Uwagi, które zgłasza Państwowa Komisja Wyborcza do projektu PiS zmian w prawie wyborczym powinny być wyjaśnione - uważa wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Zaznaczył, że w projekcie widzi też bardzo wiele dobrych rozwiązań.
- Uwagi, które zgłasza PKW, powinny być wyjaśnione. Jeżeli są merytoryczne zarzuty dotyczące samych kwestii związanych z procedurą wyborczą, to niewątpliwie trzeba by było się do tego odnieść. Ale jesteśmy na takim etapie prac legislacyjnych, że ufam, że parlament jest w stanie wszelkie opinie, stanowiska uwzględnić, wypracować jak najlepszy projekt - powiedział Mucha w radiowej Trójce. Zaznaczył, że "prezydent formalnie rozpoczyna czynności wtedy, gdy ustawa przechodzi z Sejmu do Senatu, wpływa do Biura Prawa i Ustroju w Kancelarii Prezydenta".
"Nienaprawialny bubel prawny"
- Widzę tam też bardzo wiele dobrych rozwiązań, mówię to z perspektywy samorządowej, jak chociażby przepisy, które gwarantują opozycji bycie liderem, jeżeli chodzi o komisję rewizyjną. Przewodniczącym komisji rewizyjnej będzie członek opozycji. Podobnie, jeżeli chodzi o kwestie rozwiązań szczegółowych, które się tam pojawiają, wiele można dobrego odnaleźć - mówił Mucha. Jak dodał, prace legislacyjne w parlamencie, to "czas, by formułować opinie, udoskonalać to prawo". Z kolei według Stanisława Tyszki (Kukiz'15) projekt PiS, to "nienaprawialny bubel prawny". - Jestem naprawdę zasmucony, mówię to bez złośliwości, że PiS nie jest w stanie tworzyć rzetelnych legislacyjnie projektów - powiedział Tyszka w radiowej Trójce. Ocenił, że "projekt powinien zostać wycofany z Sejmu, bo on się w ogóle nie nadaje do prac parlamentarnych". - Bardzo mi się natomiast podobała merytoryczna konferencja prasowa szef PKW Wojciecha Hermelińskiego, on bardzo dobrze wypunktował, pokazał, że ludzie, którzy pisali ten projekt, nie mają w ogóle pojęcia o wyborach samorządowych - powiedział. Zaznaczył, że projekt PiS likwiduje jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do rad gmin, co - jak mówił - "odbiera bierne prawo wyborcze, prawo kandydowania, obywatelom, którzy nie chcą łasić się do kacyków partyjnych, żeby ich wpisali na listy". - Po drugie - stwierdził Tyszka - projekt de facto wprowadza dwupartyjność w Polsce. - Zmniejszając okręgi do rad powiatów i sejmików, PiS w cichej koalicji z PO, eliminuje ze sceny politycznej wszystkie mniejsze ugrupowania - powiedział Tyszka.
"Perfidne działanie"
Barbara Dolniak (Nowoczesna) również oceniła, że projektu PiS "nie da się poprawić". Jak mówiła, projekt likwidując zasadę większościową na rzecz zasady proporcjonalności w praktyce uniemożliwi małym komitetom wyborczym wprowadzanie swoich kandydatów do samorządów. - Po wprowadzeniu zasady proporcjonalności może się okazać, że nawet 20 procent głosów uzyskanych w tych wyborach nie wystarczy - przestrzegała Dolniak. Jak mówiła, "wszystkie małe komitety wyborcze, które były wyrazem samorządności, niezależności w wyborach samorządowych, jeżeli będą chciały zaistnieć, nie będą się mogły zawiązać jako samodzielne komitety, tylko będą musiały znaleźć się na listach partii politycznych". - To jest podstawowa kwestia, dla której ten projekt zupełnie nie nadaje się do dalszego procedowania, ale jej eliminacja nie jest możliwa, bo tak naprawdę o to w całej sprawie chodzi - dodała.
Jarosław Kalinowski (PSL) ocenił, że PiS zgłaszając projekt "przystępuje tak naprawdę do demontażu samorządności w Polsce". - Zmniejszenie okręgów wyborczych, to jest perfidne działanie. Chodzi o to, żeby nawet lista, która ma 20 procent poparcia nie miała szansy na uzyskanie mandatu. Jeżeli do tego dodamy jeszcze zawłaszczenie, upartyjnienie PKW, KBW i tych komisarzy, którzy na miesiąc przed wyborami będą kreślić okręgi wyborcze - to naprawdę coś strasznego - powiedział europoseł PSL. Jego zdaniem projekt PiS "to katastrofa, to niszczenie samorządności w Polsce".
"Stworzyli sobie własne księstwa"
Natomiast wiceminister sprawiedliwości, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że system wyborczy trzeba zmienić, ponieważ nie funkcjonuje on dobrze, co - jak mówił - pokazała skala nieprawidłowość przy ostatnich wyborach samorządowych. Przekonywał, że jednomandatowe okręgi wyborcze "nie są sprawiedliwe". - Pokazać można przykład wielu miast, gdzie funkcjonowanie ordynacji większościowej spowodowało, że burmistrzowie, ludzie, którzy rządzą miastem, stworzyli sobie własne księstwa - mówił. Wójcik przekonywał też, że nie jest prawdą, iż nie będzie można tworzyć komitetów obywatelskich. - Będzie można, tylko nie wygrają - skwitowała jego wypowiedź Dolniak. Wójcik wskazywał też, że "nie jest błahym przepisem, że przewodniczącym komisji rewizyjnej będzie ktoś z opozycji". - Nie jest błahym przepisem regulacja dotycząca inicjatywy uchwałodawczej, nie jest błahym przepisem to, że część budżetu musi być wydzielona na budżety obywatelskie. Tego nie było do tej pory - powiedział.
"Absolutnie będziemy protestować"
Z kolei Rafał Grupiński (PO) ocenił, że propozycje PiS to zamach na samorządność. - I tutaj wprowadzanie - zresztą na bardzo ograniczonym poziomie - budżetów obywatelskich niczego nie załatwi ani niczego nie przykryje - powiedział. Jak dodał, z punktu widzenia dużej partii, jaką jest PO, trzy-, czteromandatowe okręgi wyborcze są bardzo korzystne. - Dla silnej partii to jest oczywiście premia, tylko że nie o to chodzi w samorządach. Tu absolutnie będziemy protestować - powiedział Grupiński. Skrytykował też zaproponowane zmiany w procedurze wyboru PKW, zgodnie z którą większość członków komisji wybierze Sejm. - W kontekście tego, że PKW bardzo surowo ocenia kwestię finansów partii, co zresztą niejedna partia odczuła, to jeśli PKW będzie wybierane przez partie w Sejmie, co się stanie, jeżeli PKW będzie musiała podjąć decyzję o odebraniu subwencji danej partii. Otóż już widzę przedstawiciela danego ugrupowania w Sejmie, jak wychodzi do kamer i protestuje przeciwko pozbawieniu jego partii tych subwencji - mówił Grupiński.
Projekt PiS
Projekt zmian między innymi w Kodeksie wyborczym złożony przez PiS zakłada wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, zmniejszenie liczebności mandatów w okręgach wyborczych do rad powiatów i sejmików województw. Przewiduje reformę Państwowej Komisji Wyborczej: PiS chce, by siedmiu z dziewięciu jej członków wybierał Sejm (obecnie 9-osobowy skład tworzy po trzech sędziów delegowanych tam przez Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny).
Autor: azb\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24