Przed łódzkim sądem wznowiono proces ws. pomyłki antyterrorystów. Dwie mieszkanki Łodzi domagają się od Komendy Stołecznej Policji 20 tys. zł za szkody poniesione wskutek błędu funkcjonariuszy. Stronom nie udało się zawrzeć ugody.
Dziś zamknięto przewód sądowy w tej sprawie. Wyrok ma zapaść za dwa tygodnie.
Wyważone drzwi i wrzucony granat
Na początku marca 2010 roku grupa policyjnych antyterrorystów z Wołomina wtargnęła do mieszkania przy ul. Legionów w Łodzi. Policjanci wyważyli drzwi i wrzucili granat ogłuszający. W mieszkaniu były matka i nieletnia córka.
Okazało się, że funkcjonariusze pomylili numery mieszkań. Z relacji kobiet wynika, że antyterroryści weszli do mieszkania krzycząc, by padły na podłogę. Zniszczyli m.in. wykładzinę w kuchni oraz uszkodzili drzwi.
Według kobiet działania policji doprowadziły do tego, że muszą nadal korzystać z pomocy psychologa. Poszkodowane skierowały pozew do sądu, w którym domagają się zapłaty za bezprawne działania policji - w sumie 20 tys. zł.
Prokuratura: działania antyterrorystów prawidłowe
W lipcu ub. roku łódzka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie interwencji antyterrorystów, uznając, że podjęte przez nich działania były prawidłowe. Zdaniem prokuratury, akcję przeprowadzono na podstawie informacji, którymi policjanci w tym czasie dysponowali.
Proces w tej sprawie miał się rozpocząć wiosną, ale wtedy obie strony wyraziły gotowość zawarcia ugody. Ostatecznie do niej nie doszło. W maju tego roku jeszcze raz odroczono rozprawę, ponieważ na sali nie pojawił się pełnomocnik policji.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24