Mechanizmy funkcjonujące w poprzednich latach w Narodowym Instytucie Wolności to niemal kalka tego, co działo się w Funduszu Sprawiedliwości - mówił w Sejmie wiceminister do spraw społeczeństwa obywatelskiego Marek Krawczyk. Podkreślił, że złożono już doniesienia do prokuratury wobec dotychczasowego kierownictwa NIW, ale spodziewane są kolejne doniesienia.
W piątek w Sejmie przedstawiono informację w sprawie Narodowego Instytutu Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Wiceminister do spraw społeczeństwa obywatelskiego Marek Krawczyk (Polska 2050) ocenił, że największym problemem NIW w ostatnich latach było to, że "przychylniej spoglądał w stronę organizacji, które były zbrojnym ramieniem PiS".
Przypomniał wyniki audytu przeprowadzonego w NIW przez minister do spraw równości Agnieszkę Buczyńską. - Wykazał on, że kierownictwo NIW działało w sposób niegospodarny, nierzetelny i niezgodny z prawem - powiedział. Dodał, że również kontrola przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli wykazała nieprawidłowości.
Raport NIK był gotowy pod koniec grudnia 2023 roku. Zakres kontroli to niemal trzy lata od 1 stycznia 2021 do 24 listopada 2023 roku. Rządziło wtedy Prawo i Sprawiedliwość wraz z koalicjantami. W tamtym czasie na czele NIW stał jego pierwszy dyrektor Wojciech Kaczmarczyk, powołany w 2017 roku przez ówczesnego wicepremiera Piotra Glińskiego.
Czytaj więcej w Premium: Wielki Projekt, wielka kasa. Jak rządowy instytut rozdawał dotacje
"Ręczne sterowanie wynikami konkursów"
Krawczyk poinformował, że w NIW "dochodziło do nielegalnego, ręcznego sterowania wynikami konkursów, w wyniku czego dotacje otrzymywały organizacje powiązane z poprzednią władzą". "W efekcie podjętych działań naprawczych przez obecne kierownictwo NIW w najbliższym czasie do publicznej kasy wróci dwa miliony 200 tysięcy złotych - oznajmił.
Jako przykład nieprawidłowości podał dotację dla Mariusza G., uwikłanego w aferę wizową, który otrzymał na rzecz Fundacji Instytut Świętokrzyski dotację w wysokości 150 tysięcy złotych. Miała być przeznaczona na uruchomienie portalu typu watchdog. - Dzisiaj ten portal ma zaledwie kilku obserwujących - powiedział wiceszef resortu.
"Miażdżące" wyniki kontroli, wniosek o prokuratury. Nieprawidłowości w Narodowym Instytucie Wolności
Dodał, że do zwrotu 500 tysięcy złotych zobowiązana została także fundacja Dumni z Elbląga. - Mimo zapowiedzi kontroli prezes fundacji nie wpuścił kontrolerów NIW (...), dlatego został wezwany do zwrotu środków - zastrzegł Krawczyk.
"Niemal kalka" Funduszu Sprawiedliwości
Zdaniem wiceministra "mechanizmy funkcjonujące w poprzednich latach w NIW, to niemal kalka tego, co działo się w Funduszu Sprawiedliwości".
Przedstawicielka grupy posłów, którzy wnioskowali o informację w sprawie NIW, Ewa Maja Nowak (Polska 2050), zaznaczyła, że wokół Narodowego Instytutu Wolności "narosło wiele wątpliwości". - Padały wielokrotnie podejrzenia o możliwe kolesiostwo, prawdopodobieństwo wystąpienia licznych nieprawidłowości zarówno przy przyznawaniu fundacjom i stowarzyszeniom środków finansowych na ich działania, ale też przy rozliczaniu tych środków (...). Wiemy już, że te podejrzenia były uzasadnione - stwierdziła.
Według Nowak, "proceder trwał latami i obejmował znacznie większą skalę problemów". - Nikogo nie dziwił fakt, że jeden człowiek oceniał w ciągu tygodnia nawet po kilkadziesiąt wniosków (...). Nie dziwiło także to, że kontrolą zajmowała się też jedna osoba - dodała.
Przypomniała, że 13 czerwca 2024 roku powołany został nowy dyrektor NIW Michał Braun, który podjął działania mające na celu odzyskanie środków z nieprawidłowo rozliczonych dotacji. - Zapadła też decyzja o rezygnacji ze współpracy z ponad 700 ekspertami oraz odstąpieniu od podpisania umów na kwotę przekraczającą pięć milionów złotych - przekazała.
"Pustosłowie", "hucpa polityczna"
Do zarzutów odniósł się poseł PiS, były minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Przypomniał, że Marek Krawczyk należał do katolickiej wspólnoty Przymierze Rodzin, która otrzymała dotację od NIW.
Ocenił, że w okresie rządów PiS dyrektorem NIW był "fachowiec", który nigdy nie należał do partii politycznej. - Teraz kto jest dyrektorem NIW? Członek Platformy Obywatelskiej, radny PO z Kielc - były radny, bo teraz jest dyrektorem NIW. Tak odpolityczniacie - powiedział.
Gliński przekonywał też, że "to, że ekspert ocenia w ciągu tygodnia kilkadziesiąt wniosków, to jest standard dla każdego działacza".
Zdaniem Łukasza Schreibera (PiS) oskarżenia wobec NIW to "pustosłowie". - Może się wydawać, że jeżeli mamy taką dyskusję, to klub koalicji rządzącej będzie się chciał pochwalić swoimi sukcesami. Ale jeżeli sukcesów nie ma, to pozostaje hucpa polityczna - mówił.
Krawczyk: trwają prace nad kolejnym doniesieniem do prokuratury
Odpowiadając na zarzuty posłów PiS, Marek Krawczyk zapewnił, że nowe władze NIW zostały wybrane w ramach "transparentnego konkursu", poprzedzonego wysłuchaniem publicznym. Podkreślił, że nowy dyrektor NIW nie jest już radnym PO w Kielcach.
- Jeżeli chodzi o doniesienia do prokuratury (...), to chciałem powiedzieć, że NIW złożył już doniesienia do prokuratury wobec kierownictwa dotychczasowego NIW. To postępowanie się toczy. NIW pracuje jeszcze nad kolejnym doniesieniem do prokuratury związanym z oceną ekspercką projektów. Niezależnie od NIW Najwyższa Izba Kontroli we własnym zakresie skierowała odrębne doniesienie do prokuratury po miażdżącej kontroli, która miała miejsce (...). Spodziewamy się kolejnych doniesień do prokuratury - poinformował.
Według Marcina Skonieczki (Polska 2050) NIW to "kolejna afera, która pokazuje, jak PiS traktował publiczne środki".
- Traktowaliście publiczne środki jak polityczny łup. Narodowy Instytut Wolności, Fundusz Sprawiedliwości, Lasy Państwowe, Willa Plus, NCBR, ale także Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych - wszędzie był mechanizm ten sam. Środki były wydatkowane bez konkursów albo w pseudokonkursach, bez merytorycznej oceny (...). W zdecydowanej większości środki dawaliście swoim - ocenił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Zborowski/PAP