków i poszło na zwolnienie. Rada nadzorcza zareagowała kolejną decyzją o zawieszeniu prezesa do dnia 30 listopada, którą motywowała chęcią ochrony pracowników.
Czytaj więcej: Europoseł Patryk Jaki zaprasza do ministerstwa, choć nie pełni w nim żadnej funkcji. Dlaczego? >>>
Jeden związek broni prezesa, dwa oskarżają
Jak informowaliśmy pod koniec września, dwa z trzech związków zawodowych w WiK wystosowały oświadczenie, w którym zażądały zakazu pracy dla prezesa Ireneusza Jakiego i zabezpieczenia dóbr spółki.
W WiK Opole jest też trzeci związek zawodowy, Solidarność 80. Liczy 17 osób. Ci związkowcy bronią dotychczasowego prezesa. "Od wypowiadania się o czyjejś winie albo rzekomym mobbingu jest Sąd, a nie Związki Zawodowe czy Rada Nadzorcza na podstawie wybiórczych rozmów z kilkoma pracownikami. Do ubiegłego roku nigdy temat rzekomego mobbingu się nie pojawił i według naszej wiedzy, żaden pracownik nie wystąpił na drogę sądową w takiej kwestii" - napisali.
Ireneusz Jaki pisał w oświadczeniu, że osoby, które go oskarżały "otrzymały podwyżki i nagrody za zeznania na mnie. To oczywiste oferty korupcyjne i jest postępowanie ws. korupcji w tej sprawie".
Oskarżający go pracownicy kolejne jego działania uznawali za "wyraz buty, arogancji, szykanowania i zastraszania pracowników" oraz "szukanie celów do odstrzelenia".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24