Ojciec uprowadzonego, a następnie zamordowanego Krzysztofa Olewnika będzie domagał się przed Sądem Okręgowym w Radomiu odszkodowania od mazowieckiej policji - poinformowała w piątek rzeczniczka sądu Joanna Kaczmarek-Kęsik. Kwota, o jaką zamierza walczyć to ponad 1,3 mln zł.
Sprawa z powództwa Włodzimierza Olewnika przeciwko Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu wpłynęła do sądu - podała rzeczniczka. Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy. - Chodzi o odszkodowanie z tytułu szkody poniesionej na skutek niezgodnego z prawem działania lub zaniechania organu władzy publicznej, czyli w tym przypadku funkcjonariuszy mazowieckiej komendy policji - poinformowała rzeczniczka.
"Przeraziło mnie, że z anonimem policjanci nie zrobili nic"
Przed Sądem Okręgowym w Płocku toczy się obecnie inny proces ws. Olewnika, w którym oskarżonych jest dwóch policjantów; w latach 2001-2004 pracowali oni przy sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Remigiusz M. i Maciej L. są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków, co naraziło uprowadzonego na utratę życia. Obaj nie przyznają się do winy. Według Włodzimierza Olewnika, który zeznawał w sądzie w Płocku, jego syn mógł być uwolniony, nawet krótko po porwaniu, gdyby policja rzetelnie analizowała połączenia telefoniczne i inne otrzymywane informacje, w tym wskazujące nazwiska sprawców. Olewnik podkreślił przed sądem m.in., że policja nie udzieliła pomocy jego rodzinie przy przygotowaniu okupu dla porywaczy. - Nikt nas nie instruował, w jaki sposób przygotować okup. Sami kserowaliśmy banknoty i spisywaliśmy ich numery. Żaden z dwóch oskarżonych nie był obecny przy przygotowaniu okupu - oświadczył. Według Olewnika policja nie podjęła też czynności dotyczących sprawdzenia anonimu, który otrzymał, a którego fragment brzmiał: "nie chcę śmierci Krzyśka". - Przeraziło mnie, że z anonimem policjanci nie zrobili nic - dodał.
Oskarżeni także policjanci
Remigiusza M. i Macieja L. gdańska prokuratura apelacyjna oskarżyła w grudniu 2012 r. o zaniedbania, w tym o to, że w lipcu 2003 r. w Warszawie nienależycie zabezpieczyli miejsce przekazania okupu porywaczom Krzysztofa Olewnika. Zarzuty objęte aktem oskarżenia zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 3 i przedawniają się w sierpniu 2014 r. Remigiusz M. to szef grupy operacyjno-dochodzeniowej z mazowieckiej komendy policji w Radomiu, która od października 2001 r. do sierpnia 2004 r. badała sprawę porwania Krzysztofa Olewnika; Maciej L. to funkcjonariusz policji z Płocka, który pracował w tej samej grupie. Śledczy zarzucili obu funkcjonariuszom, że przedwcześnie i bezzasadnie odstąpili od obserwacji miejsca przekazania okupu, a później nie przeprowadzili natychmiastowych jego oględzin, co mogło doprowadzić do utraty śladów kryminalistycznych. Prokuratorzy postawili też policjantom zarzut, że w 2001 r. nie przesłuchali osoby mogącej pomóc sporządzić portret pamięciowy szefa grupy porywaczy - Wojciecha Franiewskiego - który kupił telefon komórkowy służący potem porywaczom do kontaktu z rodziną Olewników.
Tajemnicze porwanie
Krzysztof Olewnik został uprowadzony ze swego domu w Drobinie (Mazowieckie) w nocy z 26 na 27 października 2001 r., po przyjęciu z udziałem m.in. płockich policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony.
Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców okupu, został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan. Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.
Autor: nsz/jk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24