W przypadku adopcji nowości oznaczają trudności. Ministerialny projekt zmian w przepisach budzi obawy. Zgodnie z nim dzieci czekające na adopcję czekać będą dłużej, ponieważ rodzice biologiczni dostaną więcej czasu na zastanowienie, czy zrzec się praw rodzicielskich, czy nie. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.
Ma to by większe wsparcie dla rodzin biologicznych - tak bronią zapowiadanych zmian ich pomysłodawcy. "(…) Lepsza praca z rodziną, lepsze usamodzielnienie wychowanków, rozwój rodzinnej pieczy i mniejsza liczba adopcji zagranicznych" - takie cztery główne kierunki zmian w pieczy zastępczej zapowiada Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej w informacji na Twitterze.
Wiceminister @BartoszMarczuk w #MRPiPS: mówimy o 4 głównych kierunkach zmian w #PieczaZastępcza: lepsza praca z rodziną, lepsze usamodzielnienie wychowanków, rozwój rodzinnej pieczy i mniejsza liczba adopcji zagranicznych. pic.twitter.com/3wqmgpnSpe
— Ministerstwo Rodziny (@MRPiPS_GOV_PL) 16 kwietnia 2018
Kontrowersje wokół projektu
Niektóre punkty już budzą wątpliwości i kontrowersje. - Bulwersują zmiany, które zakładają wydłużenie okresu zrzeczenia [się praw rodzicielskich - przyp. red.] matki biologicznej lub rodziców biologicznych z 6 do 14 tygodni - mówi Anna Krawczak, przewodnicząca Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian".
W myśl obecnych przepisów biologiczni rodzice mogą zrzec się najwcześniej praw do opieki, gdy maluch skończy 6 tygodni. Po zmianach na zrzeczenie będą musieli poczekać jeszcze kolejnych 8.
- To oczywiście brzmi bardzo szlachetnie. Natomiast w naszej ocenie powody są wyłącznie ideologiczne. Chodzi o to, żeby wydłużyć czas, w którym będzie można wywierać naciski i presję na kobietę zdecydowaną, żeby oddać dziecko do adopcji, w myśl zasady, że jedyna i właściwa rodzina - święta rodzina - to rodzina biologiczna - argumentuje Krawczak.
Ośrodki adopcyjne przekonują, że sześć tygodni to jest tylko okres minimalny, który i tak jest dostosowywany do każdej rodziny. - Jeśli ta mama jest w kontakcie z tym dzieckiem, odwiedza je, widać, że ta decyzja w niej pracuje, to nie mówi jej się po sześciu tygodniach, że teraz już musimy uciąć nożem tę historię - podkreśla Kamila Domagała, psycholożka z Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Warszawie.
Bardzo często rodzice podejmują decyzję o oddaniu dziecka do adopcji jeszcze w trakcie ciąży. - Kiedy rodzic jest zdecydowany i nie odwiedza dziecka, nie ma z nim kontaktu, to to jest wydłużenie okresu samotności dziecka - dodaje Domagała.
Przez ten okres noworodek tkwi w prawnym zawieszeniu. Przebywa wówczas w szpitalu, pogotowiu opiekuńczym albo - w najlepszym przypadku - w rodzinie zastępczej.
- Dziecko potrzebuje nie tylko pokarmu, odpowiedniej temperatury, potrzebuje być czyjeś. Potrzebuje być kochane, tulone od samego początku - wyjaśnia psycholożka dziecięca z Uniwersytetu Warszawskiego doktor Aleksandra Piotrowska. Kamila Domagała podkreśla, że "każdy człowiek, niezależnie od tego, czy ma tydzień, czy ma lat 60, wie, czy jest sam".
Ludzi, którzy chcą okazać swoją miłość, nie brakuje. Jednak kiedy przepisy nie pozwalają, czekają i oni, i dzieci.
System kar i nagród
Kolejne kontrowersje dotyczą powrotu do rodzin biologicznych - tych, którym dzieci zostały odebrane w przypadkach zagrożenia zdrowia lub życia.
Zgodnie z zapowiedziami gminy mają być zachęcane do pracy nad takimi rodzinami za pomocą systemu kar i nagród. - Jeżeli w ciągu roku to dziecko nie wróci do swojej rodziny [biologicznej - przyp. red.], gmina będzie musiała zapłacić karę finansową na rzecz powiatu. Jeżeli natomiast wróci, gmina dostanie nagrodę od powiatu - tłumaczy Anna Krawczak.
- To nie jest poprawienie wskaźników pracy z rodziną biologiczną, to jest wyłącznie operacja na liczbach w tabeli - dodaje przewodnicząca Stowarzyszenia "Nasz Bocian".
Szczęście dziecka w bezpiecznym domu jest najważniejsze, jednak "finansowe zachęty" - jak to zostało nazwane w projekcie ustawy - zdaniem ekspertów wydają się ryzykowne.
- Nie możemy zgodzić się na to - jako opieka społeczna - że dziecko wróci [do rodziny biologicznej - przyp. red.], bo boimy się jakichś kar czy nagród. Musimy być pewni, że dziecko w danej rodzinie naturalnej będzie bezpieczne i zaopatrzone - tłumaczy Marta Półtorzycka, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Sokółce.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Polska i Świat