Ta wiadomość to coś cudownego. Będziemy mogli leczyć i wyleczyć Dawida - mówiła w TVN24 Elżbieta Popardowska, matka chorego chłopca. We wtorek udało się osiągnąć cel zbiórki na operację dla Dawidka. - Cieszymy się, że ludzie nam pomogli i nas wsparli - dodała.
We wtorek o godzinie 6.15 licznik wpłat na stronie siepomaga.pl przekroczył 100 procent. Darczyńcy wpłacili dla 2,5-letniego Dawidka ponad 5 milionów 260 tysięcy złotych. Te pieniądze pozwolą chłopcu przejść specjalistyczną operacją w Stanford w USA.
"Radość ogromna"
- Ta wiadomość to jest coś cudownego. Cud, że się uzbierało, że mamy szansę, że dalej walczymy i będziemy mogli leczyć i wyleczyć Dawida - podkreśliła w "Wstajesz i Wiesz" w TVN24 mama chłopca.
Dodała, że emocje związane ze śledzeniem zbiórki "udzieliły się też Dawidkowi".
- Różne były okresy, dopadało nas zmęczenie, ale cieszymy się, że się udało, ludzie nam pomogli i nas wsparli. Radość ogromna - mówiła Elżbieta Popardowska.
Poinformowała też, że wysłała już "zapytanie do Stanford o wyznaczenie terminu". - Czekamy, mamy nadzieję, że informacja, kiedy mamy operację przyjdzie jak najszybciej - dodała.
Wyjaśniała, że jeszcze przed główną operacją, "Dawidek będzie miał zabieg cewnikowania i badania przygotowujące do zabiegu".
- Później główny, duży zabieg kardiochirurgiczny. Wielopoziomowa rekonstrukcja tętniczek płucnych. To jest potrzebne Dawidkowi, żeby mógł spokojnie, normalnie oddychać, żeby krew mogła być odpowiednio natleniona i rozprowadzić tlen do całego organizmu. Wtedy Dawidek nie będzie się męczył, nie będzie się dusił, nie będzie siniał - wyliczała matka chłopca
"Jest wielu cudotwórców, którzy chcą dalej wpłacać"
Jak powiedziała Monika Filipowicz z Siepomaga, w jej fundacji też panuje "ogromna radość".
- Jest co świętować. To jedna z największych zbiórek w historii Siepomaga, w historii całej Polski, ale też szansa na uratowanie życia małego Dawidka - podkreśliła. Zbiórka nie zatrzymała się jednak na 100 procentach. Trwa dalej.
- Zbieramy ponad 100 procent, bo główny cel zbiórki to sama operacje, ale dochodzą też dodatkowe koszty: rehabilitacja, dodatkowe leczenie. Dawidek będzie musiał też latać na kontrole do Stanford. Nie zamykamy tej zbiórki, bo jest wiele osób, wielu cudotwórców, którzy chcą dalej wpłacać - wskazywała Filipowicz.
Poinformowała też, że pomoc dla Dawidka płynęła nie tylko z Polski, ale też między innymi z USA, Australii, Niemiec, Anglii i "mnóstwa innych krajów".
- Cieszymy się, ale nie spoczywamy na laurach - zapowiedziała i podkreśliła, że na portalu Siepomaga "cały czas trwają zbiórki dla innych potrzebujących".
Szpital drugim domem
Dawid Drapacz ma wadę serca i płuc. Pierwszą operację przeszedł zaledwie dwa tygodnie po urodzeniu. Później przyszedł czas na kolejne. Krótkie pobyty w domu przeplatane były dłuższymi pobytami w szpitalach.
W końcu okazało się, że polscy lekarze nie są w stanie dla chłopca zrobić nic więcej. Także w Europie nie znaleziono specjalisty, który podjąłby się rekonstrukcji maleńkich tętniczek płucnych Dawida. Pomoc dla 2,5-latka znalazła się w Stanach Zjednoczonych.
Operacja w amerykańskim Stanford kosztuje ponad pięć milionów złotych. Ogromna kwota przekracza możliwości finansowe rodziców. Stąd zbiórka na portalu siepomaga.pl.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24