Aktywiści związani ze Stowarzyszeniem Obywatele RP oraz Stowarzyszeniem Obywatele Solidarnie w Akcji (OSA) zostali przesłuchani w piątek w charakterze podejrzanych o naruszenie miru domowego Sejmu. Warszawska prokuratura przedstawiła zarzuty czterem osobom.
Chodzi o art. 193 kodeksu karnego, w myśl którego "kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański, wobec tych osób "nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych".
- Żadna z tych osób nie przyznała się do winy, jedna z nich złożyła krótkie wyjaśnienia, pozostałe oświadczenia - powiedział prokurator.
O tym, że działacze zostali w trybie pilnym wezwani przez śledczych, poinformowała jako jedna z pierwszych "Gazeta Wyborcza".
Oba stowarzyszenia organizują protesty m.in. podczas miesięcznic smoleńskich na Krakowskim Przedmieściu, na Marszu Niepodległości, jak również przed Sejmem.
Protest przeciw decyzji marszałka
Zawiadomienia trafiły do Tadeusza Jakrzewskiego, Pawła Kasprzaka, Ewy Błaszczyk i Wojciecha Kinasiewicza.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", wszyscy oni zostali zatrzymani 30 listopada przez Straż Marszałkowską po tym, jak weszli na skwer przed Sejmem bez przepustek. Protestowali przeciw decyzji marszałka Marka Kuchcińskiego, który 1 sierpnia wydał rozporządzenie mówiące, że należy się wylegitymować przepustką, aby wejść na teren Sejmu. Do tej pory przepustki były potrzebne tylko do wejścia do budynków Sejmu.
Przesłuchania wszystkich czterech wezwanych osób zakończyły się w piątek po południu. Działacze zgodnie odmówili odpowiedzi na pytania prokuratora i złożyli swoje wyjaśnienia. W rozmowie z reporterką TVN24 podkreślili też, że przekazane im wezwania na piątkowe przesłuchania uznali za "bezzasadne".
Wezwania wręczone osobiście
Co ciekawe, wezwania zostały wręczone aktywistom osobiście. Funkcjonariusze przyszli do ich domów, mimo, że jeśli nie istnieje niezbędna konieczność, są one wysyłane pocztą.
- Jeden z przesłuchiwanych dziś członków stowarzyszenia mieszka 50 kilometrów od Warszawy i tam również dotarła stołeczna policja - dowiedziała się reporterka TVN24.
Członkowie stowarzyszeń twierdzą, że pilne wezwania są związane z planowaną przez nich blokadą miesięcznicy smoleńskiej 10 grudnia.
"Zważywszy na mizerną wagę zarzutów należy jasno powiedzieć, że policja i prokuratura dokonują manifestacji siły w dzień przed zapowiadaną przez nas pokojową blokadą. Panowie z PiS, oświadczamy, że się nie przestraszymy i nadal będziemy protestować" - czytamy w oświadczeniu organizacji na Facebooku.
Autor: mart,ts/ja / Źródło: TVN24, Gazeta Wyborcza, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24