Prokuratorzy znaleźli nieznane dotąd ślady krwi w salonie, z którego w 2001 r. siłą uprowadzono Krzysztofa Olewnika - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Prokuratura odmówiła jednak gazecie ujawnienia szczegółów ekspertyz.
Zerwali podłogę
Śledczy z gdańskiej prokuratury apelacyjnej i oficerowie CBŚ, za zgodą rodziny zamordowanego, zerwali ostatnio większość paneli podłogowych w salonie willi młodego Olewnika w Świerczynku na przedmieściach Drobina.
Już w grudniu 2009 roku oskarżyciele zauważyli nieznane wcześniej ślady krwi w salonie. Zerwali wtedy jednak tylko listwy podtrzymujące panele. Na nich znaleźli bowiem krople krwi, których policja nie zabezpieczyła 8 lat wcześniej. Wtedy funkcjonariusze pobrali próbkę tylko z jednej plamy krwi, która wyglądała jak celowo rozmazana na ścianie. Pominięto pozostałe ślady. Analiza próbki z tej jednej plamy wykazała wtedy, że była to najprawdopodobniej krew Krzysztofa. Ale okazało się, że prokuratorzy znaleźli też krew kogoś innego. Czyją? Tego dotąd nie wiadomo. Dlatego teraz zdecydowali się zbadać ślady jeszcze dokładniej - pisze "DGP".
Prokuratorzy mają trzy hipotezy: wspólnik porywaczy celowo rozmazał krew Krzysztofa po ścianie salonu jego domu i przy okazji się skaleczył; podczas porwania doszło do szamotaniny, w trakcie której zranił się któryś z porywaczy; to krew np. robotnika, który kładł panele podłogowe lub parę lat temu po porwaniu remontował dom Krzysztofa.
Długie śledztwo
Krzysztof Olewnik został porwany w październiku 2001 r., przez dwa lata był więziony przez porywaczy, po czym brutalnie zabity. Dopiero w 2006 r. udało się odnaleźć jego ciało i ustalić sprawców. Główni - zostali skazani na dożywocie. W więzieniach życie odebrało sobie trzech sprawców zbrodni - herszt bandy Wojciech Franiewski (tuż po zatrzymaniu, przed postawieniem prokuratorskich zarzutów), Sławomir Kościuk i Robert Pazik - po skazaniu ich na dożywocie).
Do dziś gdańska prokuratura apelacyjna prowadzi śledztwo w sprawie niewyjaśnionych wątków zbrodni oraz błędów w działaniach policji i prokuratury. Sprawę bada też sejmowa komisja śledcza. Wyniki jej pracy powinny być znane po wakacjach.
Źródło: PAP, "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24