Narodowcy zakłócali w niedzielę prounijną manifestację na placu Zamkowym w Warszawie, w tym przemowę Wandy Traczyk-Stawskiej, weteranki Powstania Warszawskiego. - Byłam na granicy zderzenia dwóch rzeczywistości. To było dosyć ciężkie przeżycie - komentowała te wydarzenia w "Faktach po Faktach" pisarka Katarzyna Grochola.
W niedzielę na placu Zamkowym w Warszawie, ale także w wielu innych miastach w Polsce i poza jej granicami, odbyły się prounijne manifestacje. To reakcja na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że niektóre przepisy prawa UE są niezgodne z polską konstytucją.
Pisarka Katarzyna Grochola, która przemawiała w trakcie niedzielnej manifestacji na placu Zamkowym mówiła w poniedziałek w "Faktach po Faktach", że "przed sobą miała stutysięczny tłum ludzi wierzących jednak w dobro, prawo, w sprawiedliwość i w to, że nie damy się wyprowadzić z Europy". Dodała, że "z tyłu mieliśmy straszną szczekaczkę". - Straszne tam słowa padały, przerywany był hymn Polski, przerywane były wypowiedzi powstanek (warszawskich - red)".
- Byłam na granicy zderzenia dwóch rzeczywistości. To było dosyć ciężkie przeżycie - powiedziała Grochola.
Nawiązała do zachowania grupy kilkudziesięciu narodowców, której przewodził Robert Bąkiewicz. Zakłócali oni przemowy na prounijnej demonstracji, między innymi wtedy, gdy mówiła Wanda Traczyk-Stawska, weteranka Powstania Warszawskiego. Powstanka powiedziała ze sceny do kontrmanifestantów: - Milcz głupi chłopie, milcz, milcz, chamie skończony. Pamiętam, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Po to tutaj jestem, żeby wołać w ich imieniu.
Grochola pytana, co ona i ludzie dookoła wówczas czuli, odpowiedziała, że "absolutną bezsilność". - Ci państwo z tyłu byli odgrodzeni kordonem policji, była ich garstka. Korzystają z symbolów Polski Walczącej i powołują się na Powstanie Warszawskie - mówiła pisarka. Zauważyła, że jedna z uczestniczek Powstania Warszawskiego miała opaskę z krwią powstańczą na ramieniu.
- Straszne jest nie móc pokazać jakiejś prawdy, która się dzieje na naszych oczach - powiedziała Grochola.
Grochola: nigdy nie byliśmy tak podzielonym narodem
Jak dodała, po powrocie do domu usłyszała w telewizji rządowej, że "brała udział w manifestacji przeciwko konstytucji".
- Stopień tego, co się dzieje, jest niewyobrażalny. Nie dziwię się, że ludzi, którzy mają wybrane wiadomości i wkładane do głowy nie są w stanie w ogóle zobaczyć czegoś innego - mówiła. Zdaniem Grocholi "nigdy nie byliśmy tak podzielonym narodem".
Na pytanie, jak można zjednoczyć Polaków po tym wszystkim, co się wydarzyło, powiedziała, że "nadzieja jest jednak w tym, że chyba po raz pierwszy i chyba po raz ostatni mówiła do stu tysięcy osób, które przyszły tam w jakiejś sprawie - obrony praworządności w tym kraju, odbudowy tego, co być może jeszcze jest do ocalenia, w sprawie powiedzenia 'zdecydowanie nie' bezprawiu, które się dzieje na naszych oczach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24