- Jeżeli ktokolwiek zacząłby stawiać warunki typu: Janukowycz musi natychmiast ustąpić, zacząłby się on zachowywać jak zwierzę w klatce - tak b. premier Leszek Miller skomentował w "Piaskiem po oczach" porozumienie ws. kryzysu na Ukrainie. - Dajmy szansę Janukowyczowi. On nadal jest prezydentem Ukrainy - mówił. Stwierdził ponadto, że cały czas możliwy jest scenariusz, w którym konflikt wybuchnie na nowo.
Miller pytany, czy jest zadowolony z kompromisu między władzą Ukrainy a opozycją, odpowiedział twierdząco. - To porozumienie daje nadzieję, że Ukraińcy już nie będą się zabijać. Sądzę, że nic innego nie można było wynegocjować - stwierdził. Jak zaznaczył, tylko czas pokaże, czy porozumienie rzeczywiście będzie realizowane. Zauważył, że dalszy rozlew krwi stawiałby w trudnej sytuacji UE, która podjęła trud negocjacyjny.
Na pytanie, czy sam na miejscu opozycjonistów przystałby na porozumienie, odpowiedział: - Podpisałbym je, bo miałbym świadomość, że w ten sposób hamuję przelew krwi. Upokorzenie jest ceną - stwierdził.
Miller zaznaczył, że inny scenariusz nie był możliwy. W jego ocenie, jeżeli wobec Wiktora Janukowycza pojawiłyby się żądania, żeby ustąpił, zacząłby się on "zachowywać jak zwierzę w klatce".
Pytany, czy Janukowycz powinien stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze, zaprzeczył. - Jest za wcześnie. Dajmy szansę Janukowyczowi. On nadal jest prezydentem Ukrainy. Jego podpis figuruje przy porozumieniach. Ostateczne konkluzje w stosunku do Janukowycza muszą zapaść wtedy, kiedy będziemy wiedzieli, co on zrobi w najbliższych dniach - powiedział. Dodał, że cały czas możliwe jest odstąpienie Janukowycza od porozumień. - Może np. uznać, że skoro część Majdanu odrzuca porozumienie, to on też odrzuca - ocenił szef SLD.
Ukraina a UE
B. premier mówił ponadto, że władze Ukrainy są odporne na groźbę sankcji. W jego ocenie są to zresztą sankcje "symboliczne i nieskuteczne, obliczone na reakcje państw zachodnich". Wskazał także na konflikt interesów, jaki pojawiłby się w momencie, gdyby strona ukraińska wstrzymała wymianę handlową z Polską. - Polski rząd musi mieć na uwadze interesy własnych obywateli. Żeby 2 mln. bezrobotnych nie przeistoczyło się w 2,5 mln. bezrobotnych - argumentował.
Miller przyznał, że w jego opinii najlepszym rozwiązaniem jest to, by - jak się wyraził - Ukraińcy sami przesądzili o swoim losie. Po rozwiązaniu konfliktu widzi natomiast dla Ukrainy szansę na nową ofertę stowarzyszeniową.
"Należy przyklasnąć Sikorskiemu"
Słowa ministra Radosława Sikorskiego, który po bezowocnym spotkaniu nt. porozumień z opozycją powiedział: "Jeśli tego nie podpiszecie, będziecie wszyscy martwi", ocenił, jako zasadne. - Sam Sikorski oceniał, że przywódcy opozycji nie są gotowi tego podpisać. Nie zaliczam się do oburzonych tym zdaniem, być może ono przeważyło. Jeżeli przeważyło, należy tylko przyklasnąć Sikorskiemu - skomentował.
Powiedział także, że w szefie resortu spraw zagranicznych widziałby następcę Catherine Ashton na stanowisku wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa.
Zwrócił uwagę, że w negocjacjach na Ukrainie Ashton nie była obecna, a zamiast niej pojawili się szefowie MSZ Polski, Niemiec i Francji. - To pokazuje, gdzie naprawdę leżą centra decyzyjne - uważa Miller.
Czym Janukowycz różni się od Jaruzelskiego?
B. premier stwierdził, że porównywanie w kontekście wydarzeń ostatnich dni Janukowycza do gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie jest trafne. - Tam (na Ukrainie - red.) zginęli również milicjanci. W Polsce to nie wyglądało aż tak dramatycznie - powiedział b. premier.
Pytany, jako zwolennik Orderu Orła Białego dla gen. Jaruzelskiego, o to, czy także Janukowycz powinien otrzymać odznaczenie, odpowiedział: - Jak patrzę na Ukrainę, to ta myśl, że Jaruzelski zasłużył na odznaczenie jest jeszcze bardziej oczywista. Janukowycz to nie to samo - nie organizował Okrągłego Stołu, nie torował drogi do demokracji parlamentarnej, do gospodarki wolnorynkowej, nie akceptował planów wielkich reform - mówił.
Autor: AP/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24