W sobotni wieczór około 40 km na północny zachód od Świnoujścia zatonął jacht z 12 osobami na pokładzie. Polska jednostka wypłynęła na ratunek i przejęła rozbitków od załogi niemieckiego kutra, która znalazła ich, dryfujących na tratwie. Niestety jedna osoba zmarła. Przed północą rozbitkowie dotarli na pokładzie polskiego statku do portu w Świnoujściu.
Inspektor operacyjny Wiesław Jasiński z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa mówił w rozmowie z magazynem "Dzień po dniu" w TVN24, że sygnał o zatonięciu jachtu dotarł do Polski ze Stanów Zjednoczonych, a potem został potwierdzony również przez niemieckie służby.
- Okazało się, że ponad 20 mil (morskich; ok. 40 km - red.) na północny zachód od Świnoujścia zatonął jacht bandery Bermudy-Antigua. Jest to jacht czarterowany, którego właścicielem jest Polak. Na pokładzie było 12 osób. Te 12 osób uratował przepływający blisko niewielki, niemiecki kuter. My ze swej strony wysłaliśmy w rejon statek sar 3000 passat, który odebrał wszystkich rozbitków z kutra rybackiego. Niestety, jeden z rozbitków nie żyje - powiedział insp. Jasiński w rozmowie z TVN24.
Polacy wybierali się za koło podbiegunowe
Jak poinformowała później rzeczniczka Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni Mirosława Więckowska jednostka, która zatonęła to 23-metrowy szkuner "Down North". O problemach szkunera powiadomiła w sobotę około godz. 21.00 załoga niemieckiego kutra "Palucca", która podjęła rozbitków z tratwy.
Niemieccy rybacy poprosili o pomoc. W kierunku rozbitków skierowano statek ratowniczy.
Załoga szkunera dotarła już do Świnoujścia, gdzie czekały na nią trzy karetki pogotowia - poinformował z kolei pilot portowy ze Świnoujścia, Krzysztof Lewiński. Jak powiedział, podjęci z traty rozbitkowie schodzili ze statku ratowniczego o własnych siłach i sprawiali wrażenie, że są w niezłym stanie. Podkreślił, że pogoda na morzu jest niezła, natomiast wcześniej były burze, które mogły spowodować szkwał.
Jak potwierdzono Polskiej Agencji Prasowej w Centrum Zarzadzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie, rozbitkowie są dobrym stanie.
Przyczyny zatonięcia szkunera oraz śmierci jednego z załogantów będą ustalane – na nabrzeżu w Świnoujściu, gdzie sprowadzono tratwę i rozbitków są policja i prokurator.
Szkuner "Down North" wyruszył po południu w sobotę ze Świnoujścia na wyprawę badawczą na północ, za koło podbiegunowe. Uczestnicy wyprawy mieli zamiar uczcić 35 lat od zakończenia prac modernizacyjnych w polskiej stacji badawczej Hornsund na Spitsbergenie.
Załoga miała wrócić do Polski 10 października, po przepłynięciu 8410 mil morskich (ponad 15,5 tys. kilometrów).
Autor: adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: iswinoujscie.pl