Łopiński powiedział, że eksperci komisji Macierewicza wysunęli hipotezę o dwóch wybuchach na podstawie takich możliwości "jakie mieli" i choć były bardziej ograniczone niż komisji Jerzego Millera, to dzięki nim "jesteśmy dużo bliżej prawdy niż za czasów raportu Millera". - Doszli do tej hipotezy na podstawie różnych badań. Nie wiemy co wybuchło, ale będziemy wiedzieli - podkreślił Łopiński. I dodał: - Ja nie jestem ekspertem, ale mam zaufanie do prof. Biniendy, Badena czy Nowaczyka i dziwię się, że nie zostali dopuszczeni do pracy m.in. przy wraku, który jest dowodem w sprawie.
Podkreślił jednak, że "głęboko wierzy, iż prędzej czy później wyjaśnią wszystkie okoliczności tej sprawy, nawet te najbardziej bolesne".
"Obalamy wszystkie nieprawdy"
Eksperci, z którymi współpracuje komisja Antoniego Macierewicza twierdzą, że na pokładzie samolotu TU 154-M były dwa wybuchy. Nie wiemy jeszcze co wybuchło, ale się dowiemy Maciej Łopiński, PiS
Ponadto Łopiński podkreślił, że według jego informacji tuż po katastrofie "nie było prób niesienia pomocy", a teren od razu został obstawiony przez rosyjskie służby specjalne. - Od razu założyliśmy, że z wysokości 20-30 metrów nikt z prawie 100 osób na pokładzie nie przeżył. Widziałem film z katastrofy mniejszego samolotu Tu-154M, który upadł podobnie na plecy i z tego co pamiętam, to było kilka ofiar, ale znaczna część jego pasażerów, mimo że poraniona, przeżyła katastrofę - stwierdził poseł PiS.
Rozmowa z Sikorskim
Odniósł się również do zapisu rozmowy Centrum Operacyjnego z ambasadorem RP w Rosji Jerzym Bahrem tuż po katastrofie smoleńskiej, opublikowanym w środę przez MSZ. Była to odpowiedź resortu na pytanie Jarosława Kaczyńskiego, który w czasie przesłuchania publicznego w europarlamencie ws. katastrofy w Smoleńsku zapytał: "Chciałbym wiedzieć, dlaczego minister Polski już niewiele po 9 (...) wiedział, że wszyscy zginęli. Skąd wiedział?". Przedstawiona przez MSZ rozmowa odbyła się 10 kwietnia 2010 roku o godz. 9.07.53 (do katastrofy doszło o godz. 8.41.06). Polski ambasador w Rosji Jerzy Bahr przebywał wtedy na płycie lotniska w Smoleńsku.
Po opublikowaniu zapisu rozmowy minister spraw zagranicznych na Twitterze napisał: "Panie Prezesie, oto skąd wiedziałem, że niestety nikt nie przeżył. Dość insynuacji, dość grania tragedią smoleńską".
Łopiński zwrócił uwagę, że pamięta swoją rozmowę z Radosławem Sikorskim tuż po katastrofie, gdy jechał z Gdańska do Warszawy. Jak twierdzi, minister spraw zagranicznych mówił mu wtedy, "że być może trzy osoby przeżyły, a po 15 minutach okazało się, że nikt nie żyje".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24