Dziennikarze nie mają wstępu na teren przygraniczny, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka taka sytuacja jest "niedopuszczalna z punktu widzenia zasady proporcjonalności". - Można stworzyć system akredytacji, przepustek dla dziennikarzy - przekonywał. Marcin Wiącek przekazał, że zwrócił się w tej sprawie do premiera i ministra spraw wewnętrznych.
W niedzielę Straż Graniczna poinformowała, że w rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę. Na obszarze przygranicznym obowiązuje stan wyjątkowy, w związku z tym nie mogą tam między innymi pracować media. Wszystkie informacje pochodzące z tego rejonu są przekazywane opinii publicznej przez władze państwowe.
Stan wyjątkowy a praca dziennikarzy. RPO komentuje
We wtorek gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. Pytany o zakaz wstępu na teren przygraniczny dla dziennikarzy poinformował, że "wystąpił w tej sprawie do premiera i ministra spraw wewnętrznych". - Na Litwie i Łotwie, gdzie jest również stan wyjątkowy, istnieje mechanizm przepustek dla dziennikarzy - wskazał.
- W warunkach stanu wyjątkowego dopuszczalne jest pewne ograniczenie wolności mediów z przyczyn związanych z bezpieczeństwem państwa. Natomiast uznałem, że bezwzględny zakaz jest niedopuszczalny z punktu widzenia zasady proporcjonalności - powiedział Wiącek.
Dodał, że "można stworzyć system akredytacji, przepustek dla dziennikarzy, którzy przedostawaliby się tam w asyście funkcjonariuszy Straży Granicznej, ich aktywność byłaby pod kontrolą".
RPO przekazał, że pismo do premiera i ministra przesłał dwa tygodnie temu, ale do dzisiaj nie otrzymał odpowiedzi.
Klaus: to pokazuje ewidentnie, że polskie państwo ma coś do ukrycia
O zakazie wstępu dla dziennikarzy mówił w TVN24 też profesor Witold Klaus, badacz migracji z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk.
- Sposób konstruowania stanu wyjątkowego przez premiera pokazuje ewidentnie, że polskie państwo ma coś do ukrycia, że rząd wstydzi się tego, co robi. Dlatego nie chce dopuścić nikogo, żeby to obserwował - powiedział.
Jednak - dodał - "i tak widzimy skutki tych działań". - Odpowiedzialności nie da się ukryć. Dla mnie to jest oburzające i sprzeczne z zasadami, jakie powinny panować w państwie prawa - ocenił Klaus.
Kopalnia Turów, TSUE nałożył karę na Polskę. Wiącek: zbyt daleko idący krok
Marcin Wiącek mówił też o karze finansowej, jaką Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę za to, że funkcjonowanie kopalni Turów na Dolnym Śląsku nie zostało zawieszone. Polska została zobowiązana do płacenia 500 tysięcy euro za każdy dzień wydobycia węgla brunatnego.
- Kompetencja do wydania takiego postanowienia niewątpliwie istnieje. Natomiast ja mam wątpliwości co do merytorycznej zasadności tego postanowienia - skomentował RPO.
Przyznał, że "przystępując do Unii Europejskiej, zobowiązaliśmy się do wykonywania orzeczeń TSUE i w świetle traktatów ich niewykonanie może pociągnąć za sobą sankcje". - Z drugiej strony należy uwzględnić okoliczność, że to postanowienie tymczasowe TSUE było mało wyważone, nieco odbiegało od zasady proporcjonalności - ocenił Wiącek.
Jego zdaniem kwestię Turowa "należałoby rozstrzygnąć na poziomie dyplomatycznym w odpowiednim czasie". - Zamknięcie elektrowni, ogromnej, zatrudniającej tysiące ludzi, odpowiadającej za siedem procent energii w naszym kraju, z dnia na dzień jest moim zdaniem zbyt daleko idącym krokiem - mówił.
Koncesja dla TVN24 upływa za pięć dni. Marcin Wiącek komentuje
RPO był też pytany o wciąż nieprzedłużoną koncesję dla TVN24. Wniosek do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w tej sprawie wpłynął ponad półtora roku temu. Koncesja TVN24 wygasa za pięć dni.
- Główny problem w tym zakresie polega na tym, że zgodnie z ustawą wydanie decyzji co do koncesji wymaga większości 4/5 przy pięciu członkach rady. Trzeba tej większości zarówno do decyzji o przyznaniu koncesji, jak i decyzji odmownej. To ustawowe rozwiązanie prowadzi do paraliżu postępowania przed KRRiT. W sytuacji, gdy nie da się osiągnąć czterech głosów za przyznaniem lub za odmową, to nie można wydać decyzji - wyjaśniał Wiącek.
Jego zdaniem "ten przepis ustawy jest wadliwy". - Brak decyzji o przyznaniu koncesji powinien automatycznie skutkować wydaniem decyzji odmownej. Wtedy stacja mogłaby się odwołać do sądu. W tej chwili nie można się odwołać, bo nie ma decyzji - wskazywał.
Rzeczniczka KRRiT Teresa Brykczyńska, uzasadniając przedłużający się proces przedłużenia koncesji, powiedziała w czwartek, że Rada "chce się odnieść również do tego, ewentualnie uchwalonego, nowego prawa". Chodzi o ustawę lex TVN.
- Mam wątpliwości co do takiej argumentacji - powiedział RPO. - Krajowa Rada, jak każdy organ władzy publicznej, jest związana przepisami prawa. Prawo mamy wówczas, gdy jest opublikowane i weszło w życie. Prace ustawodawcze, które się toczą, nie powinny być argumentem. To nie jest jeszcze prawo. Z formalnego punktu widzenia ta ustawa nie istnieje - podkreślił.
RPO: jest zapotrzebowanie na około 10 tysięcy dodatkowych nauczycieli
RPO zwracał też uwagę na problemy w edukacji. - W tej chwili jest zapotrzebowanie na około 10 tysięcy dodatkowych nauczycieli. W samym województwie mazowieckim jest około 1300 wolnych etatów - przekazał.
- Można zaobserwować spadek atrakcyjności zawodu nauczyciela. Przede wszystkim z powodów zarobkowych, ale też z powodu obciążeń psychicznych, które ciążą na nauczycielach. Nauczyciele polscy są w świetle badań międzynarodowych w czołówce, jeśli chodzi o najlepiej wykwalifikowanych - powiedział.
Jak podkreślił, "należy podjąć kroki systemowe, by zwiększać atrakcyjność tego zawodu". - Dzisiaj odbywa się w ministerstwie edukacji spotkanie ze związkami zawodowymi, z samorządowcami, którego celem ma być wypracowanie pewnej mapy drogowej poprawy tej sytuacji - poinformował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24