Narażają dzieci, nie tylko na wojnę ideologiczną, ale na niebezpieczeństwo zdrowotne - mówił najpierw o nauczycielach minister Przemysław Czarnek. Następnie do listy osób "zwiększających zagrożenie pandemią" dołożył rektorów 15 uczelni, którzy w związku z protestami po decyzji Trybunału Konstytucyjnego ogłosili godziny rektorskie.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący aborcji wywołał liczne protesty w całej Polsce. Bierze w nich udział również wielu młodych ludzi, co od kilku dni krytykują urzędnicy kierujący polską oświatą. Szczególnie gorąco było w środę, gdy część uczniów postanowiła przyłączyć się do protestujących kobiet, nie biorąc udziału w lekcjach lub w czasie zdalnych zajęć, zmieniając np. zdjęcia profilowe w platformach edukacyjnych.
Do tych wydarzeń na Facebooku odniósł się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. W specjalny nagraniu mówił: - Docierają do nas sygnały, na szczęście z niewielu miejsc, ale jednak każdy sygnał jest ważny, że niekiedy nauczyciele zachęcają uczniów do udziału w wydarzeniach ulicznych, wprowadzając niepokój, wprowadzając pewien chaos. Ale nade wszystko jest to postawa, którą należy nazwać postawą skrajnie nieodpowiedzialną.
Minister zapowiedział, że "wszelkie konsekwencje tego rodzaju postaw, niezgodnych z prawem i nieodpowiedzialnych, będą wyciągane wobec tych osób, które narażają dzieci, nie tylko na wojnę ideologiczną, ale na niebezpieczeństwo zdrowotne".
Minister oskarża związkowców
Zdaniem ministra odpowiedzialny za tę sytuację jest również Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Zachęca do udziału w tego rodzaju protestach i to w sytuacji bardzo wielkiego zagrożenia pandemią - mówił.
"To insynuacja, której celem jest znalezienie kozła ofiarnego w sytuacji, kiedy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego rozpoczęły się protesty kobiet w wielu miejscowościach w całej Polsce. Sprawę kierujemy na drogę sądową" - odpowiada w oficjalnym komunikacie ZNP.
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, w rozmowie z tvn24.pl komentuje: - Pan minister przekroczył granicę odpowiedzialności za słowa. Jako prezes reprezentuję związek i nigdy nie nawoływałem, nie nawoływaliśmy do masowych strajków. Słowa ministra to oszczerstwo. Ale dziś minister poszedł dalej. Zaatakował nie tylko nas, ale też rektorów uczelni wyższych i jego słowa wobec nich brzmią jak szantaż. Nie rozumiem, czemu w taki sposób pan Czarnek chce komunikować się ze środowiskiem, z którego się wywodzi i z którym powinien współpracować.
"Cieszę się, że w większości rektorzy nie decydowali się na takie kroki"
W czwartek rano na antenie państwowej telewizji minister Czarnek powtórzył swoje zarzuty wobec związkowców, zaatakował też rektorów kilku uczelni wyższych.
- Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Wrocławski czy ZNP, którzy nonszalancko zachęcają do demonstracji, to są odpowiedzialni tego, co będziemy zaraz obserwować: wzrostu zakażeń koronawirusem - powiedział Czarnek, komentując protesty w polskich miastach. - Zachęcono studentów, by wyszli na ulice. To skandaliczna i nieodpowiedzialna decyzja władz uczelni - ocenił minister.
Na konferencji prasowej poświęconej wsparciu dla uczelni medycznych Przemysław Czarnek mówił: - Uniwersytet Gdański posłużył mi tylko jako przykład. Uczelni, które zachęcały samym tylko ruchem - godzinami rektorskimi, żeby studenci uczestniczyli w manifestacjach, jest 15 w Polsce. Cieszę się, że w większości rektorzy nie decydowali się na takie kroki - dodawał, przypominając, że w Polsce uczelni jest kilkaset.
Czarnek podkreślał, że jego słowa nie mają "nic wspólnego z oceną światopoglądu". - Ale to ma wiele wspólnego z zagrożeniem pandemią. Mamy szczyt pandemiczny - mówił Czarnek.
"Przyczyniają się tym samym do zwiększenia zagrożenia"
Jego zdaniem rektorzy uczelni wyższych zachęcają swoich studentów i nauczycieli akademickich do brania udziału w manifestacjach. - Przyczyniają się tym samym do zwiększenia zagrożenia pandemią. Co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości - powiedział minister. I dodał, że "efekty manifestacji już widać, bo trwają od tygodnia".
- Nie mamy najmniejszej wątpliwości, że ta zwyżka liczby zakażonych dzisiaj, to jest również efekt - oceniał.
Pytany o ewentualne konsekwencje wobec uczelni, poinformował, że na razie nie ma decyzji na ten temat.
Wojciech Maksymowicz, wiceminister nauki i lekarz dodał: - Często używane hasło "wszystkie ręce na pokład" nie może być puste. Mamy bardzo trudną sytuację epidemiologicznie, wszelkie działania organizacyjne państwa mają na celu powstrzymanie rozwoju dalszego pandemii. Wszystkie dodatkowe: zbierania się, spotkania, naruszenia zasady "nie więcej niż 5 osób w jednym miejscu" powinny być ograniczone, bo służą zagrożeniu - podkreślał.
I przypominał, że zagrożenie dotyczy rodzin osób biorących udział w protestach. - Ponad 250 osób zmarło w ciągu jednej doby. To jest przerażające - powiedział Maksymowicz.
Uniwersytet Gdański "nie komentuje"
Doktor Beata Czechowska-Derkacz, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Gdańskiego poinformowała redakcję tvn24.pl, że "władze UG nie będą komentowały wypowiedzi Pana Ministra".
Źródło: tvn24.pl