To są zarobki absolutnie nieadekwatne do skali zarobków w Polsce - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, odnosząc się do zarobków byłych szefów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, jednostki TVP odpowiedzialnej za programy informacyjne. Jego zdaniem te sumy pokazują, że "za wierność i za propagandową służbę PiS był w stanie płacić naprawdę kwoty niebotyczne".
Poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński opublikował odpowiedź na wniosek o ujawnienie informacji publicznej o zarobkach byłych szefów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. "Zapnijcie pasy! Oto wynik prawdziwej kontroli poselskiej. Miliony dla pisowskich szefów TVP. Już wiadomo dlaczego się tam zabarykadowali" - napisał Joński w serwisie X (dawniej Twitter). Rekordzistami są Michał Adamczyk i Jarosław Olechowski. Obydwaj w 2023 roku zainkasowali po około 1,5 miliona złotych.
Kwaśniewski: to są zarobki absolutnie nieadekwatne do skali zarobków w Polsce
Sprawę komentował w TVN24 były prezydent Aleksander Kwaśniewski. - To są zarobki na poziomie prezesów banków, czyli to są zarobki niesamowicie wysokie w polskich warunkach. Nie wiem czy Adam Glapiński wiedział o tym, że tak dużo zarabiają ludzie w telewizji, bo może wolałby pracować w telewizji. Pewne skłonności do występów telewizyjnych niewątpliwie ma, więc miałby ciekawszą pracę niż prezesowanie banku, co nie jest pewne aż tak pasjonujące - powiedział.
Kwaśniewski ocenił, że "to są zarobki absolutnie nieadekwatne do skali zarobków w Polsce, pokazujące, że za wierność i za propagandową służbę PiS był w stanie płacić naprawdę kwoty niebotyczne".
- Gdzieś dziś przeczytałem, że płaca prezesa czy szefa 'Wiadomości" była większa niż jego odpowiednika w BBC. Mówimy o Wielkiej Brytanii, gdzie poziom życia, gdzie wysokość zarobków jest nieporównanie większa. Więc to, co się działo, jest absurdalne, nie do zaakceptowania - mówił dalej były prezydent.
- Myślę, że ta informacja, która dotrze w tej chwili także do wyborców PiS-u, zrobi wrażenie. Oni też uznają, że tu coś nie gra, tu po prostu już kupowano ludzi, kupowano ich honor za zbyt wysokie pieniądze - dodał Kwaśniewski.
Kwaśniewski: cel jest taki, żeby jednoczyć najtwardszy elektorat
Kwaśniewski komentował także zachowanie przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, którzy od rozpoczęcia zmian w mediach publicznych dyżurują w ich siedzibach, przekonując, że przeprowadzają interwencje poselskie, chociaż prawnicy i politycy rządu mówią o przekroczeniu uprawnień.
- (Oni - red.) walczą o to, żeby było jak było, to znaczy, żeby mieli wpływ na telewizję publiczną, co jest niemożliwe. Sądzę, że to jest pomieszanie dwóch problemów - psychologicznego, czyli nie mogą pogodzić się z porażką i nie mogą pogodzić się, że ich główna tuba propagandowa przestała działać - stwierdził były prezydent.
- Myślę, że politycznie cel jest taki, żeby jednoczyć najtwardszy elektorat, pokazywać, jaka wielka krzywda dzieje, być może stworzyć jakiś kolejny mit pod kolejne wybory, że to właśnie oni są obrońcami pluralizmu medialnego wobec działań rządu Tuska i koalicji 15 października - dodał Kwaśniewski.
Zdaniem byłego prezydenta to jest pomieszanie "zwyczajnej psychologii, czyli szoku po porażce i niemożności pogodzenia się z nią, z cynicznym celem politycznym, żeby pokazać, że to właśnie 'my jesteśmy tymi, którzy bronią pluralizmu', może nawet więcej, wolności mediów". - Co wszystko jest oczywiście absurdem, bo wiemy, jak było przez osiem lat. No ale do części najwierniejszego elektoratu te argumenty pewnie trafią - stwierdził.
Kwaśniewski o zmianach w mediach publicznych: to jest bolesna kuracja
Kwaśniewski był też pytany o ocenę zmian, jakie są przeprowadzane w mediach publicznych.
Powiedział, że "ma nadzieję", że nie doszło do złamania prawa w tej sytuacji. Dodał jednak, że "łamanie prawa miało miejsce osiem lat temu". - Stworzenie niekonstytucyjnej Rady Mediów Narodowych, odebranie uprawnień Krajowej Radzie Radiofonii Telewizji, która jest ciałem konstytucyjnym, która powinna mieć pluralistyczny skład. To wszystko miało miejsce i myślę, że byłoby naiwnością sądzić, że odwojowanie tego będzie łatwe i że prawnie ono jest takie proste - wyliczał.
Były prezydent stwierdził, że "to jest niestety kuracja, która jest bolesna, która nie jest kuracją łatwą". Zdaniem Kwaśniewskiego w mediach publicznych mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia ze "stajnią Augiasza". - Więc czyszczenie takiej stajni to nie jest działanie, gdzie można zachować zupełną czystość czy mieć białe rękawiczki do końca tego procesu. Wierzę, że prawne zaplecze Donalda Tuska i jego większość ma to wszystko dobrze pomyślane i obroni te decyzje - powiedział.
Kwaśniewski: gdyby prezydent zdecydowałby się na ułaskawienie, byłoby to przyznanie się do błędu
Były prezydent odniósł się też do sytuacji prawomocnie skazanych na dwa lata więzienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Przypominał tu decyzję o ich ułaskawieniu, którą w 2015 roku podjął prezydent Andrzej Duda.
- Moim zdaniem całkowicie niedopuszczalna była ta pierwsza decyzja ułaskawienia. Wiemy, dlaczego ona została podjęta - po to, żeby panowie Wąsik i Kamiński mogli po prostu wejść do rządu (w 2015 roku - red.) - powiedział.
- Ułaskawienie osoby, która nie jest prawomocnie skazana, jest moim zdaniem niedopuszczalne dlatego, że obowiązuje domniemanie niewinności. Osoba, która nie ma prawomocnego wyroku, w oczach każdego z nas, a także prezydenta, (...), jest niewinna. Więc jak ułaskawiać osobę niewinną? To nie ma najmniejszego sensu - kontynuował Kwaśniewski.
Jednocześnie stwierdził, że gdyby teraz prezydent zdecydował się na ułaskawienie, to byłoby to "przyznanie się do błędu". - Prawniczo to jest bardzo interesujący kazus i będzie o tym zrobiony niejeden doktorat - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24