Najpierw impreza, podczas której postrzelona albo zastrzelona zostaje kobieta. Później oddanie Krzysztofa Olewnika "w zastaw, na przechowanie". Jednak "coś idzie nie tak" i syn przedsiębiorcy z Drobina zostaje zabity - taki scenariusz porwania i zabójstwa kreśli we "Wprost" były wspólnik i przyjaciel młodego Olewnika Jacek Krupiński. Czy tym razem mówi prawdę, nie wiadomo.
W rozmowie z Sylwestrem Latkowskim Krupiński, który postanowił przerwać milczenie i sam przyszedł do redakcji, potwierdza tezę, że w wieczór poprzedzający uprowadzenie Olewnika w jego domu doszło do dwóch imprez. Na pierwszej bawili się policjanci. Nazwisk późniejszych imprezowiczów nie potrafi wskazać. Były wspólnik i przyjaciel Krzysztofa sugeruje jednak, że na drugiej imprezie mogła pojawić się tajemnicza kobieta, o czym wcześniej też informowały już media.
Ojciec oddał syna w zastaw? "Jestem w stanie w to uwierzyć"
- Teoria, do której bym się skłaniał i już nie pisał żadnych bajek, wygląda tak: rzeczywiście, ktoś tam został postrzelony czy zastrzelony (…). I rzeczywiście ktoś chciał Krzyśka ukryć. Dał go na przechowanie, czy w zastaw, żeby tu posprzątać, zatuszować sprawę, wyczyścić. Krzysiek miał wrócić, ale coś poszło nie tak. Ja w 80 proc. wierzę, że tak to wygląda - mówi Krupiński w rozmowie z "Wprost".
Na pytanie, czy to ojciec Włodzimierz Olewnik miał przekazać swojego syna "w zastaw", były wspólnik odpowiada: - Widząc, jak się zachowywał w stosunku do Krzyśka i widząc go w furii, czy podczas awantury, czy nawet sprzeczki, do której doszło 26 października 2001 roku o godzinie 15.30 przed domem Włodzimierza Olewnika (tej nocy doszło do porwania jego syna - red.) między nim a Krzyśkiem, gdy ten się spóźnił 15 czy 20 minut, jestem w stanie uwierzyć, że machnął ręką na coś takiego.
Kobiety od gangsterów?
Według Krupińskiego Olewnik senior mógł zgodzić się na coś takiego, bo uznał, że to syn jest odpowiedzialny za tę sytuację, "że to wina Krzyśka". Były wspólnik przypomina też sobie, że młody Olewnik otaczał się kobietami o wątpliwej reputacji, dziewczynami ludzi z półświadka.
- Była taka sytuacja, że on kogoś do domu przyprowadzał. Myślałem, że to jest dziewczyna, żona gościa blisko spokrewnionego z Ireneuszem Piotrowskim, ksywa Bokserek, skazanym w sprawie Olewnika. (...) Mówiłem Krzyśkowi wielkrotnie, żeby z Drobina dziewczyn nie zapraszał (...). Ale wiem, że on zapraszał jakieś dziewczyny do domu, o których wstydził mi się powiedzieć. A jeżeli się wstydził, to były to dziewczyny, przed którymi go ostrzegałem - spekuluje.
Według Krupińskiego, kobieta, która pojawiła się w noc uprowadzenia Krzysztofa mogła być jednak "tylko wabikiem". Pytany, dlaczego to wszystko opowiada i czy na pewno mówi prawdę, były przyjaciel domu Olewników tłumaczy, że ma żal do tej rodziny i kilka razy poczuł się przez nią "poszczuty jak pies". - Boli mnie to, że nie mogę znaleźć pracy. Nie mogę normalnie funkcjonować. Nikt mnie nie zatrudni. Jestem "tym od Olewnika". Potrzebuję kogoś przekonać - wyjaśnia.
Kim jest Krupiński?
Jacek Krupiński prowadził z Krzysztofem Olewnikiem interesy. Ciążą na nim poważne zarzuty - prokuratura twierdzi, że brał udział w porwaniu i przetrzymywaniu swojego - jak go określa - "przyjaciela".
W lutym 2009 roku Krupiński trafił do aresztu. W sierpniu sąd nie przedłużył go jednak, uznając, że prokurator nie przedstawił dowodów ani bezpośrednich ani pośrednich, które w sposób jednoznaczny i przekonywujący uprawdopodabniają popełnienie przez podejrzanego zarzucanych mu czynów. Prokuratura nadal gromadzi materiał, z zarzutów się nie wycofuje.
Niewyjaśnione okoliczności
W tej chwili w gdańskiej prokuraturze apelacyjnej prowadzone są dwa śledztwa związane z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. W jednym z nich ustalane są ewentualne nieznane okoliczności związane ze sprawą, w drugim - badane nieprawidłowości przy wcześniejszych postępowaniach organów ścigania w tej sprawie.
W ramach pierwszego śledztwa prokuratorzy wielokrotnie przeprowadzali różnego rodzaju czynności i eksperymenty w domu Krzysztofa Olewnika. Efektem było m.in. odnalezienie nieznanych dotąd śledczym śladów krwi i innych śladów biologicznych.
Prokuratorzy analizują też dowody zabezpieczone podczas przeszukań w domach należących do rodziny Olewników w listopadzie 2011 roku. Śledczy informowali wtedy o nowych dowodach, które - jak oceniali - "każą podać w wątpliwość dotychczas ustaloną wersję przebiegu zdarzeń".
Wśród rozpatrywanych wersji powróciła i taka, że Krzysztof Olewnik mógł przyczynić się do swojego porwania. Rodzina Olewników kategorycznie sprzeciwia się wersji "saumouprowadzenia".
Autor: ŁOs/ ola/k / Źródło: "Wprost", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24