W programie "#BezKitu" w TVN24 minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek odniósł się do piątkowego stanowiska Karola Nawrockiego. Prezydent ocenił, że rozporządzenie zmieniające Regulamin urzędowania sądów powszechnych autorstwa ministra Żurka to "próba zastępowania ustaw rozporządzeniem", która "uderza w porządek konstytucyjny".
Rozporządzenie ministra odnosi się m.in. do kwestii funkcjonowania systemu losowego przydziału spraw sędziom (SLPS).
"Nie widzę żadnych podstaw, żeby się wycofywać"
Minister został zapytany przez prowadzącego program Radomira Wita, czy zamierza wycofać się z tego rozporządzenia.
- Ideałem byłoby, gdybyśmy mieli sytuację taką, że mamy funkcjonujący prawidłowo Trybunał Konstytucyjny. Wtedy moglibyśmy takie akty poddać kontroli (konstytucyjnej - red.) i powiedzieć, czy one są właściwie uchwalone, czy one wykraczają poza kompetencję ustawową - odpowiedział. Skonstatował też, że "niestety tego trybunału nie mamy".
- Na ten moment nie widzę żadnych podstaw, żeby się wycofywać z takiego rozwiązania, które przyjąłem. Uważam, że ono jest dobre, zgodne z prawem, zgodne z naszą konstytucją - dodał minister Żurek.
O co chodzi w nowelizacji rozporządzenia? Żurek wyjaśnia
Rozporządzenie ministra sprawiedliwości nowelizujące regulamin urzędowania sądów ogłoszono w Dzienniku Ustaw we wtorek. Sam Żurek tłumaczył w piątek w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych, na czym ono polega.
- SLPS, czyli system losowego przydziału spraw, zwany był do tej pory przez sędziów "ziobrolotkiem", dlatego że od jednego człowieka w Ministerstwie Sprawiedliwości mogło zależeć, co zostanie komu przydzielone. Tak mówią informatycy - powiedział.
Jak wyjaśnił, teraz MS chce "zrobić inaczej". - Referent będzie wylosowywany, ale już przewodniczący wydziału w każdym sądzie będzie mógł dobrać - według jasnej procedury, ustalonej przez prezesa i zaopiniowanej przez kolegium, jak dobierać - pozostałych dwóch do składu - powiedział Żurek.
- To jest o tyle istotne, że ten "ziobrolotek" powodował chaos w wydziałach. Tak naprawdę bardzo trudno było stworzyć składy. Te losowania powodowały to, że jeden sędzia mógł być w wielu składach, biegał pomiędzy rozprawami. To wydłużało postępowanie - zaznaczył Żurek.
Dodał, że zmiana ma na celu przywrócenie sytuacji, kiedy "mamy możliwość szybszego załatwiania spraw". - Mam nadzieję, że to w praktyce zda egzamin - powiedział.
Wieczorem w TVN24 minister sprawiedliwości wrócił do tej sprawy i podkreślił, że w sprawie losowań przez lata "mieliśmy zarzuty, że jest centralny guzik, czyli system SLPS-u". - Pamiętacie państwo: był problem, żeby organizacje pozarządowe mogły dostać kody (pokazujące - red.), jak losuje ten system. Były całe batalie w sądach, bo wiele osób podejrzewało, że jeżeli ktoś stworzył system, a następnie go uaktualnia, dba o jego funkcjonowanie, może również spowodować takie naciśnięcie guzika. (...) Moim ideałem byłoby to, żeby to nie minister miał system losowego przydziału. Być może powinni to mieć prezesi w konkretnych apelacjach, których mamy jedenaście. I wtedy mamy pewność, że to sędziowie sprawują nadzór nad systemem losowego przydziału, że te wszystkie kody są jawne, dostępne dla kontrolujących - wytłumaczył.
Zaprzeczył również, że chce, aby to prezesi sądów decydowali o przydziale sędziów. - Referenta wybiera system losowy. Natomiast przewodniczący wydziału, a mamy ich kilkaset w Polsce, nie ma na nich (przydzielonych sędziów - red.) wpływu, bo to nie są politycy. To są wszystko sędziowie. Oni będą mieli ustalone przejrzyste reguły. Będą w porozumieniu, na kolegium z prezesem, ustalali te reguły i obywatel, strona w sądzie, będzie z góry wiedziała, jakie są reguły przydziału - powiedział.
Żurek: stanowię zagrożenie dla obozu, który tworzył państwo autorytarne
Przed kamerami szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki w imieniu prezydenta nazwał ministra Żurka w piątek "ministrem bezprawia". - Żałuję bardzo, że wtedy, kiedy niszczono konstytucję, minister Bogucki jakoś nie rozdzierał szat. Mam wrażenie, że stanowię pewne zagrożenie dla tego obozu, który kiedyś tworzył państwo autorytarne - komentował te słowa w "#BezKitu" Żurek.
Gość "#BezKitu" zaznaczył, że kilka lat temu, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, dochodziło do "niszczenia konstytucji, zrywania kadencji Krajowej Rady Sądownictwa" czy "niezaprzysięgania legalnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego".
Wspomniał też o "miliardowych aferach" poprzedniego rządu. - To było bezprawie. Dzisiaj ci, którzy są wokół prezydenta, mam wrażenie, że mają pewną obawę związaną z moją osobą, że jest ktoś, kto nie boi się tego obozu władzy, ma pomysł na to, jak ją rozliczyć i z jakąś konsekwencją to realizuje - dodał minister Żurek.
Żurek: postawimy Kaczyńskiego przed sądem, jeśli pojawią się dowody
Minister sprawiedliwości był też pytany w "#BezKitu" o to, dlaczego Jarosław Kaczyński - w kontekście afer z czasów rządów PiS, o których mówią obecnie rządzący - nie usłyszał jeszcze żadnych zarzutów.
- Myślę, że pan prezes Kaczyński jest bardzo sprytnym politykiem od wielu lat. Jestem absolutnie przekonany, że tam, gdzie trzeba było robić tak zwane wałki, zarówno w niszczeniu konstytucji, jak też przekręty gospodarcze, on nie przykładał tam swojego ani długopisu, ani palca. Miał takich, którzy robili to za niego - odparł.
Podkreślił przy tym, że nie zamierza stawiać nikomu zarzutów za nazwisko czy karierę polityczną, a jedynie na podstawie "twardych dowodów". Dodał, że jeśli z materiału dowodowego wyniknie, iż prezes miał gdzieś sprawstwo kierownicze lub w tzw. sprawie dwóch wież był obecny przy wręczaniu lub wymuszaniu łapówki, to zostanie to odpowiednio uwzględnione.
- Spokojnie panie prezesie, naprawdę będziemy zbierać dowody skrupulatnie. Jeżeli je zbierzemy, postawimy zarzuty, zawnioskujemy o uchylenie immunitetu, a później, jeżeli potwierdzą się te wszystkie dowody, no to postawimy pana przed sądem. Ale na pewno nie będziemy tego robić bezpodstawnie, bezprawnie, bo ja nie jestem ministrem Ziobro (…) - dodał.
Autorka/Autor: sz, ms/adso
Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24