Dla mnie jest to ewidentnie kolejny etap tej misji zaczętej w roku 2015, która ma na celu demontaż wszystkich bezpieczników państwa prawa w Polsce i tym samym wolności obywatelskiej - powiedział w "Faktach po Faktach" Janusz Lewandowski, europoseł i były europejski komisarz. Polityk Platformy Obywatelskiej komentował w ten sposób rządowe plany wprowadzenia dodatkowego obciążenia na media w Polsce.
Kilkadziesiąt polskich firm medialnych wystosowało 9 lutego "List otwarty do rządu i liderów ugrupowań politycznych" w sprawie zapowiadanej daniny od reklam. "Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media" – oświadczono w liście. Dodatkowe obciążenie myląco nazywane jest "składką", a wprowadzane jest pod pretekstem epidemii COVID-19.
W środę 10 lutego redakcje przeprowadziły wspólny protest pod hasłem "Media bez wyboru". Był sprzeciwem wobec obarczenia ich dodatkową opłatą. Kilkadziesiąt kanałów telewizyjnych wstrzymało na cały dzień emisję programów - widzowie zobaczyli czarne ekrany telewizorów. Część rozgłośni zamiast programów nadawała tylko komunikat o proteście, na stronach serwisów informacyjnych internautów witały czarne plansze, wiele serwisów nie działało. Do akcji przyłączyły się również dzienniki, które opublikowały informację o akcji na swoich "jedynkach". W ciągu dnia liczba sygnatariuszy listu do rządu wzrosła z 47 do blisko 60.
"To jest akcja, która wpisuje się w tę misję niszczenia praworządności i wolności w Polsce"
Do zapowiadanej daniny medialnej odniósł się w sobotę w "Faktach po Faktach" w TVN24 Janusz Lewandowski, obecny europoseł Platformy Obywatelskiej i były europejski komisarz ds. budżetu i programowania finansowego.
- Dla mnie jest to ewidentnie kolejny etap tej misji zaczętej w roku 2015, która ma na celu demontaż wszystkich bezpieczników państwa prawa w Polsce i tym samym wolności obywatelskiej - ocenił.
Jak mówił, "w tej chwili na celowniku są media". - Nie chodzi tylko o tę daninę, która nie jest żadną składką. Bo składka uprawnia do czegoś, a ta danina może uprawniać jedynie do większej ilości kłamstwa w mediach publicznych i mniejszego zasobu prawdy w wolnych mediach - mówił Lewandowski.
Zwrócił uwagę, że "jest i pomysł dekoncentracji mediów, jest Orlen który kupuje Polska Press, czyli 20 dzienników, 200 tygodników, kilkaset portali". - To jest akcja, która wpisuje się w tę misję niszczenia praworządności i wolności w Polsce, ale rozpisana na kilka instrumentów - powiedział eurodeputowany.
"Gowin wyprostował się po raz drugi"
Gość TVN24 skomentował także piątkowe oświadczenie Porozumienia Jarosława Gowina - koalicjanta PiS i Solidarnej Polski w Zjednoczonej Prawicy - w którym przekazano, że partia nie widzi możliwości poparcia projektu rządowej ustawy w zaproponowanym kształcie.
Zdaniem Lewandowskiego "Gowin wyprostował się po raz drugi od czasu wyborów korespondencyjnych". Jak ocenił, "teraz wszystko zależy od tego (...), na ile rzeczywiście upilnuje swoje szeregi". - Miał wcześniej 18 posłów, kilku zostało wyrzuconych, tak że ten rachunek przesądzi o tym, czy (Jarosław - red.) Kaczyński cofnie się z tej akcji na wolne media czy też nie - dodał.
W Porozumieniu toczą się także wewnętrzne spory. Część jego członków za swojego lidera uznaje Jarosława Gowina, a według części pełniącym obowiązki prezesa jest Adam Bielan. W partii zachodzą także zmiany personalne. Najpierw wykluczeni zostali z niej Kamil Bortniczuk i Adam Bielan, którzy jednak nie uznają tej decyzji i twierdzą, że została podjęta niegodnie ze statutem. W sobotę partyjny sąd koleżeński zdecydował o wykluczeniu z partii kolejnych członków.
Czytaj więcej na Konkret24: Kadencja Gowina jest dłuższa niż określa statut partii?
"Żaden kraj w pojedynkę sobie z tym nie poradzi"
Janusz Lewandowski był również pytany, czy rozwiązania zawarte w projekcie ustawy dotyczącym daniny medialnej, przypominają mu rozwiązania znane z innych krajów europejskich. - Ja dzisiaj z rozbawieniem przeczytałem taki tekst premiera (Mateusza – red.) Morawieckiego. On się portretuje jako rycerz, który rusza do boju z wielogłowym smokiem korporacji - powiedział europoseł.
Jego zdaniem kwestie poruszane przez szefa rządu "nie są zawarte w innych tego typu legislacjach" i są to "argumenty, które de facto jego też ośmieszają".
- Bo trwają prace nad podatkiem od wielkich molochów, czyli tych platform cyfrowych, ale one trwają na forum Unii Europejskiej i forum OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju – red.), czyli szerszym (forum – red.). Właśnie dlatego, że żaden kraj w pojedynkę sobie z tym nie poradzi – wyjaśniał. Jak mówił Lewandowski, "to są rzeczywiście molochy, które umykają podatkom, mają wielką zdolność optymalizacji podatkowej, bo nie znają granic".
W reakcji na solidarnościową akcję mediów przedstawiciele rządu i politycy PiS mówili, że podobne rozwiązania istnieją w wielu państwach. Powoływali się między innymi na państwa takie, jak Austria, Francja, Grecja, Węgry. Konkret24 udowodnił jednak, iż twierdzenie, że taka opłata obowiązuje w wielu państwach, nie jest prawdziwe. Podobnie jak nie jest prawdą, że danina od reklam jest tym samym co podatek cyfrowy. Konkret24 wyjaśnił, na czym polega wprowadzanie w błąd obywateli przez rząd w związku z planową opłatą oraz w których krajach jakie rzeczywiście podatki od reklam istnieją.
Lewandowski: UE nie zorganizuje nam na nowo ustroju demokratycznego. To jest misja dla Polek i Polaków
Według wstępnego planu marcowej sesji Parlamentu Europejskiego, do którego dotarł korespondent TVN24, 10 marca odbędzie się debata pod hasłem "Rządowe próby uciszenia wolnych mediów w Polsce i na Węgrzech".
Eurodeputowany PO zauważył w "Faktach po Faktach", że "debaty w Parlamencie Europejskim nie mają mocy sprawczej". - Moc sprawczą ma przede wszystkim Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ale tu również rząd PiS-u przekracza czerwoną linię, bo nie szanuje orzeczeń czy też postanowień Trybunału Sprawiedliwości w sprawie tak zwanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - wskazywał.
Jak mówił Lewandowski, "to są debaty, które pozwalają ustalić pełną wiedzę o nadużyciach władzy w Polsce, natomiast nie jest łatwo przejść od takiej debaty – tak samo jak i rozmaitych akcji Komisji Europejskiej - do działań, które mogą cofnąć tego typu decyzje rządu PiS-u".
- Te sprawy musimy załatwić w kraju. Unia Europejska jest życiodajna w zakresie funduszy solidarności, możliwości przedawania na wielkim rynku, w stypendium dla młodzieży typu Erasmus i w wielu innych zakresach. Natomiast nie zorganizuje nam na nowo ustroju demokratycznego – podkreślił.
Były komisarz UE mówił, że "to jest misja dla Polek i Polaków". - Bardzo trudna, bo trudno jest przekonać dużą część społeczeństwa, że takie sprawy, jak niezawisłe sądownictwo, wolność mediów bezpośrednio dotyczą większości Polaków – dodał.
Hall o proteście mediów: to było bardzo potrzebne
Gościem sobotnich "Faktów po Faktach" był również działacz opozycji w czasach PRL prof. Aleksander Hall. Mówił między innymi o wspólnym proteście mediów, który ocenił jako "imponujący i rzeczywiście robiący wrażenie akt solidarności niezależnych środowisk medialnych, często krytycznych w stosunku do władzy".
- To było bardzo potrzebne. Myślę, że zrobiło wrażenie na dużej części opinii publicznej, bo przez chwilę zobaczyliśmy właśnie taki świat, w którym skazani jesteśmy de facto tylko na tak zwane media publiczne, które - jak wiemy - od 2015 roku są już mediami rządowymi, uprawiającymi bezczelną i czasami niezwykle niebezpieczną dla wolności obywatelskich, a powiedziałbym i życia obywateli propagandę - dodał.
Hall mówił również o tym, jak wobec proponowanej ustawy może zachować się Gowin i członkowie jego ugrupowania.
- Wydaje mi się, że to nie jest tak, że warto z Jarosławem Kaczyńskim tonąć na pokładzie tego samego statku, który nabiera wody, i do końca ponosić odpowiedzialność za bilans - moim zdaniem katastrofalny z punktu widzenia demokracji, poszanowania konstytucji, praworządności - rządów obozu Jarosława Kaczyńskiego - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24