To jest śmierć rzeki na co najmniej kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt lat, i odtworzenie tego ekosystemu będzie bardzo trudne - wskazywał profesor Zbigniew Karaczun w specjalnym wydaniu programu "Rozmowy o końcu świata. Odra umiera". - Cały czas jesteśmy w totalnej niewiedzy. Nie wiemy, czy jesteśmy bezpieczni mieszkając 20 metrów od wody - mówiła Magdalena Bobryk ze Stowarzyszenia 515 kilometr Odry, odnosząc się do sytuacji mieszkańców dorzecza. Adwokatka Karolina Kuszlewicz wyliczała zaś, za co sprawcy katastrofy ekologicznej mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
W specjalnym wydaniu programu "Rozmowy o końcu świata. Odra umiera" w TVN24 eksperci dyskutowali o katastrofie ekologicznej na Odrze, jej przyczynach i konsekwencjach, także politycznych.
Profesor Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert Koalicji Klimatycznej wskazywał, że "została zabita druga co do wielkości rzeka w Polsce". - To jest śmierć tej rzeki na co najmniej kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt lat, i odtworzenie tego ekosystemu będzie bardzo trudne. Ale z drugiej strony to są również ludzkie tragedie. To są tragedie ludzi, którzy przeżyli pandemię, mieli nadzieję, że odbudują swój biznes - kontynuował.
Przyznał też, że ma "wrażenie, że rząd przyczepił się do tej narracji, że to jest przyczyna naturalna, jak pijany płotu, i w tej chwili nie będzie podejmował żadnych innych badań, żeby stwierdzić, co było prawdziwą przyczyną". - To, że to była złota alga, to jest ciągle jedna z hipotez. My nie mamy tak naprawdę pewności, co zabiło te ryby - podkreślił.
Bobryk: nie wiemy, czy jesteśmy bezpieczni, mieszkając 20 metrów od wody
Magdalena Bobryk ze Stowarzyszenia 515 kilometr Odry wskazywała na sytuację mieszkańców terenów nieopodal rzeki. - Cały czas jesteśmy w totalnej niewiedzy. Nie wiemy, czy jesteśmy bezpieczni, mieszkając 20 metrów od wody. Nie wiemy, czy możemy jeść warzywa z naszych ogródków, które też są 30 metrów - wskazywała.
- Nie wiemy, co mamy robić, a czego nie możemy robić na pewno, ponieważ niedookreślone, niedoprecyzowane komunikaty, które płyną skądś, i to jeszcze bardzo późno, pod tytułem: nie zbliżać się do rzeki, nie są dla nas precyzyjne - podkreśliła.
Adwokatka o odpowiedzialności prawnej w kontekście Odry
Zdaniem Karoliny Kuszlewicz, adwokatki i ekspertki w zakresie prawnej ochrony zwierząt, w sytuacji katastrofy na Odrze, możemy mówić o odpowiedzialności prawnej, przede wszystkim karnej. - Mówimy o tych bezpośrednich sprawcach, czyli kimś, kto albo wlał coś do Odry albo w inny sposób uruchomił ten potworny, straszny proces - wyjaśniała.
- To jest odpowiedzialność z kilku przepisów. Po pierwsze oczywiście z Kodeksu karnego, dotycząca zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym. To jest takie przestępstwo środowiskowe - kontynuowała, dodając, że odpowiada za nie również ten, kto działania nieumyślnie.
Prawniczka mówiła, że kolejna jest "odpowiedzialność z ustawy o ochronie zwierząt". - Mówimy o rybach liczonych w milionach, bo to one głównie są ofiarami jeśli chodzi o zwierzęta - dodała. - Mamy potem odpowiedzialność tego sprawcy dotyczącą sprowadzenia niebezpieczeństwa na zdrowie i życie ludzi - powiedziała Kuszlewicz.
Adwokatka podkreślała także, że "przyroda i środowisko są w Polsce niestety wciąż na przegranej pozycji" - Jedyne, co mnie cieszy w tej historii Odry, to to, że może wreszcie staniemy twarzą w twarz z tym problemem. To jest problem Polek i Polaków - mówiła.
Jak dodała, "to jest problem nas wszystkich w kontekście katastrofy klimatycznej". - To, że nasze państwo szasta tak zwanymi zasobami wedle tego, jak chce obsadzić stołki, zamiast tego, żeby zabezpieczyć nas na kolejne lata, które będą bardzo trudne - stwierdziła.
Skąd zasolenie? Brennek: podejrzewam, że może to być zrzut wód kopalnianych
Meteorolog i geograf Michał Brennek był pytany, na co jego zdaniem wskazuje trop w postaci wykrytego w Odrze wysokiego zasolenia wody. - Możemy oczywiście zgadywać, bo nikt nikogo za rękę nie złapał. Ja podejrzewam, że może to być zrzut na przykład wód po wydobyciu, czyli wód kopalnianych, które są zasolone - powiedział.
Według niego, jeżeli taka woda byłaby przechowywana w zbiornikach, to przy wysokich temperaturach i nasłonecznieniu, mogłaby się zrobić bardzo słona i mogłyby się tam rozwinąć złote algi.
Olejarz: mamy kolejny dzień i tak naprawdę zupełnie nic nie wiemy
- Jestem przerażona tym wszystkim, co się dzieje, bo mamy kolejny dzień i tak naprawdę zupełnie nic nie wiemy. A może nawet nie jestem przerażona, jestem wściekła - powiedziała prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Beata Olejarz.
- Od czego są Wody Polskie? Mamy ogromny moloch, ogromną instytucję rządową, która powinna działać i wspierać. Nie ma sztabu kryzysowego, wszystkie wojewódzkie sztaby działają lokalnie, a czy ktoś odgórnie to koordynuje? Wody Polskie do dziś nie odezwały się do nas, czyli największego użytkownika rybackiego na tych właśnie obwodach - podkreślała.
Olejarz dodała, że "tak naprawdę Wody Polskie odpowiadają za zasoby ryb". - Ta ryba w wodzie jest rybą Skarbu Państwa. To jest ta ryba, którą państwo widzą i którą my, jako wędkarze ze społecznikami i oddelegowanymi służbami, wyciągamy z wody. Wody Polskie nie są zainteresowane, żeby kogokolwiek wesprzeć? - zastanawiała się prezes Polskiego Związku Wędkarskiego.
Kuszlewicz: mówimy o kilku milionach ryb, które umierają, dusząc się
Karolina Kuszlewicz zwracała również uwagę, że "bardzo często, kiedy mówimy o dużych masowych zniszczeniach w środowisku, zapominamy o tym, że tam też żyją poszczególne zwierzęta". - W tej sytuacji mówimy o rybach liczonych w milionach, bo to one głównie są ofiarami, jeśli chodzi o zwierzęta, chociaż mamy też przedstawicieli innych gatunków - powiedziała.
- Mówimy o kilku milionach ryb, które umierają, dusząc się. Być może pali je skóra, są w swoim naturalnym środowisku, a kompletnie utraciły bezpieczeństwo, straciły kontrolę nad swoim ciałem - mówiła ekspertka w zakresie prawnej ochrony zwierząt.
Jak podkreślała, "wiemy od drugiej połowy XX wieku, że ryby są czującymi zwierzętami, które mają układ nerwowy". - Czują ból fizyczny i czują stres - zaznaczyła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24