Dobrze, że są niezależne sądy, że ich jeszcze reformy Ziobry nie objęły - mówił w środę Marcin Kierwiński (PO). Tak skomentował wszczęcie dopiero na wniosek sądu śledztwa w sprawie nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. W obronie akcji z grudnia 2015 roku stanął Stanisław Pięta (PiS), przekonując, że "pośpiech był jak najbardziej uzasadniony".
Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, którym ponad rok temu dowodził Bartłomiej Misiewicz. To wynik decyzji sądu, który nakazał rozpoczęcie śledztwa. Wcześniej prokuratura odmówiła śledztwa.
Prokuratura ma także obowiązek zbadać, czy minister Antoni Macierewicz nie złamał prawa, odwołując szefów CEK.
"Bronił współpracownika"
Jak komentował Marcin Kierwiński (PO), taki przebieg sprawy pokazuje, że prokuratura nie chciała zachować się w sposób przyzwoity. - Pan Ziobro bronił współpracownika (Bartłomieja Misiewicza - red.) swojego kolegi partyjnego, pana (Antoniego) Macierewicza. Dobrze, że są niezależne sądy, że jeszcze te reformy pana Ziobry nie objęły sądów, że jeszcze jest sprawiedliwość, że jeszcze sądy mogą zdecydować, że w oczywistych sprawach należy wszcząć postępowanie - powiedział.
- Sprawa jest bardzo bulwersująca, to jest kolejna wpadka Misiewicza, to jest kolejna kompromitacja Misiewicza, tylko tym razem była to kompromitacja międzynarodowa - ocenił.
Uznał, że prokuratura powinna potraktować tę sprawę poważnie. - Nie ma ludzi równych i równiejszych. To, że ktoś jest zaufanym współpracownikiem pana Macierewicza, nie zwalnia go od odpowiedzialności za przekroczenie prawa - mówił Kierwiński.
"Totalny bałagan i chaos"
Wtórował mu jego kolega partyjny, były wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek. Jego zdaniem, ta historia pokazuje "totalny bałagan i chaos w funkcjonowaniu ekipy w Ministerstwie Obrony Narodowej".
- Czy pan Misiewicz w momencie, kiedy wchodził do Centrum Eksperckiego, które dysponowało dokumentami niejawnymi, posiadał poświadczenie bezpieczeństwa osobistego, czyli certyfikat dostępu do informacji niejawnych? Czy wszystkie osoby, które mu towarzyszyły, posiadały takie dokumenty? - pytał Mroczek.
Co wie Misiewicz?
Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) zastanawiała się, co takiego wiedzą Bartłomiej Misiewicz czy Antoni Macierewicz, że Jarosław Kaczyński toleruje niekorzystną - w jej ocenie - dla Prawa i Sprawiedliwości sytuację.
- To jest pytanie do Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego Jarosław Kaczyński tak bardzo upiera się przy tym, aby minister Macierewicz był na swoim stanowisku, a Bartłomiej Misiewicz pomagał ministrowi Macierewiczowi? - pytała.
"Pośpiech uzasadniony"
W obronie Macierewicza, Misiewicza i akcji w CKE stanął Stanisław Pięta (PiS). Stwierdził, że do interwencji w Centrum były powody.
- Nie miałem żadnych wątpliwości i nie mam żadnych wątpliwości. Gdy przypomnę sobie, że tam na ścianach wisiały emblematy Federalnej Służby Bezpieczeństwa, to wskazuje na to, że pośpiech był jak najbardziej uzasadniony - ocenił Pięta.
Nocne wejście
W nocy z 17 na 18 grudnia 2015 roku do placówki kontrwywiadu NATO wkroczyła ekipa złożona z Żandarmerii Wojskowej i funkcjonariuszy SKW. Celem kierowanej przez Misiewicza akcji było usunięcie z Centrum poprzednich szefów i i znalezienie ewentualnych dowodów na popełniane przez nich przestępstwa.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24