W 1989 roku napisał w ankiecie personalnej, że jest członkiem PZPR. W 2001 jedynie, ze kandydatem do członkostwa. Skąd ta rozbieżność? Janusz Kaczmarek w "Kropce nad i" nie umiał tego wyjaśnić.
Przyznał co prawda, że należał do partii komunistycznej, ale na pytanie, dlaczego w takim razie w 2001 roku zdeklarował się jako kandydat powiedział: - Nie umiem pani powiedzieć w tym momencie. W aktach osobowych jest informacja, że jestem członkiem PZPR. Jeżeli te akta osobowe będę miał, to ja je pani skseruję tak samo - dodał argumentując, że udostępnione dziennikarzom przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę materiały są szczątkowe i wybiórcze.
Janusz Kaczmarek zapowiedział także, że złoży zawiadomienie do prokuratury przeciw prokuraturze i ABW, która przeszukiwała jego mieszkanie. - Przypadek sprawił, że się dowiedziałem o tym przeszukaniu - mówił w "Kropce nad i". Kaczmarek opowiedział Monice Olejnik o okolicznościach przeszukania jego służbowego mieszkania w Warszawie. - Po prostu włączył się alarm i przyjechało Biuro Ochrony Rządu - twierdzi.
Były minister spraw wewnętrznych powtórzył swoje wcześniejsze słowa o specjalnym zainteresowaniu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry postępowaniami prokuratorskimi, które dotyczą polityków. - Są prowadzone postępowania, które są w zainteresowaniu pana ministra. Jeśli występuje w nich polityk, partia polityczna - są pod szczególnym nadzorem - mówił gość Moniki Olejnik.
Wcześniej - na konferencji prasowej zorganizowanej w Sejmie dzięki LPR - były szef MSWiA nie ujawnił żadnych wstrząsających dowodów na nieprawidłowości działania rządu i PiS. Powtarzał to, co już wcześniej wielokrotnie mówił w wywiadach: - służby i prokuratura są wykorzystywane przez PiS do celów politycznych. O co dokładnie chodzi, nie powiedział, zapewnił jednak, że o wszystkim opowie przed komisją ds. służb specjalnych albo komisją śledczą. - W środę będę przesłuchiwany przed komisją ds. służb specjalnych - powiedział Kaczmarek.
Podjęto wobec mnie i mojej rodziny nielegalne działania, które były naruszeniem praw człowieka. Ale ja nie dam się zastraszyć, będę walczył. Nie stanę się drugą Barbarą Blidą. Janusz Kaczmarek
- Dziś prokuratura i służby specjalne są narzędziem w ręku władzy – mówił były szef MSWiA. - Ministra sprawiedliwości interesują wyłącznie sprawy dotyczące polityków. Rozpoczyna się postępowania, a kiedy nie ma dowodów, nie umarza się ich, tylko przeciąga w nieskończoność, by mieć coś przeciwko określonym osobom – dodał.
- Każdego można zniszczyć, opluć, tak by przestał być wiarygodny. Używa się do tego całego aparatu państwowego, podsłuchuje, inwigiluje, sięga do życiorysów. Przykład - sprawa Barbary Blidy, Mirosława G., prokurator Małgorzaty Wilkosz- Śliwy – wyliczał były szef MSWiA. - Wybory parlamentarne nie będą wiarygodne, jeśli służby specjalne pozostaną w rękach rządzących - dodał.
Łamiącym się głosem opowiadał: - Wobec mnie i mojej rodziny podjęto nielegalne działania, które były naruszeniem praw człowieka. Śledzono moją żonę, przeszukano mieszkanie. Ale ja nie dam się zastraszyć, będę walczył. Nie stanę się Barbarą Blidą. Choć wmawia się, że odpowiadam już w Polsce za wszystko, jestem człowiekiem układu – mówił Kaczmarek. - Będę składał pozwy przeciwko wszystkim, którzy zniesławili moje dobre imię – dodał.
Na pytanie, dlaczego wcześniej nie mówił o nieprawidłowościach w działaniu służb i prokuratury odparł: - Mówiłem prezydentowi o nieprawidłowościach, apelowałem o powołanie komisji śledczej ds. śmierci Barbary Blidy, gdyż nie było wystarczających dowodów. Informowałem też prezydenta, że z powodów osobistych odejdę ze stanowiska do końca roku.
Kaczmarek tłumaczył też dlaczego zgodził się przyjąć propozycję kandydowania na premiera z ramienia LiS. - W czasie urlopu, który był dla mnie bardzo trudny ze względu na nagonkę zadzwonił do mnie Roman Giertych. Był jedyną osobą ze świata polityki, która powiedziała że jeśli będę sam to mnie zniszczą. I zaproponował wspólne działanie.
Odpierał zarzuty medialne o pracę na rzecz PZPR. - Nigdy nie byłem zatrudniony w Komitecie Miejskim PZPR – mówił Kaczmarek. - Nie nadzorowałem też nielegalnej akcji UOP, w wyniku której miałem rzekomo przekazać tajne dokumenty Lechowi Wałęsie. Nie przyczyniłem się do odwołania ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego.
O swojej dymisji mówił: - Nie spodziewałem się jej, rozmowa z premierem na to nie wskazywała. Natomiast o rzekomym zatrzymaniu: - Ze świata dziennikarskiego dowiedziałem się, że mogę być zatrzymany, gdyż za dużo mówię.
Wcześniej media spekulowały, że były szef MSWiA może przedłużyć swój pobyt za granicą z obawy przed zatrzymaniem. Prawnicy uważają jednak takie obawy są bezzasadne. - Nie ma żadnych podejrzeń, aby zatrzymać pana Kaczmarka - wyjaśnia cytowany przez "Dziennik" mecenas Jacek Kondracki. Jego zdaniem, Kaczmarek może być podejrzewany jedynie o złożenie fałszywych zeznań.
Źródło: PAP, IAR, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: TVN24