Sędzia Justyna Koska-Janusz tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, dlaczego kiedyś ukarała Zbigniewa Ziobrę, obecnego ministra sprawiedliwości, karą 2000 zł. - Moim obowiązkiem jest równe traktowanie obywateli - podkreśla. Czy dlatego minister cofnął jej delegację do warszawskiego Sądu Okręgowego? - To pytanie, które powinno być bardziej skierowane do pana ministra - odpowiada sędzia.
W wydanym we wtorek oświadczeniu resort sprawiedliwości tak tłumaczył cofnięcie delegacji: "Do Ministerstwa Sprawiedliwości dotarła informacja, że to właśnie sędzia Justyna Koska-Janusz miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach. Chodziło o zdarzenie z grudnia 2013 r. spowodowane przez Izabellę Ch., która, będąc pod wpływem alkoholu, wjechała luksusowym mercedesem w przejście podziemne w samym centrum Warszawy. Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy".
Maciej Duda, Robert Zieliński, tvn24.pl: Co pani odpowiada na zarzuty resortu o pani "nieudolności" czy "pobłażliwości" wobec oskarżonej Izabelli Ch.?
Sędzia Justyna Koska-Janusz: - Zostałam poinformowana o odwołaniu delegacji, w tej decyzji nie było wskazanych żadnych powodów. Minister nie musi tego robić. Gdy ukazało się oświadczenie ws. Izabelli Ch., to nie do końca zrozumiałam tę argumentację. Bo sprawą tej pani zajmowałam się tylko w dniu, gdy w trybie przyspieszonym wpłynęła do sądu. Wobec nabranych podejrzeń, czy jest zdolna odpowiadać karnie, zwróciłam sprawę do prokuratury, by prowadziła sprawę w trybie zwykłym, a nie przyspieszonym. I zdecydowałam o badaniach sądowo-psychiatrycznych. Kierowałam się swoim doświadczeniem zawodowym. Tą sprawą później się już nie zajmowałam. Te moje spostrzeżenia, wątpliwości okazały się później słuszne. Dzięki mojej czujności nie doszło do sytuacji, w której osoba uznana za niepoczytalną zostałaby skazana.
Czy ma Pani kwalifikacje, by orzekać w warszawskim Sądzie Okręgowym? Pytamy o to, bo w oświadczeniu resortu sprawiedliwości czytamy, że "w Sądzie Okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie".
- Sędzią jestem od 1998 roku. W latach 2004-2009 byłam adwokatem, później kierownikiem sekcji postępowania przygotowawczego w sądzie rejonowym. Dostawałam bardzo dobre oceny służbowe i wizytacyjne. Jestem sędzią, orzekam. Nie kwestionuje prawa ministra do cofnięcia mi delegacji. Nie przyjmuję tego w kategoriach osobistych.
Czy powodem cofnięcia Pani delegacji mógł być fakt ukarania przez Panią Zbigniewa Ziobry karą 2000 zł za niestawienie się w sądzie w trakcie procesu z jego prywatnego aktu oskarżenia wobec byłego prezesa PZU? CZYTAJ WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE
- Traktowałam ten proces jak każdy inny. Moim obowiązkiem jest równe traktowanie obywateli, niezależnie od tego, jaką funkcję publiczną pełnią lub pełnili. Istnieje przepis pozwalający ukarać osobę, która nie stawia się na wezwanie sądu w określonej dacie i w określonym czasie bez uzasadnionej przyczyny. Tyle mogę odpowiedzieć na to pytanie, które powinno być bardziej skierowane do pana ministra.
Dlaczego nie skazała Pani oskarżonego przez Ziobrę byłego prezesa PZU?
Wypowiedziałam się w wyroku i uzasadnieniu, do których odsyłam.
W jaki sposób cofnięcie Pani delegacji wpłynie na proces Stanisława Sz., oskarżonego o działalność na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej?
- Po pierwsze, chodzi o czas, jaki nowy sędzia będzie musiał spędzić na zapoznawaniu się z aktami sprawy. Jest to sprawa wielotomowa, w tym częściowo niejawna. Proces jest w toku. Wezwani są kolejni świadkowie, a terminy rozpisane do końca roku, Dla mnie istotne jest to, że osoba, która już dwa lata przebywa w areszcie dowiaduje się, że jego proces się opóźni. Skierowałam wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztowania do warszawskiego Sadu Apelacyjnego, wyznaczyłam już bowiem kolejne terminy rozpraw.
Stanisław Sz. w sytuacji przerwania obecnego procesu i rozpoczęcia go na nowo może wyjść na wolność.
Nie wiem, co w obecnej tej sytuacji zadecyduje Sąd Apelacyjny.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24