Profesor Marian Filar broni osoby, która jest odpowiedzialna za ewentualne podrzucenie do celi Mariusza T. obciążających go materiałów. - Ten człowiek podjął bardzo ryzykowną decyzję, ale według mnie działał w imię pewnej wyższej konieczności. [...] Postawił naruszenie prawa przeciw ludzkiemu bezpieczeństwu. W mojej ocenie wybrał słusznie.
Według profesora Mariana Filara, który rozmawiał z "Gazetą Wyborczą", wydarzenia z dnia poprzedzającego wyjście Mariusza T. są oczywistą prowokacją, ale nie skandalem.
Obowiązek chronienia ludzi przed przestępcami
Zdaniem prawnika wymiar sprawiedliwości oraz służba więzienna mają chronić ludzi przed przestępcami. Dlatego w sytuacji, w której nie można zapewnić bezpieczeństwa w sposób zgodny z prawem, sięga się po inne środki.
- Na podstawie obserwacji tego człowieka można stwierdzić, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że kiedy będzie na wolności, zrobi komuś krzywdę, że ponownie zabije. Dlatego trzeba się zastanowić, co w tym przypadku jest ważniejsze - szacunek do prawa, czy bezpieczeństwo ludzi - powiedział Marian Filar w rozmowie z "GW".
W tej sytuacji z jednej strony należy zadbać o dobro systemu prawnego, kulturę przestrzegania prawa, a z drugiej o dobro społeczno-polityczne.
Uzasadniony "wyskok"
Zapytany o to, czy takie postawienie sprawy, nie przypomina systemu totalitarnego, odpowiedział, że "w przeciwieństwie do państw totalitarnych Polska przez wiele lat wypracowała sobie kulturę demokracji, jest państwem prawa, wobec czego raz na jakiś czas może sobie pozwolić na taki wyskok".
Ten "wyskok" w opinii prawnika, jest efektem konfrontacji moralności z brutalną rzeczywistością. W tych warunkach, ktoś musiał podjąć niełatwą decyzję.
"Lud bierze sprawiedliwość w swoje ręce"
Marian Filar podkreśla, że istnieje zagrożenie, że lada moment "wilk znajdzie się między owcami". Ale te owce mogą też okazać się zagrożeniem dla wilka.
W internecie pojawiły się pierwsze groźby linczu Mariusza T. - Gdyby do takiego linczu doszło, stałoby się coś bardzo złego. Byłby to znak, że niepotrzebne są togi, procesy, bo lud "bierze sprawiedliwość w swoje ręce".
"Profesor pomylił się z zawodem"
Wypowiedź prof. Filara dla wielu osób jest zaskakująca. Według Wandy Nowickiej, wypowiedź profesora Filara świadczy o tym, że "pomylił się z zawodem". - Gdyby podejrzenia profesora Filara o celowym podrzuceniu materiałów do celi Mariusza T. potwierdziły się, a nie zostały potępione, narodziłby się niebezpieczny precedens. Tym bardziej dziwi mnie, że czyn ten usprawiedliwia tak poważany znawca prawa jakim jest prof. Filar - napisała wicemarszałek Sejmu na swoim blogu NaTemat.pl.
Wybieram państwo prawa
- To mocno podważa dotychczasową działalność i obraz pana profesora. Rozumiem jego sympatie polityczne, ale powinien pamiętać, że jest profesorem prawa, a to zobowiązuje – powiedział NaTemat.pl były szef Służby Więziennej Paweł Moczydłowski.
Natomiast w "Faktach po Faktach" powiedział, że jeśli ma wybrać życie w państwie, które jest oparte na prawie, ale jest tam Mariusz T., lub takie w którym to prawo jest wyłączone, ale bezpieczne, bo bez Mariusz T. to zdecydowanie wybiera to pierwsze.
Inaczej rozumiana "wyższa konieczność"
Zdumiony postawą przyjaciela jest też prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, który podkreślił, że w przypadku T. nie może być nawet mowy o "wyższej konieczności".
- Wyższa konieczność polegałaby jedynie na tym, by Sejm uchwalił rozsądną ustawę, dzięki której w stosunku do sprawców najcięższych zbrodni można byłoby stosować przymusowe leczenie. Teraz zrobiono pokraczną hybrydę, która kompromituje państwo. Podrzucenie czegoś do celi w ogóle nie kwalifikuje się w powiedzeniu "cel uświęca środki" – ocenia wNaTemat.pl prof. Kruszyński.
Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, w wypowiedzi dla "Faktów po Faktach" stanowczo podkreślił, że " nie wypada, aby profesor prawa mówił, że prawo mamy ignorować i ze czasami dokonywanie prowokacji uzasadnia jakiś większy interes".
Autor: jlo/kka / Źródło: Gazeta Wyborcza/ NaTemat.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24