Mamy do czynienia z madziaryzacją władzy - ocenił w TVN24 Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej. Podkreślał też, że w obecnej sytuacji napięcia na linii Rosja-Ukraina "oczywistym" powinno być zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. - Prasa na całym świecie od kilku tygodni trąbi o zagrożeniach wynikających z polityki Putina w naszym regionie. A u nas siedzą i analizują. Co oni wyprawiają? - mówił.
We wtorek na początku posiedzenia Sejmu poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal złożył wniosek o rozszerzenie porządku obrad o rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie polityki rosyjskiej i zablokowania budowy gazociągu Nord Stream 2. Nie zgodziła się na to jednak marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Tłumaczyła, że jest to niemożliwe ze względów proceduralnych.
Kowal: przecierałem oczy ze zdziwienia
Paweł Kowal komentował tę decyzję w piątek w programie "Jeden na jeden" w TVN24. Ocenił, że "mamy do czynienia z madziaryzacją władzy".
- Było największe napięcie i mogliśmy położyć na stół największy argument, czyli powiedzieć partnerom na Zachodzie: "nie możecie zgodzić się ostatecznie na Gazociąg Północny w sytuacji, gdy jesteście pod presją Rosji". To bardzo mocny argument. Jeden z tych, których należało użyć. Trzeba było złapać moment w interesie Polski i zaapelować do rządu Republiki Federalnej Niemiec i innych rządów, w tym rządu Viktora Orbana - podkreślał.
Poseł Koalicji Obywatelskiej mówił, że "przecierał oczy ze zdziwienia", kiedy marszałek Sejmu Elżbieta Witek "nie dała sobie nawet minuty na zastanowienie się nad interesami Polski".
"To oświadczenie się nam wielokrotnie odbije czkawką"
Kowal oceniał też oświadczenie ministrów zagranicznych państw grupy wyszehradzkiej. W kilkuzdaniowym dokumencie szefowie dyplomacji "wyrazili solidarność z ostatnimi działaniami podjętymi przez Czechy" i "potępili wszystkie działania zagrażające bezpieczeństwu suwerennych państw i ich obywateli". W oświadczeniu, na co zwrócił uwagę Kowal, nie pada ani razu słowo "Rosja" ani "Ukraina".
- Takiego oświadczenia za czasów [prezydentów - przyp. red.] Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego, [premiera - red.] Donalda Tuska nie potrafię sobie wyobrazić - mówił poseł w TVN24.
- Jeżeli Polska nie jest w stanie wymusić na partnerach powiedzenia tego, że ktoś gwałci prawo międzynarodowe, to jak później polscy politycy mają walczyć o to, by zatrzymać Gazociąg Północny? Przecież Niemcy, Francuzi, Włosi powiedzą: "panowie, wy sami nie byliście w stanie napisać w oświadczeniu, kto pogwałcił prawo międzynarodowe" - dodał.
Jego zdaniem "to oświadczenie się nam wielokrotnie odbije czkawką, kiedy będziemy czegoś chcieli od naszych partnerów".
"Po co jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego? Czekają aż człowiek wyląduje na Marsie by ją zwołać?"
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch mówił w czwartek, że sytuacja na Ukrainie wymaga w pierwszym rzędzie ustaleń prezydenta i rządu. Soloch stwierdził, że jeśli pojawi się potrzeba podjęcia konkretnej decyzji to prezydent Andrzej Duda rozważy możliwość zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
- Posiedzenie RBN? O czym my dyskutujemy? Przecież to powinno być oczywiste. Co oni będą analizować? To oni nie widzą co się dzieje? Prasa na całym świecie od kilku tygodni trąbi o zagrożeniach wynikających z polityki Putina w naszym regionie. A u nas siedzą i analizują. Co oni wyprawiają? - komentował Kowal.
Poseł KO podkreślał, że "Polska wymaga w tej sytuacji jedności, spójności, zebrania wszystkich sił politycznych przy jednym stole". - Jednolite stanowisko powinno być treścią naszej polityki - stwierdził.
- To, że sie naradzają w swoim gronie i mówią publicznie, że będą myśleć, czy zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego? To po co jest ta Rada Bezpieczeństwa Narodowego? Czekają, aż człowiek wyląduje na Marsie, by ją zwołać? - pytał gość TVN24.
Źródło: TVN24