Media w Niemczech zastanawiają się, co powie w Warszawie wiceprezydent USA Mike Pence. O jego zbliżającej się wizycie wspominają w obszernych zapowiedziach obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których wezmą udział prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier i kanclerz Angela Merkel.
"Sueddeutsche Zeitung" w swojej zapowiedzi obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Polsce zastanawia się, czego można spodziewać się po wystąpieniu wiceprezydenta Mike'a Pence'a w Warszawie. "
Jest bardzo prawdopodobne, że wiceprezydent Stanów Zjednoczonych ogłosi zwiększenie wsparcia wojskowego dla Polski. Okaże się, czy w tym kontekście skrytykuje w imieniu swojego szefa Niemcy. Donald Trump wielokrotnie wytykał RFN zbyt niskie wydatki na obronność. W Bellevue (rezydencji prezydenta RFN - PAP) nie wyklucza się nawet komentarza w sprawie polsko-niemieckiego sporu na temat reparacji" - pisze "Sueddeutsche".
"Co, jeśli wiceprezydent USA poprze żądania Polski w sprawie reparacji?"
Zdaniem stołecznego "Tagesspiegla" ta sama kwestia jest przyczyną niepokoju również wśród gospodarzy obchodów. "Pytanie, co powie Pence, a nie powinno to znacznie odbiegać od tego, co chciał powiedzieć Trump, spędza sen z powiek doradcom szefów państw Polski i Niemiec, Andrzeja Dudy i Franka-Waltera Steinmeiera" - przekonuje publicysta dziennika Christoph von Marschall.
Podkreśla on, że Pence będzie przemawiał jako trzeci, po gospodarzu Andrzeju Dudzie i po Steinmeierze.
"Dla Polaka i Niemca będzie to trudna sytuacja, ponieważ nie będą mieli szansy odpowiedzieć na to, co powie Pence" - ocenia "Tagesspiegel".
"Co, jeśli wiceprezydent USA poprze żądania Polski w sprawie reparacji? W przeszłości co prawda ambasadorowie USA w Warszawie odradzali wracanie do tego tematu, ale z administracją Donalda Trumpa nigdy nic nie wiadomo" - orzeka von Marschall, dodając, że amerykański polityk może też poprzeć roszczenia żydowskie wobec Polski. "Rzuciłoby to cień na idealny obraz sojuszniczych relacji Warszawy i Waszyngtonu".
"Normalna reakcja prezydenta"
Konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nie dostrzega z kolei nic nadzwyczajnego w tym, że Donald Trump odwołał wizytę w Polsce.
"Jest to zupełnie normalna reakcja prezydenta. Po tym, jak George'a W. Busha oskarżano w 2005 roku, że nie interesował się ofiarami huraganu Katrina w Nowym Orleanie, amerykańcy przywódcy wyciągnęli nauczkę (z takich sytuacji)" - uzasadnia dziennik z finansowej stolicy Niemiec.
"W przypadku Trumpa wszystko, co wiąże się z Florydą, ma wymiar polityczny. I nie chodzi o to, że jest właścicielem kilku nieruchomości w tym stanie. Floryda jest miejscem, o które w wyborach zawsze toczy się ciężka rywalizacja" - tłumaczy "FAZ", przypominając, że w przyszłym roku Donald Trump będzie walczył o reelekcję.
"Obecność Steinmeiera w Wieluniu jest pożądana"
Prasa komentuje też udział w obchodach prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera.
"Takie podróże w głąb niemieckiej historii należą do najtrudniejszych zadań prezydenta federalnego" - pisze lewicowo-liberalny "Sueddeutsche Zeitung". "Należy wyjątkowo docenić sam fakt, że obecność Steinmeiera w Wieluniu jest pożądana" - uważa dziennik i przypomina, że miasto to stało się pierwszą ofiarą agresji niemieckiej i miejscem pierwszej zbrodni wojennej.
Wieluń nie miał żadnego strategicznego znaczenia. Mimo to Luftwaffe nie oszczędziła w nim nawet szpitala. Do wczesnego popołudnia 1 września zginęło tam 1200 cywili. Dowodzący operacją Wolfram von Richthofen - weteran wojny w Hiszpanii z Legionu Condor - testował na Wieluniu wyszkolenie swoich podwładnych - pisze monachijska gazeta.
Autor: mart//plw / Źródło: PAP